Lubię się z manicure hybrydowym i sama wykonuję go w domu. Na rynku jest masa firm oferujących hybrydy i pewnie życia mi nie wystarczy żeby poznać je wszystkie. W marcu tego roku poznałam hybrydy Flexy marki Silcare i dzisiaj opowiem jak się u mnie sprawdzają i co o nich myślę
Chociaż osoby, które śledzą mnie na instagramie moje zdanie już znają ;)
Gdybym jednym zdaniem miała określić hybrydy Flexy od Silcare powiedziałabym: piękne kolory, dobra pigmentacja, ale zbyt kremowa konsystencja i gruby pędzelek sprawiają, że są to hybrydy za którymi nie przepadam, bo średnio nadają się do wąskich paznokci!
W swojej kolekcji miałam 6 kolorów i nawet najjaśniejsze kryły przy pierwszej warstwie, ale ... No właśnie jest tych ale tyle, że zabawa z nimi jest męcząca i wymaga sporo czasu i cierpliwości
Pierwsze 2 kolory, które znalazły się w moim hybrydowym kuferku to były nr 55 i 65 - piękne jasne, pastelowe!
Nr 55 to jasny szary - identyczny jak lady in grey z Semilaca. Kolor śliczny, krycie również, ale konsystencja dość gęsta i kremowa nie ułatwiała aplikacji.
Nr 65 to bardzo rozbielony róż. Cudowny kolor, ale tutaj konsystencja była najgorsza. Gdy na pędzelku znajdowało się mało lakieru bardzo smużył i nierówno pokrywał płytkę, przy większej ilości zalewał skórki. A pędzelek dość puchaty na pewno nie nadawał się do wąskiej płytki.
Mimo, że kolor ładny malowanie było tragiczne, a manicure nie wyglądał perfekcyjnie. Ba! on nawet nie wyglądał dobrze. Zdecydowanie nie jest to moja konsystencja jak i pędzelek. Oba lakiery oddałam koleżance i wiem, że ona również narzekała na formułę.
Problemy z aplikacją tych 2 kolorów zniechęciły mnie na kilka miesięcy do hybryd Flexy. Jednak postanowiłam dać im kolejną szansę gdyż zakochałam się w kolorze nr 96
Cudowny baby blue, który w zależności od światła raz jest bardziej niebieski, raz szary a czasami dostrzegam tony wrzosu. Kolor niestety również jest problematyczny,a do tego lubi się kurczyć w lampie i co najgorsze glucieje w opakowaniu ;/
Gdy swoimi spostrzeżeniami podzieliłam się na instgramie fanki tych hybryd, a być może i przedstawicielki Silcare mnie zasypały komentarzami jakie to cudowne hybrydy, a ja się czepiam i jak w ogóle śmiem wypowiadać się negatywnie o tych cudownościach. A i że kształt płytki nie ma znaczenia jeśli chodzi o formułę lakierów czy wielkość pędzelka. Może się nie znam, ale jak dla mnie ma to duże znaczenie. Tym bardziej, że są firmy, których hybrydy (np. NeoNail - jak dla mnie najlepsze hybrydy) przepięknie się rozprowadzają i według mnie mają pędzelki idealnie dopasowane do wąskiej płytki.
Więc dałam im kolejną szansę wykorzystując boski fiolecik - odcień nr 17 na pazurkach mojej mamy
Kolor naprawdę wspaniały, krycie zniewalające, konsystencja jakby ciut lepsza, ale przy małej ilości też smużył i nierówno się rozkładał.
Jednak moja mama ma o wiele szerszą płytkę więc malowanie u niej było w miarę ok chociaż również lakier delikatnie się skurczył w lampie ;/
W swoich zbiorach mam jeszcze pomidorową czerwień - nr 25
oraz nudziakowy nudziak w odcieniu nr 64
Oba kolory są piękne i na pewno zagoszczą na pazurkach, ale zdecyduję się na nie dopiero za jakiś czas gdy przybędzie mi cierpliwości ;p
Mimo, że są to tanie hybrydy o dość dobrej jakości - bez problemu wytrzymują ok 20 dni i nie mam problemu z ich usuwaniem to jednak nie skuszę się na inne kolory gdyż za dużo z nimi zabawy i jak dla mnie są trudne w aplikacji.
Ale muszę tutaj wspomnieć o bazie i topie Silcare z serii Color It
Ten top to jak dla mnie najlepszy hybrydowy top jaki miałam.
Cudownie zabezpiecza manicure i nadaje blask diamentu na dobre 3 tygodnie! Fantastycznie współgra z lakierami innych firm i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Do tego nie matowieje!
Baza też jest dobra i śmiało mogę ją Wam polecić chociaż za jakiś czas opowiem Wam o mojej ulubionej bazie pod manicure hybrydowy na której lakiery idealnie utrzymują się nawet 6 tygodni i to na problematycznych płytkach ;)
Z serii Color it mam jeszcze jeden lakier w kolorze klasycznej czerwieni i z tego co widziałam to i pędzelek, i sama konsystencja tej serii jest inna - bardziej żelowa, bardziej taka moja ;p
Podsumowując Hybrydy Flexy to na pewno nie są to hybryd dla mnie ze względu na kremową - gęstą konsystencję, duży pędzelek oraz smużenie i delikatne marszczenie w lampie. Jednak kolory, krycie i trwałość są bez zastrzeżeń. Jeśli lubicie gęste hybrydy i macie dużą płytkę to pewnie się z nimi polubicie ja jednak jestem na NIE!
Znacie hybrydy Flexy ? Co sądzicie o tych kolorach ?
Jaka hybrydowa firma najczęściej u Was gości ?