Zapraszam Was dzisiaj na szybki przegląd bubli, z którymi niestety miałam okazję się poznać. Niektóre z nich są jeszcze z zeszłego roku, ale zdania na ich temat nie zmieniłam i żałuję każdej złotówki, które na nie wydałam ;(
Największym rozczarowaniem ostatnich tygodni jest Wibo FitTreak Make up Conventert który miał chronić mój makijaż przed upalnym słońcem Rodos. Niestety okazał się bublem, który kosztował mnie aż 14 zł ( i to już była jakaś promocja). Jest to produkt, który nigdy nie powinien powstać i chyba nie tylko ja miałam takie zdanie. Z tego co widziałam to potem był na wyprzedaży za jakieś 6 zł a opinie na blogach i yt w większości były na "nie".
Niestety ten "kosmetyk" nie dość, że nie spełniał zapewnień producenta to jeszcze mam wrażenie działał odwrotnie. Jego formuła sprawiała, że podkład był bardziej tłusty i skóra jeszcze szybciej się wyświecała, a do tego pogorszył stan mojej cery.
Nie mam zielonego pojęcia jak go wykorzystać inaczej. Może Wy macie na tego typu produkty jakiś sposób ? Jeśli tak koniecznie dajcie znać ;)
Pozostając w kwestii bubli makijażowych to bardzo, ale to bardzo rozczarowała mnie mascara Misslyn Black Joker
Jak mam być szczera spodziewałam się o wiele lepszej jakości kosmetyków Misslyn, ale jak się okazało te wcale nie tanie kosmetyki są made in China i ich promocyjna cena powinna być ceną standardową.
Duża szczoteczka, niekoniecznie fajnie wyprofilowana i glutowata konsystencja sprawiły, że ten tusz do rzęs pięknie rzęsy sklejał, zostawiał na nich grudki, a do tego już po kilku chwilach odbijał się na dolnej powiece. Jak dla mnie jest to jedna z gorszych maskar do rzęs jakie miałam.
Z magiczną mgiełką Bielenda Make Up Academie też się nie polubiłam. Kupiłam ją w zeszłym roku po tym jak był na te mgiełki szał, ale dla mnie to to nawet przeciętniak nie był. Tylko bubel.
Oczywiście zapewnienia producenta są bajeczne, ale rzeczywistość okazała się brutalna. Być może jest to wina tej różowej wersji mgiełki i faktycznie inne były super, ale ta wersja nie robiła nic z obietnic producenta.
Po jej zastosowaniu miałam wrażenie, że skóra jest zmęczona i brudna, do tego lepka i taka wiecie nie pierwszej świeżości ;/ Drażnił mnie zapach tej mgiełki i niestety zauważyłam, że stan mojej cery, a także skóry na dekolcie i ramionach (później stosowałam ją tylko do ciała) się pogorszyła i było pełno wyprysków.
Zdecydowanie nie jest to produkt dla mnie i na pewno nie skuszę się na poznanie innych wariantów mimo, że internety mówią coś zupełnie innego niż ja ;/
W makijażowych bublach muszę też wspomnieć o Avon Mark Lip Tattoo, który pięknie się prezentuje na ustach, jest trwały i w ogóle on sam w sobie jest ok tylko, że starcza na uwaga 3 użycia!
Tak dobrze czytacie! Zresztą ja trochę więcej o kosmetykach Avon pisałam Wam w zeszłym miesiącu. Zapraszam ;)
I na koniec 2 bubel z pielęgnacji. Po pierwsze żele Be Bio. Co prawda nie lubię tej pani ze zdjęcia, ale dałam szansę jej kosmetykom. Jednak nie zachwyciły mnie i na pewno kolejnej szansy nie dostaną ;/
Powiem Wam, że już dawno żadne żele nie wysuszyły mojej skóry tak jak te gagatki. I mimo ciekawego i nawet niezłego składu to zdecydowanie odradzam te żele zwłaszcza jeśli wasza skóra jest sucha i wrażliwa.
Moja jest normalna i mało wymagająca i naprawdę rzadko kiedy wysusza mnie żel pod prysznic, ale te zrobiły to po mistrzowsku. Skóra była sucha, łuszcząca i podrażniona. Do tego zapachy wcale nie zachęcały ;/
Kosmetykom Ewy Ch. mówię stanowcze Nie.
A Ty jakie masz doświadczenie z kosmetykami tej znanej twarzy ?
I jeszcze kolejne rozczarowanie ostatnich dni - kosmetyki Fluff Superfood, które cieszyły i nadal się cieszą niesamowitą popularnością. Mnie co prawda nie skradły swoim design, ale składy mają całkiem całkiem ;p
Tutaj najgorszy był zapach. I w sumie połączenie brzoskwini z karmelem już mogło dać mi do myślenia... Ale dałam szansę składowi, który jest całkiem przyjemny przy czym dla mnie w działaniu był przeciętny. Owszem nawilżał, ale robił do bardzo delikatnie i dla mojej mało wymagającej skóry było to zbyt małe nawilżenie. Jednak z przyjemności balsamowania nie miałam nic, bo zapach dla mnie był nie do zniesienia ;/
Tak sztuczny, tak nieprzyjemny, że używanie tego balsamu było karą, a nie przyjemnością ;/ No niestety głównie przez zapach, ale także bardzo słabe działanie pielęgnacyjne ten słynny i wychwalany kosmetyk u mnie trafia na listę bubli. Bardzo jestem ciekawa jak u Was wypadły te kosmetyki ?
Czy znacie któryś z moich bubli ? A może widzicie tutaj swojego ulubieńca ? Koniecznie dajcie znać jak to u Was wygląda ;)
Nie miałam żadnych w wymienionych produktów.
OdpowiedzUsuńSera z wibo jakoś mnie nie kuszą. Boję się, że mnie zapchają i to jedyny efekt jaki dzieki nim uzyskam. Kusi mnie jedynie ta nowa baza/serum z eveline. Dużo osób zachwala, ale tez się obawiam bubla :(
Tylko to nie serum z Wibo, o którym tutaj piszę 😉
UsuńSporo tych bubelków ;)
OdpowiedzUsuńNiestety 😔
UsuńNie miałam żadnego z nich. A cała kolekcja wibofreakfit mnie nie zainteresowała...
OdpowiedzUsuńAle tusz z tej serii był fajny 😉
UsuńMiałam żel Ewy w większym opakowaniu w wersji z wiśnią. U mnie działał normalnie, w zasadzie był, jak większość tego typu produktów, które miałam :). Nic specjalnego :P
OdpowiedzUsuńHaha bardzo fajne podsumowanie.
UsuńU mnie żele Ewy sprawdziły się całkiem spoko, tylko nie do końca pasowała mi ich rzadka konsystencja. O Fluff już słyszałam sporo narzekań, właśnie ze względu na zapach i za to, że rozsmarowanie niektórych to udręka ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że byłaś zadowolona chociaż faktycznie konsystencja jest bardzo rzadka 😑
UsuńMnie mimo wszystko bardzo kuszą te kosmetyki Chodakowskiej :)
OdpowiedzUsuńJeszcze ich nie miałaś ?
Usuńnie znam żadnych z twoich bubli ale dziękuję za przestroge
OdpowiedzUsuńSzczęściara 😉 polecam się na przyszłość 😉
UsuńNajbardziej szkoda mi tego tatuażu do ust, bo przyznam że liczyłam na coś bardzo trwałego
OdpowiedzUsuńTrwały to on jest, ale wydajny już nie i finansowo się nie opłaca 😔
UsuńMoże ten konwerter przyda się jako "zmiękczacz" pomad do brwi, cieni w kremie itp.? Albo do odświeżania tuszu do rzęs (jedna kropla do środka opakowania z zaschniętym tuszem), ale nie wiadomo czy jest bezpieczny dla oczu :P
OdpowiedzUsuńMoże spróbuję do pomady do brwi 🙂
UsuńZ Twoich bubli nie znam prawie nic po za mgiełka Bielenda. Mam ją w tej złotej wersji i u mnie super sie sprawdza ;) więc może tylko ta różową tak źle wypada .
OdpowiedzUsuńMoże 😐 ponoć ta złota najlepsza jest 😉
UsuńHaha, to mamy zupełnie na odwrót. Ty uwielbiasz isanę, mnie przesusza. Ja uwielbiam żele i balsamy od Chody, a u Ciebie efekt przesuszenia. Ot, co skóra to inna reakcja;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Pamiętam Twój wpis o żelach Ewy i do dziś nie mogę uwierzyć, że coś z solą cię nie wysuszyło 😂
UsuńOd Ewy nie miałam nic, słyszałam za to wiele dobrego na temat kremów do rąk, ale sama jakoś nie mam zaufania.
OdpowiedzUsuńPowiem ci że nie dziwię się 😉
UsuńMiałam ten tusz do rzęs i dla mnie też bubel. Kupiłam ostatnio krem do rąk od Ewy i czeka w kolejce. To moje pierwsze spotkanie z tą marką.
OdpowiedzUsuńJa już od Ewy nic raczej nie kupię 😐
Usuń