Za sprawą spotkania blogerek w Krakowie <relacja klik> w mojej kosmetyczce pojawiło się sporo nowości. Między innymi poznaję nowe kosmetyki firmy AA, która u mnie dość rzadko gości. Kilka dni temu pisałam Wam o bardzo fajnej masce węglowej <recenzja > a dziś opowiem o balsamie ujędrniająco - rewitalizującym AA ETHNIC beauty HIMALAYAN RITUAL
Opakowanie tego balsamu bardzo mi się podoba. Jest kolorowe, etniczne - lubię takie. Pewnie kojarzycie ten balsam z biedronką. Tak był on, a może nawet jeszcze jest dostępny w tym dyskoncie. Producent obiecuje, że balsam zabierze nas w egzotyczną podróż, a zmysłowy zapach koi i relaksuje. Co do zapachu to nie powiedziałabym, że relaksuje. Zapach tego balsamu jest dziwny, specyficzny i mojego nosa nie zachwycił. Nie napiszę, że balsam śmierdzi (bo tak nie jest), ale daleko mu do przyjemnego zapachu ;/
Jeśli chodzi o działanie pielęgnacyjne to jest dobrze. Balsam odpowiednio nawilża skórę, fajnie ją uelastycznia i wygładza. Może bez efektu wow, ale źle nie jest. Dla mniej wymagających skór będzie odpowiedni. Producent obiecuje dużo, ale dla mnie ten balsam jak wiele innych - robi co ma robić, czyli nawilża ( ale na pewno nie jak zapewnia producent intensywnie), wygładza i napina skórę. Co do działania przeciwzmarszczkowego to się nie będę wypowiadać.
Skład jest ok. Masło shea przed parafiną. Jak wiecie parafina w kosmetykach do ciała absolutnie mi nie przeszkadza.
Minusem jest wydajność, bo 200 ml wystarczyło mi na niecały miesiąc codziennego używania. Jest to dobry balsam, ale bez rewelacji. Miałam, spróbowałam i raczej kolejnego opakowania nie kupię (no chyba, że inny wariant zapachowy).
Znacie ten balsam ? Lubicie kosmetyki AA ?
mam krem do rąk od nich w podobnym opakowaniu, pachnie arbuzem:)
OdpowiedzUsuńNie miałam go u mnie ostatnio balsamy do ciała też są mało wydajne takie pojemności też wystarczają mi na około miesiąc :)
OdpowiedzUsuńJa chętnie bym wypróbowała właśnie inny wariant zapachowy :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś kliknąć w linki w najnowszym poście TUTAJ ? Dzięki;*
Nie wierzę w to "ujędrnianie" ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam go w rossmannie, ale jakoś nie wrzuciłam do koszyka
OdpowiedzUsuńCiekawiły mnie zapachy tych balsamów, ale skoro rozczarowują nieco to raczej się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie znam, ładne opakowanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tej serii AA chyba nie miałam :)
OdpowiedzUsuńMi parafina w kosmetykach też nie przeszkadza. tego balsamu nie miałam, ale jakoś mnie nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się opakowanie. Z tej serii mam krem-maskę do rąk-zapach ma ładny, działanie jak na razie na średnim poziomie.
OdpowiedzUsuńObawiam się że mógłby w pełni nie zaspokoić mnie w kwestii nawilżenia ;(
OdpowiedzUsuńOpakowanie prześliczne :) Z balsamami jestem na bakier, więc nie przemawia do mnie :D
OdpowiedzUsuńBalsam mnie nie kusi. Nie znam też zbyt wielu produktów AA :)
OdpowiedzUsuńChyba go sobie odpuszczę, tylko opakowanie ma kuszące:)
OdpowiedzUsuńFajne ma opakowanie. Na pewno by mi wpadł w oko, tylko w biedronce rzadko bywam.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że zapach nie należy do najprzyjemniejszych. I to mnie tak naprawdę powstrzymało przed zakupem.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna szata graficzna, ale parafinie poza stopami mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ten balsam, zapach faktycznie jest specyficzny :P
OdpowiedzUsuńtaka wydajność to u mnie standard w kosmetykach. dawno nie miałam nic z AA, dobrze, że chociaż masło shea jest przed parafiną
OdpowiedzUsuńSkład długi i dość średni. Raczej się nie skuszę, stawiam obecnie na bardziej naturalne składy.
OdpowiedzUsuń