Wakacyjni ulubieńcy - lato 2018

Wakacje się skończyły, lato się kończy. Bardzo się z tego cieszę. 
Wypatruję jesieni (moja ulubiona pora roku) i tęsknie za zimą. Owszem lato ma swój urok jak np. moje urodziny czy urlop jednak zdecydowanie nie jest to moja pora roku i niesamowicie się cieszę, że już się kończy ;)
Korzystając z okazji końca lata przedstawię wam dzisiaj moich wakacyjnych ulubieńców, czyli kosmetyki, które miałam na urlopie i które pozwoliły mi przetrwać tegoroczne upały ;/ 

Depilacja laserowa - moje wrażenia po ostatnim zabiegu z serii

20 sierpnia 2018 spełniłam jedno ze swoich kosmetycznych marzeń - tego dnia odbył się ostatni zabieg depilacji laserowej. W sumie w ciągu ostatnich 13 miesięcy miałam 9 zabiegów depilacji laserowej. Wrażenia z pierwszego zabiegu, jak się do niego przygotować oraz jakie są przeciwwskazania do depilacji laserowej opisałam rok temu w relacji z pierwszej wizyty <klik>
Zabiegi odbywały się w salonie depilacja.pl w Katowicach.  
Częstość zabiegów wynosiła ok 5/6 tygodni, tylko raz musiałam przenieść zabieg z powodu choroby i przyjmowania antybiotyków.

Zdecydowałam się na depilację laserową pach oraz depilację laserową łydek. Dzisiaj opowiem Wam jakie są efekty 9 zabiegów oraz jak dokładnie wygląda zabieg depilacji laserowej na tych obszarach.
Do dyspozycji są 2 głowice: duża i mała. Początkowo używa się jedynie dużej, a małą dopracowuje się obszary gdzie duża głowica ze względu na wielkość nie daje rady np. okolice kostek czy paluch u stóp.
Początkowo depilacja laserowa w ogóle mnie nie bolała. Ba! śmiało mogę powiedzieć, że zabieg dużą głowicą był przyjemny - delikatne ciepło, zasysanie i wibracja mnie relaksowały. Z każdym zabiegiem moc była większa więc i doznania mocniejsze. Odczuwać zabieg zaczęłam dopiero ok 6 zabiegu. Cztery ostatnie były dość mocne i ze względu na moje oporne włoski przeprowadzone małą głowicą co sprawiało, że zabieg był już bardziej odczuwalny, a momentami nawet bolesny. Swoje robiła też temperatura, bo im cieplej tym mocniej odczuwamy strzały lasera. Dlatego też moim zdaniem najlepiej kończyć zabieg nie latem, ale zimą!
Jakie są efekty po 13 miesiącach regularnych wizyt w salonie depilacja.pl ? Dobre, ale spodziewałam się lepszych. 

Jeśli chodzi o depilację laserową pach to jestem zadowolona tak w 60%. Niestety nadal mam miejsca gdzie włoski odrastają, co prawda są jaśniejsze, cieńsze i mniej widoczne, ale są. Ja je widzę i co jakiś czas muszę użyć golarki.
 Owszem na urlopie nie musiałam się tym martwić, bo włoski bardziej widoczne są po ok 2 /3 tygodniach jednak sam fakt, że są powoduje u mnie dyskomfort. Od ostatniego zabiegu mija dzisiaj 8 dni i już włoski są na tyle dla mnie widoczne, że muszę się ich pozbyć ;/

Depilacja laserowa łydek wypadła lepiej. Już po ok 5 zabiegu miałam spokój z goleniem. Skóra jest pozornie gładka, bez widocznych - czarnych kropek jednak pojawia się delikatny meszek w niektórych miejscach (zwłaszcza przy kości), który owszem nie rzuca się w oczy, ale jest wyczuwalny pod palcami.

Mimo wszystko i tak jest zdecydowanie lepiej niż przed rozpoczęciem serii, a zabieg depilacji laserowej mogę uznać za jednego z ulubieńców tegorocznych wakacji i nie tylko ( o innych przeczytacie w piątek;)). Widocznie moje włoski tak mnie lubią, że nie chcą się ze mną rozstać ;p Co prawda efekt nie jest u mnie w 100% zadowalający, ale mimo wszystko cieszę się, że miałam okazję z niego skorzystać i mogę go Wam polecić zwłaszcza jeśli macie mocne, ciemne i grube włoski - wtedy na pewno będziecie bardziej zadowolone niż ja ;)

Co myślicie o depilacji laserowej ? Miałyście okazję skorzystać z takich zabiegów ? Jak efekty ?

I na koniec niespodzianka dla Was ;)
Na hasło KAPRYSEK możecie skorzystać z 20% zniżki na wszystkie pakiety i/lub 50% zniżki na pierwszy zabieg (w cenie 89 zł)!
Świetna oferta, prawda ?

Żeby skorzystać z kodu promocyjnego należy go podać konsultantce podczas telefonicznej rezerwacji ( nr infolinii 22 699 96 00) wizyty, która odbędzie się w dowolnym salonie w Polsce. Podczas tej rozmowy dowiecie się wszystkich najważniejszych informacji oraz ustalony zostanie dokładny termin zabiegu.

Serdecznie Was zachęcam do skorzystania z promocji i pozbycia się lub zredukowania owłosienia na ciele ;)

Yankee Candle Aloe Water

Jak pachnie aloes ? A woda aloesowa ? Jest to trudne pytanie, bo aloes mimo, że ma charakterystyczny wygląd to zapach jest trudny do określenia. Wiele osób uważa, że aloes nie pachnie. Dla mnie ma on swój delikatny, roślinny, bardzo wodny aromat. A jak pachnie Aloe Water Yankee candle ?
Według producenta jest to zapach rześki, czysty, harmonijny i jednocześnie klasyczny. Dla mnie jest specyficzny, bo czuję tu trochę ogórka, trochę arbuza... Zdecydowanie dominują akordy wodne i świeże! Zapach jest delikatny, lekko słodki i ma w sobie coś co trudno mi opisać.
Aloe Water Yankee Candle to przyjemny zapach, który dobrze wpisuje się w letnie wieczory. Nie jest duszący, nie przyprawia o ból głowy i nie drażni po kilku godzinach. W sumie mogę go palić przez cały dzień i nie będzie mi przeszkadzać. Jednak nie wiem czy po wypaleniu skuszę się na kolejny. Jest to zapach przyjemny, który mi nie przeszkadza jednak nie zachwycił mnie na tyle żeby do niego wrócić.

Znacie ten zapach ? 
Palicie woski YC cały rok czy tylko w chłodniejsze dni ?

Moje wielkie ALOESOVE rozczarowanie od Sylveco

Nowa seria kosmetyków Aloesove od Sylveco z początkiem lipca podbiła instagram. Pojawiła się nagle jako dodatek do gazety. Sama skusiłam się na 2 egzemplarze miesięcznika Zwierciadło żeby przetestować  płyn micelarny oraz żel do mycia twarzy Aloesove z organicznym sokiem z aloesu
Cena gazety byłą bardzo kusząca, bo za 7,99 zł mieliśmy pełnowymiarowy kosmetyk, który w normalnej cenie kosztuje ok 20 zł. No żal było nie skorzystać. Niestety kosmetyki mimo roślinnej receptury i dobrego składu mnie rozczarowały, a płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu śmiało mogę nazwać bublem! ;/ 
Nie zgodzę się z producentem, że jest to płyn zarówno do demakijażu twarzy jak i oczu. Do oczu on się kompletnie nie nadaje. Mało tego, że słabo radzi sobie z demakijażem to jeszcze niesamowicie podrażnia oczy. Micel zawiera naturalne olejki eteryczne oraz miętę co już same w sobie nie bardzo polecane jest do używania w delikatną okolice oczu. Co jeszcze obiecuje producent ?
Owszem jest to produkt delikatny, bo bardzo bardzo słabo radzi sobie z demakijażem. Mimo, że mój makijaż jest delikatny to ten micel ledwo go rusza. W dodatku pieni się i pozostawia skórę lepką i klejącą, a o nawilżeniu czy czystości nie ma mowy! Brrr! Jest to kolejny płyn micelarny firmy Sylveco, który kompletnie się u mnie nie sprawdził. Zarazem jest to ostatni micel produkcji Sylveco, który u mnie zagościł. I choćby w przyszłości ich nowość kosztowała 4 zł to NIE dziękuję, już się nie skuszę ;/

Żel myjący do twarzy Aloesove spisał się nieco lepiej niż płyn micelarny, ale niczym szczególnym mnie nie zachwycił i na pewno do niego nie wrócę!
Jest to delikatny żel, który nadaje się do porannego oczyszczania, ale na wieczór jest zdecydowanie za słaby. Producent obiecuje wiele:
Jednak dla mnie jest to przeciętny żel o słabym oczyszczaniu, przeciętnym nawilżeniu, ale dość dobrym składzie. Jednak brakuje mi w nim czegoś co daje uczucie odświeżenia ;/ Plusem jest skład i obecność pompki

Żel do mycia twarzy mnie rozczarowała, a płyn micelarny śmiało mogę nazwać bublem. Uważam, że ich normalna cena (ok 20 zł) jest mocno przesadzona i oba kosmetyki nie są jej warte. Z serii Aloesove jest jeszcze kilka innych kosmetyków (m.in serum), ale ja się z nimi nie poznam.

Znacie nowe aloesove kosmetyki Sylveco ?
Jeśli tak, to jak się u Was sprawdziły ?

Soraya #foodie odżywcza galaretka do ciała Jagoda

Soraya #foodie to pyszna pielęgnacja zawierająca odżywcze składniki. Jest to coś nowego w drogerii co wyróżnia się kolorowym opakowaniem przyciągającym wzrok oraz pysznym zapachem. 
Jednym z pierwszych kosmetyków #foodie jakie przetestowałam jest odżywcza galaretka do ciała Jagoda ;)
Producent nazwał ten kosmetyk galaretką, ale dla mnie jest to jogurt o zapachu owoców leśnych. Ten odżywczy balsam do ciała wygląda i pachnie jak jogurt!
Zresztą sami zobaczcie jak pysznie wygląda ;)
Szkoda, że nie możecie poczuć jak pachnie. Bo zapach jest dużym atutem tego kosmetyku i skutecznie umila wieczorne balsamowaie. Uważam, że jest to idealny kosmetyk na letnie wieczory dzięki lekkiej formule i szybkim wchłanianiu się! Producent obiecuje głównie wygładzenie, napięcie skóry i poprawę jędrności
I to jak ten balsam wygładza skórę jest niesamowite! Jeszcze chyba nigdy żaden balsam tak nie wygładził i zmiękczył mojej skóry jak ta galaretka. Normalnie aż chce się miziać ;p  Oprócz tego balsam delikatnie nawilża i zapewnia dobrą pielęgnacje skór normalnych. Przy suchych lub bardziej wymagających może być za słaby. U mnie jednak spisywał się bardzo dobrze i nawet w gorące wieczory z przyjemnością balsamowałam ciałko. Skład jak na kosmetyk drogeryjny nie jest zły. Substancje aktywne znajdują się w połowie 
Jedynym minusem (co dla niektórych) może być mała wydajność tego balsamu, bo 200 ml zużyje się w ok miesiąc - używając balsamu raz dziennie. U mnie przynajmniej tak było, ale nie narzekam, bo lubię poznawać nowe balsamy więc dla mnie to akurat plus. Miałam czasami takie balsamy które męczyłam po 5 miesięcy i zużyć się nie chciały. Z tej serii mam jeszcze melonowy sorbet supernawilżający do ciała i kilka innych produktów, o których na pewno przeczytacie na blogu za jakiś czas ;)

Dajcie znać czy nowe kosmetyki Soraya #foodie są Wam znane i jak podobają się Wam zapachy tej  pysznej pielęgnacji ;)

Vosima Laboratorium organiczne kosmetyki do włosów

Piękne włosy to zdrowe włosy, a zdrowe włosy to mocne włosy. Niestety problem osłabienia i nadmiernego wypadania włosów dotyczy wielu z nas. Ja mam z tym duży problem i postanowiłam zawalczyć o swoje kosmyki. Wiem, że nie mam co śnić o włosach do pasa, ale chciałabym, żeby były mocne i żebym nie znajdowała całych garści na pościeli, ubraniach oraz w umywalce podczas mycia. Dlatego też postanowiłam przeprowadzić minimum 3 miesięczną kurację kosmetykami do włosów osłabionych Vosima Laboratorium

Vosima to certyfikowane kosmetyki organiczne zapobiegające wypadaniu  i przyspieszające porost włosów. W skład serii wchodzą 3 kosmetyki: szampon, odżywka oraz maska. Wszystkie zawierają w sobie kompleks BIO STIM, w skład którego wchodzą białka roślinne, minerały oraz witaminy. Jego zadaniem jest pobudzenie wzrostu włosa oraz jego wzmocnienie

Szampon Vosima ma skutecznie ale łagodnie oczyścić skórę głowy, a także odżywić włosy. Efekty mają być widoczne już po pierwszym umyciu
Szampon przeznaczony jest do każdego typu włosa. Ze względu na skład i bogactwo składników organicznych nie tylko wzmocni włosy, ale również je odżywi, przywróci równowagę skóry głowy oraz zapobiegnie nadmiernemu przetłuszczaniu.
W składzie nie znajdziemy silnych detergentów, składników odzwierzęcych, silikonów, PEGów, sztucznych barwników, alkoholi czy olei mineralnych.
Jak widać skład jest czysty i naładowany naturalnymi ekstraktami.
Mam nadzieję, że szampon Vosima nie tylko dobrze oczyści moje włosy, ale także sprawi, że będą mocne i silne, a nadmierne przetłuszczenie i łupież nie będą spędzały mi snu z powiek.

Odżywka Vosima podobnie jak szampon zawiera kompleks Bio Stim - intensywna regeneracja
Jej zadaniem jest nawilżenie i zdyscyplinowanie włosów po zastosowaniu szamponu. Składniki zawarte w odżywce głęboko wnikają w strukturę włosa, a tym samym poprawiają stan włosa oraz stymulują porost.
Skład pozbawiony substancji szkodliwych, rakotwórczych oraz pochodzenia zwierzęcego, za to bogaty w oleje i ekstrakty roślinne

Maska do włosów Vosima to kosmetyk, który jest uzupełnieniem szamponu i odżywki, które można stosować codziennie. Maskę stosujemy 1-3 razy w tygodniu. Nakładamy ją na ok 20/40 minut
Maska silnie rewitalizuje i wygładza włosy, a także stymuluje proces tworzenia i odrastania mocnych włosów
Skład jest bajeczny! Prosty, naturalny. Pełen substancji aktywnych.
Taki jaki powinien być!
Wszystkie 3 kosmetyki przepięknie pachną ziołami. Zapach jest subtelny i bardzo naturalny. Jak się spiszą ? O tym poinformuję Was w połowie kuracji, czyli pod koniec września, a całą kurację podsumuję jesienią.

Vosima laboratorium to coś nowego na rynku kosmetycznym. Więcej o kosmetykach dowiecie się na stronie producenta gdzie również znajdziecie przekierowanie do sklepu Vosima. Uważam, że warto się zainteresować tymi kosmetykami gdyż składy mają naturalne, bogate w ekstrakty, które faktycznie wzmacniają włosy oraz pielęgnują skórę głowy.

Zachęcam Was również do śledzenia firmy na fb oraz polubienia profilu na instagramie. Tam na bieżąco będziecie informowani o produktach oraz ich zastosowaniu. Dajcie koniecznie znać czy znacie organiczne kosmetyki Vosima 

Basic Lab Anti-Perspirant 72H

Skuteczna ochrona przed potem ... Ile razy słyszymy to w telewizji. Przecież nikt z nas nie chce śmierdzieć, a to, że się pocimy to rzecz normalna - fizjologiczna. Jedni mniej, jedni więcej. Dlatego skuteczny antyperspirant powinien się znaleźć w kosmetyczce każdego. Nie ma znaczenia czy ma się 15 czy 95 lat. 
W drogeriach ilość antyperspirantów jest przeogromna, podobnie jak dezodorantów. Ja już swojego pewniaka mam jednak od czasu do czasu lubię przetestować coś nowego. Zwłaszcza jeśli ten nowy produkt ma łagodny skład pozbawiony toksycznych substancji, a mimo to jest skuteczny.
Taki w obietnicach ma być antyperspirant 72H Basic Lab
W przeuroczym biało turkosowym opakowaniu z kulką znajduje się 60 ml płynu, który ma jak twierdzi producent: skutecznie chronić przed nadmiernym poceniem oraz nieprzyjemnym zapachem, a także łagodzić podrażnienia i nawilżać skórę. Skład jest hipoalergiczny przeznaczony do skór wrażliwych mimo, że zawiera sole aluminium, które ponoć niekorzystnie wpływają na organizm człowieka. Jednak o wpływie soli aluminium nie będę się wypowiadać
Byłam pewna, że ze względu na urocze opakowanie oraz zapewnienia producenta ten antyperspirant stanie się moim drugim pewniakiem i będzie mi towarzyszyć podczas urlopu. Niestety tak się nie stało. Dlaczego ?

A dlatego, że antyperspirant (wg producenta), a dezodorant wg mnie średnio sprawdza się podczas upałów i ma problem z zapewnieniem świeżości przez 5 godzin, a cóż dopiero przez 72! Chociaż bądźmy szczerzy, żaden produkt nie powinien być "testowany" tak długo. 12 godzin to maksymalna ochrona, a bez prysznica nigdy nie ma nawet co gdybać o świeżości przez 24,48 czy 72 godziny! Zgodzicie się ze mną ?

Ale wróćmy do produktu BasicLab. Poza uroczym opakowaniem antyperspirant bardzo przyjemnie i delikatnie pachnie. Ale zapach szybko się ulatania. Nie zgodzę się z obietnicą producenta, że szybko się wchłania. Jak dla mnie kulka jest stanowczo za duża i wydobywa się przez nią zbyt dużo produktu, który klei się pod pachami ;/ Co do ochrony to jak jak pisałam. Podczas intensywnego dnia i w czasie upałów już po ok 5 godzinach czułam się niekomfortowo. Może nie śmierdziałam potem, ale czułam się nieświeżo i mokro (czego absolutnie nie ma podczas używania mojego pewniaka z drogerii). 

Produkt używałam tak jak zaleca producent, czyli na umytą i skuchą skórę. Używałam go również na noc po kąpieli i szczerze powiem, że rano czułam delikatny zapach potu ;/ Obecnie używam go w weekendy gdy nie muszę nigdzie z domu wyjść, bo nie jestem pewna tego produktu.

Za to muszę przyznać, że bardzo fajnie pielęgnuje skórę pod pachami. Świetnie łagodzi wszelkie podrażnienia, rewelacyjnie nawilża i śmiało może być używany po depilacji laserowej! Tak więc dla mnie jest to raczej kosmetyk pielęgnacyjny do skóry pod pachami niż antyperspirant.

Jednak mój pewniak - LSS- który jest 3 razy tańszy jak na razie nie ma sobie równych i kolejny sztyft już kupiony ;)

Dajcie koniecznie znać jakie są wasze ulubione i pewne antyperspiranty, może skuszę się na coś z polecenia ;)

Manicure hybrydowy Silcare Flexy

Lubię się z manicure hybrydowym i sama wykonuję go w domu. Na rynku jest masa firm oferujących hybrydy i pewnie życia mi nie wystarczy żeby poznać je wszystkie. W marcu tego roku poznałam hybrydy Flexy marki Silcare i dzisiaj opowiem jak się u mnie sprawdzają i co o nich myślę
Chociaż osoby, które śledzą mnie na instagramie moje zdanie już znają ;) 

Gdybym jednym zdaniem miała określić hybrydy Flexy od Silcare powiedziałabym: piękne kolory, dobra pigmentacja, ale zbyt kremowa konsystencja i gruby pędzelek sprawiają, że są to hybrydy za którymi nie przepadam, bo średnio nadają się do wąskich paznokci!
W swojej kolekcji miałam 6 kolorów i nawet najjaśniejsze kryły przy pierwszej warstwie, ale ... No właśnie jest tych ale tyle, że zabawa z nimi jest męcząca i wymaga sporo czasu i cierpliwości 

Pierwsze 2 kolory, które znalazły się w moim hybrydowym kuferku to były nr 55 i 65 - piękne jasne, pastelowe!
Nr 55 to jasny szary - identyczny jak lady in grey z Semilaca. Kolor śliczny, krycie również, ale konsystencja dość gęsta i kremowa nie ułatwiała aplikacji. 
Nr 65 to bardzo rozbielony róż. Cudowny kolor, ale tutaj konsystencja była najgorsza. Gdy na pędzelku znajdowało się mało lakieru bardzo smużył i nierówno pokrywał płytkę, przy większej ilości zalewał skórki. A pędzelek dość puchaty na pewno nie nadawał się do wąskiej płytki.
Mimo, że kolor ładny malowanie było tragiczne, a manicure nie wyglądał perfekcyjnie. Ba! on nawet nie wyglądał dobrze. Zdecydowanie nie jest to moja konsystencja jak i pędzelek. Oba lakiery oddałam koleżance i wiem, że ona również narzekała na formułę.

Problemy z aplikacją tych 2 kolorów zniechęciły mnie na kilka miesięcy do hybryd Flexy. Jednak postanowiłam dać im kolejną szansę gdyż zakochałam się w kolorze nr 96
Cudowny baby blue, który w zależności od światła raz jest bardziej niebieski, raz szary a  czasami dostrzegam tony wrzosu. Kolor niestety również jest problematyczny,a do tego lubi się kurczyć w lampie i co najgorsze glucieje w opakowaniu ;/ 

Gdy swoimi spostrzeżeniami podzieliłam się na instgramie fanki tych hybryd, a być może i przedstawicielki Silcare mnie zasypały komentarzami jakie to cudowne hybrydy, a ja się czepiam i jak w ogóle śmiem wypowiadać się negatywnie o tych cudownościach. A i że kształt płytki nie ma znaczenia jeśli chodzi o formułę lakierów czy wielkość pędzelka. Może się nie znam, ale jak dla mnie ma to duże znaczenie. Tym bardziej, że są firmy, których hybrydy (np. NeoNail - jak dla mnie najlepsze hybrydy) przepięknie się rozprowadzają i według mnie mają pędzelki idealnie dopasowane do wąskiej płytki.

Więc dałam im kolejną szansę wykorzystując boski fiolecik - odcień nr 17 na pazurkach mojej mamy
Kolor naprawdę wspaniały, krycie zniewalające, konsystencja jakby ciut lepsza, ale przy małej ilości też smużył i nierówno się rozkładał.
Jednak moja mama ma o wiele szerszą płytkę więc malowanie u niej było w miarę ok chociaż również lakier delikatnie się skurczył w lampie ;/ 

W swoich zbiorach mam jeszcze pomidorową czerwień  - nr 25
oraz nudziakowy nudziak w odcieniu nr 64
Oba kolory są piękne i na pewno zagoszczą na pazurkach, ale zdecyduję się na nie dopiero za jakiś czas gdy przybędzie mi cierpliwości ;p 

Mimo, że są to tanie hybrydy o dość dobrej jakości - bez problemu wytrzymują ok 20 dni i nie mam problemu z ich usuwaniem to jednak nie skuszę się na inne kolory gdyż za dużo z nimi zabawy i jak dla mnie są trudne w aplikacji.

Ale muszę tutaj wspomnieć o bazie i topie  Silcare z serii Color It
Ten top to jak dla mnie najlepszy hybrydowy top jaki miałam. 
Cudownie zabezpiecza manicure i nadaje blask diamentu na dobre 3 tygodnie! Fantastycznie współgra z lakierami innych firm i jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Do tego nie matowieje! 

Baza też jest dobra i śmiało mogę ją Wam polecić chociaż za jakiś czas opowiem Wam o mojej ulubionej bazie pod manicure hybrydowy na której lakiery idealnie utrzymują się nawet 6 tygodni i  to na problematycznych płytkach ;)
Z serii Color it mam jeszcze jeden lakier w kolorze klasycznej czerwieni i z tego co widziałam to i pędzelek, i sama konsystencja tej serii jest inna - bardziej żelowa, bardziej taka moja ;p 

Podsumowując Hybrydy Flexy to na pewno nie są to hybryd dla mnie ze względu na kremową - gęstą konsystencję, duży pędzelek oraz smużenie i delikatne marszczenie w lampie. Jednak kolory, krycie i trwałość są bez zastrzeżeń. Jeśli lubicie gęste hybrydy i macie dużą płytkę to pewnie się z nimi polubicie ja jednak jestem na NIE!

Znacie hybrydy Flexy ? Co sądzicie o tych kolorach ?
Jaka hybrydowa firma najczęściej u Was gości ?



MurierLash odżywka do rzęs

Odżywki do rzęs to produkty po które co jakiś czas sięgam. Głównie używam ich do uzupełnienia brwi, które przez chorą tarczycę są rzadkie, wypadają i bardzo często się przerzedzają. Dzisiaj opowiem Wam o mojej przygodzie z odżywką do rzęs MurierLash serum formula
Odżywka znajduje się w bardzo eleganckim pudełko. Uważam, że świetnie nadaje się na prezent. W końcu która z nas nie marzy o gęstych, długich rzęsach. Opakowanie jest dobrze przemyślane
Czarno-biała szata graficzna wygląda elegancko i profesjonalnie. 
Odżywka wyglądem przypomina tusz do rzęs, ale zamiast szczoteczki ma bardzo długi i cienki pędzelek, którym precyzyjnie aplikuje się produkt zarówno na rzęsy jak i brwi.
Producent zapewnia, że odżywka/ serum dzięki zawartości wielu składników aktywnych już w 3 tygodnie zapewni gęste, długie i mocne rzęsy. 
I wiecie co ? Producent ma rację!
Jak już wam pisałam produktu używałam głównie do brwi, ale początkowo na rzęsy również aplikowałam MurierLash jednak po tygodniu musiałam przestać, bo ... - i teraz hit!- rzęsy tak mi urosły, że zaczęły mi przeszkadzać podczas noszenia okularów przeciwsłonecznych. Preparat nakładałam u nasady rzęsy i po kilku dniach zauważyłam nowe rzęsy, które wyrastają nad starymi. Niestety za żadne skarby nieba nie udało mi się tego uchwycić na zdjęciu! szkoda ;(
Na brwiach równie dobrze się to serum sprawdziło! Brwi stały się gęstsze, włoski grubsze, przestały wypadać i co najlepsze wszystkie przerzedzone miejsca poznikały. Jadąc na urlop nałożyłam hennę i efektem ładnie podkreślonych rzęsach bez pustych miejsc  mogłam się cieszyć przez cały wyjazd. Niepotrzebnie brałam ze sobą set do brwi ;p 
Dla zainteresowanych skład odżywki Murier Lash
Początkowo nie wierzyłam, że odżywka w ciągu 3 tygodni może zdziałać cuda, ale tak się stało. Obecnie używam odżywki 2 lub 3 razy w tygodniu żeby podtrzymać spektakularny efekt z początku kuracji.

Produkt w żaden sposób mnie nie uczulił, nie spowodował podrażnienia, zaczerwienia czy łzawienia oczu, a jako użytkownik soczewek kontaktowych bardzo często jestem na to narażona. Producent zapewnia, że MurierLash może być używana przez osoby noszące soczewki kontaktowe, a że nie rozpuszcza kleju  może być również stosowana przez osoby noszące sztuczne rzęsy.

Jeśli Wasze rzęsy lub brwi są w opłakanym stanie  lub jesteście po chemioterapii to szczerze Wam MurierLash polecam.

art de Lautrec Matte Lipstick nr 10

Na moich ustach najczęściej goszczą intensywne kolory. Lubię siebie w mocno podkreślonych ustach dlatego pomadek beżowych, szaro-sinych czy białoróżowych u mnie nie znajdziecie.
 Jednak delikatny róż warto w kosmetyczce mieć nawet gdy rzadko się po niego sięga. W mojej kosmetyczce za kolor nude delikatnie podkreślający usta odpowiada matowa pomadka art de Lautrec nr 10
Kolor nr 10 to wg producenta beżowy róż. Jak dla mnie jest to taki zgaszony, brudny róż. Kolor ładny zwłaszcza w opakowaniu. Wygląda naturalnie, neutralnie i delikatnie. Nie ma w sobie sinych czy bardzo jasnych tonów
Producent zapewnia, że pomadka daje eleganckie, długotrwałe, matowe wykończenie, ale nie przesusza ust. Za to dzięki zawartości masła kakaowego, masła shea oraz witamin gwarantuje nawilżenie i odżywienie
Pomadka daje płaski, dość mocny mat. Na suchych ustach podkreśla wszelkie niedoskonałości. Nie zgodzę się z tym, że pomadka nawilża i odżywia usta. Owszem nie wysusza ich zbytnio, ale jednak po dniu spędzonym  z tą pomadką wargi są lekko przesuszone i wymagają dodatkowej pielęgnacji. Co do koloru to jest on ładny, naprawdę! ale ja niekoniecznie dobrze się w nim czuję.  
Jednak są okazje jak np.pogrzeb czy rozmowa kwalifikacyjna gdzie nie wypada pokazać się w fuksjowych, wiśniowych czy jagodowych ustach
I na takie okazje ta pomadka jest idealna. Dlatego też dobrze taką neutralną pomadkę mieć. Moja będzie ze mną na pewno przez długi czas, bo tak jak wspomniałam rzadko noszę nude na ustach. 

Jak wam się podoba ten kolor ? 
Na jakie kolory najczęściej malujecie usta ?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...