Produkty Bielenda należą do jednych z moich ulubionych kosmetyków drogeryjnych. Gdy kilka miesięcy temu zauważyłam na półkach nowe - kuleczkowe sera wiedziałam, że bardzo szybko stanę się właścicielką jednego z nich. Najbardziej zainteresowało mnie serum niebieskie, które ma dawać efekty podobne do zabiegu karboksyterapii.
Jednak nie oszukujmy się ... żaden kosmetyk nie zastąpi profesjonalnego zabiegu z dziedziny medycyny estetycznej. Karboksyterapia polega na wprowadzeniu pod skórę dwutlenku węgla. Dzięki temu zabiegowi poprawia się stan i wygląd skóry.
Jest to zabieg odmładzający, dotleniający, poprawiający napięcie skóry.
Według producenta serum stymuluje syntezę kolagenu, rewitalizuje skórę, poprawia jej jędrność, nawilża, napina, wygładza i koryguje rysy twarzy.
Serum można stosować zarówno na dzień jak i na noc. Ja serum stosowałam głównie na noc pod olej. Zdarzyło mi się kilka razy użyć tego produktu zamiast kremu na dzień i bardzo dobrze sprawdza się przy cerze skłonnej do przetłuszczania ponieważ błyskawicznie się wchłania, dobrze nawilża skórę i stanowi dobrą bazę pod makijaż
Gdy w sklepie posmarowałam tym serum dłoń już w kilka minut była ona jaśniejsza, nawilżona, a cała dłoń wyglądała młodziej. Na twarzy aż takich efektów wow nie było. Owszem rano cera prezentowała się świeżo i promiennie, była gładka, nawilżona jednak spodziewałam się o wiele lepszych efektów. Po 2 tygodniach codziennego używania zauważyłam, że stan cery się pogarsza. Pojawiało się coraz więcej podskórnych krostek oraz kilka wulkanów. Przypuszczałam, że może to być wina serum ponieważ był to jedyny nowy kosmetyk w mojej pielęgnacji. Dlatego też zrobiłam sobie przerwę i gdy cera wróciła do równowagi znów włączyłam to serum do nocnej pielęgnacji. Niestety sytuacja się powtórzyła.
Znów mnie wysypało ;(
Skład serum mimo, że jest długi nie jest najgorszy choć kilku rzeczy można by się pozbyć jak np. PEG-40 czy DMDM
Ogólnie byłam zadowolona z tego serum ponieważ ładnie nawilżało i napinało skórę. Nakładane pod olej sprawiało, że cera nie była tłusta. Jednak przy dłuższym stosowaniu zapychało. Do tego wszystkiego nie jest to kosmetyk wydajny. Cena waha się w granicach 20-30 zł. Ja na pewno nie kupię kolejnej buteleczki i nie wiem czy chcę poznać wersję zieloną i czerwoną.
Znacie nowe sera Bielenda ?;>
Znam je- na mnie się sprawdziło. Ale jeszcze bardziej podobało mi się to zielone. Natomiast czerwone nie robiło właściwie nic.
OdpowiedzUsuńfajne te kuleczki
OdpowiedzUsuńZgodzę się :) Przyciągają wzrok
Usuńsama forma serum jest bardzo zachęcająca wizualnie jednak jeśli produkt powoduje zapychanie zdecydowanie daruję sobie testowanie :(
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam,czy może zapychanie nie pojawiło się dlatego, że stosowane było pod olej. Używam tego serum i bardzo je lubię :)
UsuńPodoba mi się forma kuleczek. Nie bardzo rozumiem jak serum może wpływać na odbudowę włókien kolagenowych? Ciekawy produkt. Moja cera nie ma tendencji do zapychania, więc może wypróbuję. Za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńTe kuleczki takie intrygujące, że w drogerii też pewnie bym zwróciła uwagę na ten produkt. Jednak działanie, które opisujesz nie zachęca.
OdpowiedzUsuńJa obecne używam serum w formie perełek z Nivea, choć te Bielendy wyglądem atrakcyjniejsze.
OdpowiedzUsuńPrezentuje się bardzo ciekawie ale niedobrze że zapycha :-(
OdpowiedzUsuńWspółczuję dodatkowych "atrakcji" :*
OdpowiedzUsuńhttp://domatores.blogspot.com/
Napiszę i tutaj. Czy zapychanie nie jest spowodowane stosowaniem serum pod olej? Używam serum dobrze się sprawuje.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jest ponieważ olej, którego używam stosuję już od kilku miesięcy i żadnego zapychania nie było. Problem pojawił się dopiero po włączeniu do pielęgnacji tego serum.
UsuńNapiszę i tutaj. Czy zapychanie nie jest spowodowane stosowaniem serum pod olej? Używam serum dobrze się sprawuje.
OdpowiedzUsuńCzęsto tak mam jak Ty :( że zbyt mocne natłuszczenie skóry powoduje wysyp krostek ;( Bardzo jest mało kosmetyków, które rzeczywiście nawilżają i poprawiają kondycję skóry
OdpowiedzUsuńTylko, że akurat to serum z natłuszczeniem nie ma nic wspólnego, one jest lekkie i szybko się wchłania. Jednak coś mi nim nie podeszło ;(
UsuńWygląda bardzo fajnie. Szkoda, że zapychało
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda. Chętnie sprawdzę co u mnie zdziała, obu nie podskórne krostki i wulkany jak u Ciebie było.
OdpowiedzUsuńWizualnie rewelacja, tylko ciekawi mnie, czy u mnie by się sprawdził, czy też po jakimś czasie pojawiłyby się krostki....
OdpowiedzUsuńHmm każde z serum wygląda ładnie nie raz mnie kusiło aby kupić. Tylko nie wiem co z tym zapychaniem może źle działał z olejkiem? Ja w takiej wersji x takimi mikrokapsolkami miałam z niwea powiem ci że takie średnie to było tzn mi ten krem się rolował, ten z bielendy jak i inne jego wersje wygląda podobnie więc nie wiem czy są warte tych 30 zł
OdpowiedzUsuńBielenda ostatnio nazywa kosmetyki zabiegami nie wiem czy to dobry marketing hmm ;))
OdpowiedzUsuńPErłowe zabarwienie mnie zniechęca z racji mojej skóry tłustej ...
A tak fajnie się zapowiadało. Ale doczytałam do tego wysypu krostek i już wiem, że ten kosmetyk nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje wizualnie, ale chyba nie wpróbuję ;)
OdpowiedzUsuńWcześniej nie słyszałam o Karboksyterapii. Kuleczki wyglądają genialnie, aż chce się kupić ten kosmetyk. Współczuję Ci problemów z cerą, kiedyś też je miałam, teraz właściwie żaden kosmetyk mnie nie zapycha.
OdpowiedzUsuńA mnie kusi to zielone serum :)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie nowości od Bielendy. Szkoda jednak, że to serum zapycha podczas dłuższego używania.
OdpowiedzUsuńGdybyś go wychwaliła pewno już bym stała w kolejce do kasy z nim :) Szkoda, że tak Cię wysypał- nienawidzę tego :(
OdpowiedzUsuńNie znam, ale bajeranckie te kuleczki :)
OdpowiedzUsuńZ deczka przerost formy nad treścią :D
OdpowiedzUsuńmnie nie kusi wcale
OdpowiedzUsuńja już nie nadążam za ich nowościami, co z jednej storny jest fajne bo ciągle jest coś nowego i jest z czego wybierać, z drugiej od nadmiaru też można zbzikować
OdpowiedzUsuńMam inne serum Bielendy i u mnie sprawdza się ok, ale to samo serum u mojej siostry spowodowało wysyp... Wszystko zależy od skóry, ale i tak nie jest to miłe jak kosmetyk nie spełnia naszych oczekiwań...
OdpowiedzUsuń