Maseczki 7th Heaven nigdy mnie nie kusiły. A to wszystko przez szatę graficzną! Niby ciekawa - kolorowa i taka inna niż większość saszetkowych maseczek jednak mnie modelki z dziwnymi dodatkami na twarzy bardziej przerażały niż zachwycały ;/
Jednak na ostatnim spotkaniu blogerek w Krakowie <relacja klik> każda z nas otrzymała kilka produktów 7th Heaven do przetestowania.
W moim zestawie między innymi była maseczka głęboko oczyszczająca MUD PAC firmy Montagne Jeunesse
Jest to wersja podróżna, która ma 6g (standardowa saszetka liczy 20g). Małe opakowanie nie zajmuje wiele miejsca w kosmetyczce podróżnej. Takie małe saszetki podróżne to bardzo dobry pomysł! Niestety na opakowaniu nie znajdziemy ani słowa w języku polskim,
Maseczka ma głęboko oczyścić twarz dzięki zawartości błota z morza martwego. Poza działaniem oczyszczającym maseczka ma relaksować i działać antystresowo. Po zabiegu skóra ma być czysta i miękka. Produkty Montagne Jeunesse nie są testowane na zwierzętach.
Maseczka ma kremową konsystencję i niby świeży zapach. Niestety dość wyraźnie czuć alkoholowe nuty, a po kilku chwilach miałam wrażenie, że twarz wysmarowałam płynem do czyszczenia toalet ;/ Bo zapach owszem jest świeży, ale dla mnie pachnie domestosem czy czymś w tym rodzaju ;/
Skład maski nie jest zły jakby nie alcohol denat. dość wysoko w składzie. Przez to absolutnie nie polecam jej osobom z cerą wrażliwą czy suchą. Maska bazuje na glince, a sól z morza martwego jest dopiero w połowie składu. Maskę nałożyłam na dokładnie oczyszczoną i stonizowaną (!!!) twarz. Aplikacja jest przyjemna i bezproblemowa. Nic mnie nie szczypało, nie piekło jedynie zapach i alkoholowe opary drażniły nos i oczy. Po upływie ok 15 minut maseczkę zmyłam - jednak cały czas nie pozwalałam maseczce zaschnąć!
Zmycie również nie stanowiło problemu choć nie wiem jakby to było gdybym jej nie zraszała wodą termalną.
Twarz po zmyciu maseczki była faktycznie ładnie oczyszczona, rozjaśniona i wygładzona, ale też niestety ściągnięta i wręcz domagała się oleju lub solidnej porcji kremu. Tak więc u mnie ta maska się średnio spisała i nie mam ochoty poznawać innych wersji.
Znacie te maseczki ? Jak się u Was sprawdzają ?
Nie miałam do czynienia z tą maseczką! :)
OdpowiedzUsuńnie znam, ale nie lubię uczucia ściągnięcia po maseczce
OdpowiedzUsuńCiekawa ale nie lubię jak maseczka wysusza skóry ;/
OdpowiedzUsuńJa swoich jeszcze nie używałam:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że pozostawia uczucie ściągnięcia :/
OdpowiedzUsuńWidziałam je kiedyś w mojej drogerii, ale nigdy ich nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy nie podrażniłaby mojej cery.
OdpowiedzUsuńNie kusi mnie :]
OdpowiedzUsuńWiększość blogerek zachwalało te maski, co sprawiało, że bardziej mnie kusiły. Jednak po Twojej recenzji ten zapał zmalał ;)
OdpowiedzUsuńFajne są z tej marki maseczki typu peel off. Albo maseczka z czekolada i pomarańcza o matko jak pachnie i chciałoby się zjeść, może takiej spróbuj ;D
OdpowiedzUsuńSzkoda że ta maska tak słabo się spisała . I ten zapach domestosa ... miałam dwie maski z tej firmy i jedna spisała się fajnie , druga troszkę mniej ;)
OdpowiedzUsuńTa alkoholowo-domestosowe klimaty trochę mnie odstraszyły...
OdpowiedzUsuńOj przy porównaniu zapachu do domestosa to nawet nie chcę jej próbować. Nie lubię jak maseczka ściąga twarz.
OdpowiedzUsuńMiałam je kiedyś i dobrze wspominam :)
OdpowiedzUsuńZnam maski tej marki, zwłaszcza czekoladowa o pięknym zapachu przypadła mi do gustu, ale ich działanie jest mocno średnie.
OdpowiedzUsuńZ tą maseczką nie miałam doczynienia ale używałam kiedyś podobne o smaku czekolady...była świetna :)
OdpowiedzUsuńZapach domestosu skutecznie mnie zniechęca do zakupu maski.
OdpowiedzUsuńNie znam i raczej nie zamierzam poznawać, skoro mocno ściąga skórę.
OdpowiedzUsuńAlu wstydziłabyś się żeby tak nawet wysmarowana maską wyglądać dobrze :) ja w masce to tylko straszyć mogę :D. U mnie dalej najfajniejsza oczyszczająca to ta z Zeptera, niestety już mi się pomału kończy.
OdpowiedzUsuń