Mam na pulpicie przeróżne blogowe foldery. Jednym z nich są ulubieńcy i powiem Wam, że nie ma tam zbyt wiele zdjęć. Zdecydowanie folder z bublami jest bogatszy ;p Ale dzisiaj chciałabym przedstawić Wam 5 produktów, które bardzo lubię, często do nich wracam, są ogólnie dostępne i co ważne mają dobre ceny. Ciekawi ?
Zapraszam serdecznie ;)
Uwielbiam zmiany w moim mieszkaniu. Jednak nie zawsze mam na to dużo czasu i dużo pieniędzy. Dlatego też najbardziej lubię szybkie metamorfozy. Są one możliwe dzięki obrazom, plakatom, fototapetom oraz przeróżnym dodatkom. Ja uwielbiam plakaty i bardzo często dzięki nim zmieniam styl i wystrój sypialni czy gabinetu. Ciekawe propozycje plakatów znajdziecie w Vintage Posteria.
Każdy mój urlop ma swój zapach. Uwielbiam to. Uwielbiam zapachowe wspomnienia. Uwielbiam gdy po latach wracam do jakiegoś zapachu i od razu przed oczami mam konkretne miejsce, konkretny czas, konkretne wydarzenie, konkretne osoby. Mam wiele zapachowych wspomnień. A od teraz zapach Calvin Klein Eternity Air będzie mi się kojarzyć z Kretą - wyspą pełną sprzeczności, dziką, z pięknymi plażami, wąwozami, z pysznym jedzeniem (ośmiornica palce lizać) i pozytywnymi ludźmi, którzy faktycznie żyją w rytmie siga-siga. I zdecydowanie będzie to piękne wspomnienie.
Ostatnio nie pojawiła się żadna nowa wersja zapachowa żelu pod prysznic z Isany ;/ Jest wiosna, zbliżają się wakacje, a oferta się nie powiększyła o edycje limitowane. Szkoda, bo ja lubię poznawać nowe zapachy żeli Isana, a te wszystkie, które są dostępne na sklepowych półkach już miałam. Dziś zapraszam Was na recenzję 3 wersji żelu Isana Aromatherapie - równowaga wewnętrzna z eukaliptusem i cytryną.
Lubię zmiany w dekoracji wnętrz, ale nie zawsze mam czas i środki na duże zmiany. Czasami wystarczy mała rzecz, która odmieni naszą przestrzeń. Ja najwięcej czasu w domu spędzam w gabinecie, przy biurku. I tam też postanowiłam wprowadzić kilka prostych, ale efektownych zmian.
Idealnie do tego nadają się maty ochronne pod krzesło czy na biurko.
Potrzebuję urlopu. Potrzebuję zmienić otoczenie. Tęsknię za kuchnią śródziemnomorską. Dlatego też temat urlopu jest teraz codziennością. Czy do niego dojdzie nie wiem. Niestety mój stan zdrowia bardzo utrudnia planowanie. Jeśli się coś uda zorganizować w najbliższym czasie będę przeszczęśliwa. Jeśli nie, no cóż będzie mi trudno. Na szczęście są dodatki, które nastrajają urlopowo. Oprócz pięknych, greckich obrazów, które wiszą w pokoju otaczam się wakacyjnymi zapachami. Sól do kąpieli Isana Sunset Beach to zdecydowanie jeden z piękniejszych zapachów wakacyjnych.
Olejowe serum do ust to nowość firmy Felicea. Ja z kosmetykami Felicea Natural dopiero się poznaję, ale przyznam, że jestem bardzo ciekawa innych ich produktów. Zwłaszcza mam ochotę na naturalne podkład, którego miałam okazję wypróbować dzięki próbkom i powiem Wam zachwyciłam się.
Tonik to niepozorny, ale bardzo ważny kosmetyk w pielęgnacji. Wiem, że wiele osób pomija element tonizacji w pielęgnacji. A to błąd. Duży błąd. Ja zawsze pamiętam o toniku i zazwyczaj stawiam na hydrolaty, które przywracają kwaśne pH. Należy pamiętać, że nie każdy hydrolat spełnia funkcję toniku. Drogeryjnych toników używam rzadko, zazwyczaj sama tworzę sobie wody tonujące jednak ostatnio miałam okazję przetestować fantastyczny tonik Sensum Mare Algotonic - bogaty tonik do twarzy. Zachwycił mnie do tego stopnia, że poświęcę mu osobny wpis. Z przyjemnością też będę do niego wracać. Mało tego mam ochotę poznać inne kosmetyki tej marki.
Stosunkowo niedawno w ofercie marki Efektima pojawiła się nowa seria kremów do twarzy Efektima Fermentology. Seria ta oparta jest na koreańskiej pielęgnacji, która wykorzystuje fermentowane składniki takie jak: granat, soja, jemioła i krwawa trawa. Razem z mamą miałam okazję przetestować 2 kremy z tej nowej serii Efektima. Moja mama wybrała sobie wersję wygładzająco przeciwstarzeniową, a ja nawilżająco nawadniającą. Jeśli jesteście ciekawi jak się te kremy u nas sprawdziły to zapraszam do dalszej części wpisu.
Wiem, że lubicie czytać o bublach, zwłaszcza kosmetycznych. A, że mój folder z bublami jest dość spory to serdecznie zapraszam na ten wyjątkowy wpis o niepolecajkach. Ostatnio moim najgorszym kosmetykiem jaki sobie kupiłam jest wosk do stylizacji brwi Bell dostępny w szafie Bell w biedronce.
Obecna sytuacja nie nastraja optymistycznie. W sumie już od ponad 2 lat rzeczywistość jest nieciekawa. Najpierw pandemia, teraz wojna w Ukrainie, w międzyczasie jeszcze wiele innych trudnych spraw i sytuacji sprawiły, że blog odszedł na dalszy plan. Niestety rzeczywistość bardzo zweryfikowała moje blogowe (i nie tylko blogowe) plany. Kiedyś razem z koleżankami blogerkami (zwłaszcza ze śląska) dość często spotykałyśmy się na blogreskich spotkaniach. Najbardziej lubiłam te w Rybniku <3 Jednak pandemia nam to zabrała na ponad 2 lata!!! Ostatnie moje blogerskie spotkanie miało miejsce w grudniu 2019. Ale w marcu 2022 w końcu spotkałyśmy się w Rybniku na Meet Bloggers. Mam nadzieję, że nasza blogerska rzeczywistość powoli wraca do normalności.
Sytuacja na świecie nie sprzyja dobremu humorowi. To co obecnie dzieje się za naszą wschodnią granicą napawa strachem i bezsilnością. Trudno mi teraz myśleć o czymś innym, skupić się na codziennym życiu. Staram się cieszyć z małych rzeczy, sprawiać sobie drobne przyjemności. Przegląd nowości Poster Store chociaż na chwilę pozwolił mi myśleć o czymś innym, skupić się na przyjemnościach. Dzisiaj zapraszam Was na przegląd nowości Poster Store jakie do mnie dotarły. Mam nadzieję, że to chociaż krótkie oderwanie się od codziennych trosk sprawi, że poczujecie się lepiej. I tak wszystko zapisane jest w gwiazdach ...
Krwawy peeling kwasowy od The Ordinary jest bardzo znanym kosmetykiem i słyszał o nim prawie każdy. A już osoby interesujące się kosmetykami to na pewno. Ja z kwasami się lubię i używam od lat chociaż ostatnio ze względu na intensywną farmakoterapie musiałam trochę odpuścić kwasową pielęgnację. Kwasy są super, ale trzeba z nimi uważać i zdecydowanie nie są to kosmetyki dla każdego. Nawet gotowy, łatwo dostępny peeling kwasowy może zrobić krzywdę i pogorszyć stan cery. A już w ogóle przestrzegam Was przed kupowaniem kosmetyków kwasowych przeznaczonych do profesjonalnego użytku. Jeśli się nie znacie, nie macie o kwasach pojęcia, nie znacie podstaw chemii to naprawdę się w to nie bawicie. Wierzcie mi, w internecie profesjonalnych zabiegów kosmetycznych się nie nauczycie mimo, że wiele z Was próbuje. Dotyczy to zarówno używania kosmetyków jak i urządzeń kosmetycznych.
W lutym miałam okazję testować i poznać kolagenowe kosmetyki Baltic Collagen. Są to polskie kosmetyki oparte na kolagenie, który pozyskiwany jest ze skór ryb słodko i słonowodnych. Kosmetyki te pozbawione są substancji zapachowych, barwników. Składy mają dobre i bogate w substancje odżywcze. Jednak najważniejsze, że w każdym kosmetyku Baltic Collagen znajduje się kolagen i to on stanowi bazę produktu. Kolagen naturalny to czynny składnik, który natychmiastowo poprawia stan skóry jak i włosów.
Dzisiaj opowiem Wam o ostatnim kosmetyku, który miałam okazję testować, a jest to kolagenowa mgiełka do włosów.
Kolagen to bardzo ważne, o ile nie najważniejsze białko skóry. Występuje on naturalnie w skórze jednak po 25 roku życia zaczyna go ubywać przez co skóra traci jędrność i elastyczność. Dobrze jest suplementować kolagen, ale kosmetyki kolagenowe mimo, że działają na powierzchni również w widoczny i zauważalny sposób poprawiaj stan skóry i to nie tylko na twarzy. Opowiem Wam dzisiaj o 4 kolagenowych kosmetykach Baltic Collagen, które pomogą waszej skórze odzyskać piękny, młody wygląd i naturalny blask.
Krem do rąk to kosmetyk, który używa większość z nas. Sama mam ich sporo i naprawdę rzadko kiedy jakiś krem do rąk mnie zachwyci na tyle żeby poświęcić mu osobny wpis. Kolagenowy krem do rąk i paznokci Baltic Collagen to właśnie jeden z tych nielicznych kremów do rąk, o których warto napisać.
Jestem wielką fanką lawendy i uwielbiam lawendowe nuty w kąpieli. Lawenda niekoniecznie mnie uspokaja, ale świetnie relaksuje i poprawia samopoczucie. Dlatego też gdy pojawił się nowy, lawendowy żel pod prysznic Isana Aromatherapie Oaza spokoju z lawendą i bergamotką kupiłam go bez sprawdzania zapachu ( a ja rzadko to robię). Byłam przekonana, że zapach mnie urzeknie i tak też się stało ;)
Nigdy nie byłam fanką kosmetyków Lirene. Rozczarowały mnie wiele razy, miałam z nimi też niefajne doświadczenie jako blogerka (ale o tym chyba już kiedyś na blogu wspominałam). Dlatego w drogerii nie spoglądałam w ich stronę. Zresztą składy też nie powalały i gdy ktoś pytał mnie o opinie na temat ich kosmetyków to raczej odradzałam, bo są lepsze kosmetyki w drogerii. Nadal uważam, że większość kosmetyków tej marki jest przeciętna, a składy nie zachęcają. Jednak gdy w biedronce pojawiła się seria Lirene Kombucha z ciekawości zerknęłam na składy i miło się zaskoczyłam. Postanowiłam wypróbować Eco tonik nawilżający do twarzy oraz Eco żel micelarny do mycia twarzy i oczu. Dzisiaj opowiem Wam jak ten duet się u mnie spisał ;)
Zapraszam na wpis o bublach, które mi się trafiły jakiś czas temu. Są to kosmetyki, które nie sprawdziły się u mnie. Być może zobaczycie tutaj swoich ulubieńców, ale no cóż u mnie okazały się totalną porażką. Jeśli lubicie takie bublowe posty ( ja bardzo lubię) to zapraszam do dalszej części wpisu.
Wpis bublowy otwiera słynny, koreański żel bambusowy Miracle Island.
W rossmanie pojawiła się nowa linia aromatycznych żeli pod prysznic Isana Aromatherapie. Na razie dostępne są 2 warianty zapachowe, ale na pewno z czasem pojawi się ich więcej. Cena co prawda nie jest jakaś porywająca, bo żele te kosztują ponad 6 zł, ale składowo wyglądają one zdecydowanie lepiej niż tradycyjne żele Isana.
