O musie pod prysznic Nivea moje zdanie już znacie <recenzja klik>. Produkt jest ok, ale bez rewelacji i w zdecydowanie zbyt wysokiej (moim zdaniem) cenie. Jednak gdy w zeszłym miesiącu w rossmanie pojawił się 2 nowe musy w letnich zapachach postanowiłam zaryzykować i się skusić. Do koszyka wpadły Nivea Silk mousse rhubarb raspberry i Lemon moringa
Cena zbyt atrakcyjna nie była, bo 8,99 zł za sztukę to nie jest mało. Dziś żałuję, że się skusiłam ;( No ale dzięki temu wiem, że w przyszłości żadne inne wersje zapachowe mnie nie skuszą. Chyba ;p
Z tej dwójki lepiej wypada wersja żółta, czyli pianka o zapachu cytryny i moringi (drzewo o super mocach leczniczych i nie tylko).
Zapach jest delikatny, lekki, orzeźwiający. Jest ok, ale bez rewelacji. Niczym szczególnym mnie nie urzekł. Pianka ma gładką, jedwabistą konsystencję i jest niesamowicie sztywna <klik>. Nie powiem przyjemnie jej się używa. Myje dobrze choć po użyciu nie mam wrażenia czystej skóry. Owszem skóra jest miękka, gładka, ale bez efektu odświeżenia.
Mam zużyję, ale nie kupię ponownie.
Z wersją różową jest gorzej. Zapach jest trudny do opisania i jak dla mnie nie pachnie ani rabarbarem, ani maliną, a już na pewno nie połączeniem tych dwóch letnich owoców ;/
Ta wersja jest dla mnie męcząca i zmuszam się do jej używania. No niestety taka prawda. Zużywanie idzie mi opornie, bo wbrew pozorom te pianki są bardzo wydajne. Co oczywiście normalnie byłoby dużym plusem, ale akurat w przypadku tej wersji tak nie jest ;/
Tak więc piankowe nowości Nivea nie skradły mojego serca i raczej już więcej się z nimi nie poznam. Zostanę przy żelach, które bardzo lubię i które ostatnio bardzo często bywają w promocji ;)
Miałyście którąś z nowych wersji zapachowych Nivea silk mousse ?
Ja mam dwie wersje klasyczne i jestem z nich całkiem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że bez fajerwerków...
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnej...
OdpowiedzUsuńJa też nie :D
UsuńMam wersję klasyczną i bardzo chętnie poznam te letniaki:)!
OdpowiedzUsuńMam tylko 2 pianki z podstawowej serii. Te też mnie kusiły, ale dobrze, że ostatecznie nie uległam
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad nimi, ale chyba dobrze, że ich nie kupiłam :) U mnie pianki do mycia średnio się sprawdzają, mam właśnie wrażenie, że nie myją skóry.
OdpowiedzUsuńPolecam nowe pianki Dove, będziesz na pewno o wiele bardziej zadowolona. cudownie pachną, ja uwielbiam wersję pistacjową. miałam z tej linii też balsam i żel pod prysznic
OdpowiedzUsuńA ja bym sie skusila, bo lubie pianki :)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam jak było z tamtymi piankami porównując skład do tych. Bo tamte klasyczne wersje a w zasadzie jedna z nich mnie uczuliła...
OdpowiedzUsuńMyślę, że podzielałabym Twoją opinię, ja chyba wolę klasyczne zapachy Nivea.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale jakoś omijam firmę. Szampony Nivea nigdy mi się nie sprawdziły, może dlatego.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. Nie mam przekonania do produktów Nivea.
Usuńteż tak uważam dziewczyny ;) Nivea to firma po którą sięgam rzadko no i po tym poście będę to robić jeszcze rzadziej :D
UsuńNie miałam i jakoś mnie nie kuszą te pianki. Mam aktualnie z Balea i jest dajna do odświeżenia tak raz na jakiś czas, na dłużą metę nie zadowalają mnie, nie dają uczucia dobrego oczyszczenia skóry.
OdpowiedzUsuńMam wersję malinową, ale za krótko jej używam, żeby wyrobić sobie o niej opinię. Na razie jest ok :)
OdpowiedzUsuńtak reklamowane, że chętnie bym się skusiła, ale odwiodłaś mnie od tej myśli :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ich tradycyjne pianki, tych nowych jeszcze nie miałam, a malina tak mnie kusi
OdpowiedzUsuńA właśnie zbierałam się do ich zakupu i przetestowania ale ważne jest dla mnie uczucie świeżości po prysznicu a nie jego brak.
OdpowiedzUsuńNie lubię takich produktów
OdpowiedzUsuńOj średniaczki :/
OdpowiedzUsuńJeśli są wydajne i kosztują 9 zł to jeszcze nie ma tragedii, może kiedyś sprawdzę na sobie jak działają :).
OdpowiedzUsuńJestem ich ciekawa i na pewno prędzej czy później spróbuję.
OdpowiedzUsuńtyle się o nich słyszy, szkoda, że nic specjalnego w Twojej opinii
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, chociaż zaciekawił mnie wariant malinowo-rabarbarowy, to odpuszczam, skoro nie czuć w nim tych owoców...
OdpowiedzUsuń