Uwaga Bubel!

 Zapraszam na wpis o bublach, które mi się trafiły jakiś czas temu. Są to kosmetyki, które nie sprawdziły się u mnie. Być może zobaczycie tutaj swoich ulubieńców, ale no cóż u mnie okazały się totalną porażką. Jeśli lubicie takie bublowe posty ( ja bardzo lubię) to zapraszam do dalszej części wpisu.


Wpis bublowy otwiera słynny, koreański żel bambusowy Miracle Island.

Z koreańską pielęgnacją nigdy nie było mi po drodze. Miałam okazję poznać niektóre koreańskie kosmetyki jednak chyba żaden nie zachwycił mnie na tyle żeby do niego wrócić. Jedynie maseczki w płacie kupuję regularnie chociaż akurat nie dla siebie, a dla klientek ;p W pracy takie maseczki są bardzo wygodne chociaż patrząc na skład, to te koreańskie nie wypadają najlepiej. Na szczęście większość firm w swojej ofercie ma maski w płacie i można wybrać takie z dobrym składem. Rzadko kiedy są to typowe koreańskie maseczki ;/


Dlaczego nie polubiłam się z żelem bambusowym ? Ze względu na skład, który wcale atrakcyjny nie jest, a obecność alkoholu na 3 miejscu w składzie dyskwalifikuje ten kosmetyk. Mnie podrażnił, wysuszał i ściągał skórę.

Bardzo podobne opakowanie ma szampon aloesowy Be Beauty Care dostępny w biedronce. Tutaj skład wypada już lepiej, ale niestety moje włosy się z tymi szamponami nie polubiły.


Miałam 2 wersje - do włosów zniszczonych i suchych, z aloesem i konopiami oraz do włosów przetłuszczających się aloes + szałwia. Składy są ok, bardzo przyjemne, delikatne zapachy, dobrze się pienią, ale po umyciu moje włosy kompletnie się nie układały. Były napuszone, elektryzowały się, trudno je było ujarzmić. Niestety kompletnie nie moja bajka.

Podobne doświadczenia mam z szamponem nawilżającym Vianek


Niestety tutaj skład był dla moich włosów za dobry i za delikatny. Włosy wyglądały okropnie. Szybciej się przetłuszczały. No niestety moje kapryśne włosy nie lubią dobrych składów. A ten jest naprawdę fajny i delikatny.


Bardzo żałuję, że się nie polubiliśmy. Bardzo!

Największe moje rozczarowanie i zaskoczenie jednocześnie to mleczko do ciała Bielenda konopie + Figa


Chyba pierwszy raz miałam balsam do ciała, który wysuszał mi skórę ;/ Kompletna porażka mimo dość dobrego składu ;/ Nie wiem co tu się zadziało, ale ten balsam, a właściwie mleczko do ciała naprawdę zrobiło mi krzywdę ;(

I na koniec coś, co pojawia się u mnie rzadko. Naturalna pasta do zębów Niyok z oleju kokosowego o smaku trawy cytrynowej i imbiru.


Działanie jak dla mnie żadne, a smak koszmarny. Mam mdłości na samo wspomnienie tego smaku. Działanie prawie nieodczuwalne. Miałam wrażenie, że ta pasta nie myje, a oblepia zęby. Brrr!

To na razie tyle jeśli chodzi o buble. Co prawda w moim bublowym folderze jeszcze mam kilka rzeczy do pokazania, ale to przy innej okazji. Znacie te kosmetyki ? A może widzicie tu swojego ulubieńca ? ;>

koniecznie podzielcie się swoim zdaniem w komentarzu ;)

4 komentarze:

  1. a chciałąm tealoesowe coś kupić, dzięki za ten wpis. Bo byłam nparwde blisko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się zastawiam do czego dążą niektóre marki tak kopiując te opakowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam ten szampon Vianek, nie wróciłam do niego ponownie, choć nie był aż taki zły ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. uu... faktycznie buble! ja lubię żele aloesowe ale wybieram te sprawdzone, koreańskich marek - holika holika albo skin 79. nie dotykam żadnych marketowych "podrabiańców" :P

    OdpowiedzUsuń

Kochani, zachęcam do pozostawiania swoich myśli ;) Dziękuję ! ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...