Gdy w Biedronce pojawiła się nowa kolekcja kosmetyków kolorowych Bell z serii Magic Jungle najbardziej ciekawiły mnie (i z tego co wiem nie tylko mnie) pomadki zmieniające kolor - Chameleon Lipstick.
Do wyboru były 2 odcienie: ciepły - zielony nr 01 i zimny - niebieski nr 02.
Ja skusiłam się na wersję niebieską, czyli nr 02 która były zdecydowanie mocniejsza niż wersja zielona.
Pomadki utleniające, czyli te które zmieniają kolor nie są dla mnie nowością. W zeszłym roku byłam zakochana w pomadce marokańskiej, która była zdecydowanym ulubieńcem lata <recenzja klik>
Pomadka Bell faktycznie jest niebieska i początkowo barwi usta właśnie na taki kolor. Dopiero po chwili zmienia się na róż z domieszką fioletu
Jak widać daje lekki efekt ombre. Bardzo dobrze usta nawilża, wygląda naturalnie i jest trwała choć jak mam być szczera to pomadka marokańska utrzymywała się dłużej i mimo wszystko miała lepszy skład
Pomadka znajduje się w klasycznym, solidnym opakowaniu choć na pierwszy rzut oka wygląda trochę kiczowato. Ostry róż kojarzy się z kosmetykami dla małych dziewczynek. Bardzo żałuję, że nie udało mi się dostać wersji zielonej i przez to, że Bell nie dbało o uzupełnienie zapasów w biedronkach bardzo mi podpadli. Najpierw narobili ochoty, a potem rzucili po 5 pomadek do sklepu i koniec.
I jeszcze bezczelnie na swoim fb zachęcali do zakupów mimo, że w komentarzach dziewczyny pisały, że biedronkowe szafy Bell świecą pustkami jeśli chodzi o te pomadki. Firma obiecała, że kosmetyki pouzupełnia, ale na obiecankach się skończyło ;/
Polubiłam kameleonową pomadkę Bell, ale pomadka marokańska sprawdziła się u mnie lepiej i też lepiej wypadała cenowo. Z tego co pamiętam za Bell płaciłam 9 albo 10 zł, a za marokańską na allegro ok 5 zł.
Jak Wam się podoba taka pomadka zmieniająca kolor ?
Macie ją w swoich zbiorach ?;>
fajny kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńŁadny, delikatny, naturalny efekt. Mnie niestety nie udało się jej dorwać ;/
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nich ale mnie nie kuszą.
OdpowiedzUsuńNiezły bajer z taką pomadką, ale mnie nie kuszą zupełnie.
OdpowiedzUsuńU mnie koleżanka taką miała, była zielona, a na ustach zrobiła się czerwona ;) Super bajer ;)
OdpowiedzUsuńWygląda super jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBajerancka pomadka. Wiele dobrego o niej czytałam.
OdpowiedzUsuńo ja nawet nie słyszałam o takim cudeńku :) dawno już nie odwiedzałam szaf Bell w Biedronce :P
OdpowiedzUsuńA ja nawet nie wiedzialam, zw takie cos istnieje :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz ją widzę, ale wygląda pięknie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńW mojej Biedronce półka jest pełna od nich ale stwierdziłam że mam tyle produktów do ust że mi wystarczy :)
OdpowiedzUsuńJak byłam młodsza to był szał na takie "magiczne" pomadki :D Miałam ich chyba z dziesięć
OdpowiedzUsuńOgladalam je w mojej Biedrze, ale osobiscie nie przepadam za takimi wynalazkami :P
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się to ombre, masz sine usta jakbyś była chora ;)
OdpowiedzUsuńNo co Ty! Na chore to wyglądają dziewczyny w ustach typu nr 10 od Golden Rose ;p
Usuńnie miałam nigdy pomadki zmieniającej kolor, niby ok. ale traktuję to jak gadżet
OdpowiedzUsuńChciałam, chciałam ale nie zdążyłam:)!
OdpowiedzUsuńZielona szybciej się utlenia, nie ma efektu "glonowych ust" ;D. Planuję dorzucić ją jako jedną z nagród do konkursu urodzinowego ;).
OdpowiedzUsuńchyba bym się nie odnalazła w tym kolorze
OdpowiedzUsuńFajny efekt :) Nie miałam okazji jej próbować :)
OdpowiedzUsuńDwadzieścia lat temu kradł am taką mamie! Chęcią sama bym sobie taką kupiła :)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że te pomadki cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Z ciekawości chciałam je obejrzeć ale za każdym razem gdy jestem w biedronce to wszystkie są wykupione ;o
OdpowiedzUsuńNo fajniusia jest
OdpowiedzUsuń:) Aj a oglądałam i nie kupiłam! A teraz oczywiście już ich nie ma.
O dziwo bardzo ładny ocień.Usta pięknie się prezentują ')
OdpowiedzUsuńciekawy wynalazek, ja jeszcze takiej nie mam:)
OdpowiedzUsuńCiekawa, ale chyba nie dla mnie taki wynalazek ;D
OdpowiedzUsuń