Tlenowe kosmetyki to coś nowego na polskim rynku kosmetycznym i na pewno nie wszyscy jeszcze o nich słyszeli. Polska firma o2skin postanowiła wykorzystać w kosmetykach technologię tlenową dzięki czemu wszystkie substancje aktywne znajdujące się w kosmetyku działają jeszcze lepiej, bo jak twierdzi producent przenikają głębiej. Z produktami marki O2skin miałam okazję poznać się już na marcowym spotkaniu blogerek Meet Bloggers oraz na IV edycji Meet Beauty. Opowiem Wam dzisiaj o pierwszym kosmetyku, którym jest tlenowo-rozświetlający krem-żel pod oczy O2skin
Jest to kosmetyk dość kontrowersyjny i na blogach zdania na temat działania tego kremu są bardzo podzielone. W sumie albo konsumentki są zachwycone, albo rozczarowane. Producent obiecuje wiele:
Jeśli chodzi o zawartość tlenu to jest ona bardzo duża, bo mamy go tutaj aż 30% przy czym takie stężenie jest przez ok pierwsze 2 tygodnie później trochę spada do ok 20% co i tak jest sporą zawartością. Skład kremu jest bogaty, ale konsystencja mimo wszystko jest lekka i nietłusta.
Wizualnie kosmetyki O2skin prezentują się pięknie-elegancko i profesjonalnie. Szata graficzna jest minimalistyczna, ale jednocześnie bardzo kobieca. Krem pod oczy posiada pompkę, co wiadomo każda z nas lubi.
Ale teraz najważniejsze działanie!
I tutaj w moim przypadku już tak pięknie nie jest. Po pierwsze krem podczas aplikacji niesamowicie piecze i szczypie. Jeśli stosujecie kwasy w gabinecie kosmetycznym to będziecie wiedzieć o czym mówię. Nałożenie kremu pod oczy wywołuje identyczne odczucia, co miłe i przyjemne nie jest. Moja skóra staje się delikatnie zaczerwieniona, co prawda oczy nie łzawią, ale dyskomfort jest i to nie przez minutę, a przez ponad 5 minut;/ Co ciekawe nakładałam ten krem też na całą twarz i calutka buzia piekła i szczypał ;/ Producent twierdzi, że z czasem te "niemiłe doznania" stają się mniej odczuwalne, a po ok tygodniu zanikają. No niestety u mnie przez ponad 2 miesiące cały czas odczucie było mocne ;/ I może jeszcze jakby ten krem działał cuda to bym to przeżyła, ale niestety u mnie nie zdziałał za wiele. Nie zauważyłam żadnego spektakularnego, a nawet przeciętnego nawilżenia czy odżywienia. Cienie jak były tak są i nic w tej kwestii się nie zmieniła (nawet delikatnego rozjaśnienia nie był).
Moja mama też wypróbowała ten krem, ale przez to silne mrowienie nie była w stanie używać go dłużej niż tydzień ;(
A, że krem jest wydajny i w słoiczku jeszcze dość sporo go zostało (ok 1/2) postanowiłam zrobić z niego olejowe serum. Dodałam do niego żel aloesowy, trochę kw. hialuronowego, olej jojoba, olej marakuja oraz olej aloesowy i w tej formie nakładałam go na skórę. Co prawda twarz nadal mrowił, ale już nie tak jak przedtem. Co do działania to było lepiej - skóra była uspokojona, nawilżona, odżywiona i zregenerowana, ale to bardziej działanie dodanych składników niż tego kremu. Krem pod oczy o2skin skończyłam, ale na pewno do niego nie wrócę w przeciwieństwie do nawilżającego serum tej marki, które warto poznać, ale o tym opowiem Wam w osobnej recenzji ;)
Dajcie znać czy znacie tlenowe kosmetyki i co o nich sądzicie.
Dajcie znać czy znacie tlenowe kosmetyki i co o nich sądzicie.
Nie znam tej marki, ale przyznam, że wizja kosmetyków tlenowych mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńMam w zapasach, i mnie ciekawi, i boje sie go :) na pewno przetestuje :)
OdpowiedzUsuńja się boję użyć tego kosmetyku, tyle opinii słyszałam, że piecze, szczypie....aż strach go nałożyć :/
OdpowiedzUsuńPamiętam, że na spotkaniu rozmawiałyście o tym, że ten krem podrażnia. Mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńSzkoda, choć ja nie mam miłych doświadczeń z ich produktami. Miałam jeden krem i był zwyczajnie słaby w działaniu :)
OdpowiedzUsuńAktualnie go stosuje i to pieczenie faktycznie jest irytujące.
OdpowiedzUsuńMoże to znak, że coś tam działa ?
Usuńtak twierdzi producent tyle, że u mnie piekło, ale działanie bez rewelacji ;/
UsuńTo mrowienie mnie przeraża, mam już tak "skrzywdzoną" skórę pod oczami i zmęczoną, że nie zniosłabym czegoś takiego. Oczekuję ukojenia a nie mrowienia i pieczenia :(
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że mnie zaskoczyłaś tym postem
OdpowiedzUsuńostatnio wszędzie słyszałam pochwały na temat tego kosmetyku
teraz już wiem, że będę go omijać, bo i mnie mógłby zrobić krzywdę
krzywdy nie zrobił - poza niezbyt przyjemnymi odczuciami, ale w sumie działanie jak dla mnie bardzo przeciętne ;/
Usuńjejku, moja skóra jest dość odporna na kwasy ale ten krem to dla mnie zagadka. pieczenie przez 2 miesiące? hmmm. słyszałam o produktach o2skin ale niczego jeszcze nie miałam,
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki osobiście, ale czytałam o niej, szkoda, ze Ci nie podpasywał!
OdpowiedzUsuńzaczęłam go niedawno stosować i też odczuwmato pieczenie, ale w sumie staram się nie nakładac za dużo i jest w miare okej, w sumie z dnia na dzień czuję corazmniej więc okej, a na efekty za wcześnie ;D
OdpowiedzUsuńczyli u Ciebie jest tak jak zapewnia producent. Mam nadzieję, że działąnie też takie będzie ;)
UsuńOj, nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCałkowicie mnie nie kusi :(
OdpowiedzUsuń