Na temat podkładu Pierre Rene Skin Balance powiedziano albo lepiej - napisano już chyba wszystko. Zazwyczaj recenzje były pozytywne, blogerki i yutuberki wręcz były oczarowane tym podkładem. Bardzo często porównywano go do mistrza krycia, czyli Revlonu ColorStay.
A czy mnie ten podkład oczarował ? Niestety nie ;(
Gdy w listopadzie trafiłam w Naturze na promocję 50% rabatu na podkład Pierre Rene + kolejne 50% z już obniżonej ceny na kolejny podkład tej marki byłam zachwycona i miałam się za mistrzynię udanych zakupów.
Za 2 podkłady Pierre Rene zapłaciłam niecałe 22 złote. Oba kolory wybrałam w odcieniu champagne, a to dlatego, że miałam już okazję poznać kolor ciemniejszy ( nr 23 nude) i był on dobry, ale latem. Jednak zimą muszę mieć jaśniejsze kolory. Kolor champagne faktycznie jest jasny, jak się okazało dla mnie za jasny przynajmniej zaraz po aplikacji. Niestety (albo dla mnie stety) podkład ciemnieje w ciągu dnia i już po godzinie jest odpowiedni dla mojej karnacji. Mimo wszystko fakt, że podkład zmienia kolor jest dla mnie minusem
Producent zapewnia, że podkład nie dość, że jest kryjący to jeszcze wodoodporny. Przywraca skórze blask i elastyczność, sprawia, że cera wygląda perfekcyjnie nawet do 12 godzin.
Niestety mnie ten podkład nie zachwycił. Nie nazwałabym go mocno kryjącym, bo owszem kryje, ale nie jest to nic specjalnego. Mało tego bardzo nie podoba mi się efekt jaki daje na twarzy. Dla mnie jest on ciężki, daje efekt nie tyle maski co sztucznej skóry. Może z daleka i na zdjęciach prezentuje się dobrze, za to na żywo nie wygląda atrakcyjnie. Stosując ten podkład twarz jest płaska i obowiązkiem jest użycie bronzera. Mocny zapach nawiązujący do wanilii przy dłuższym stosowaniu jest drażniący. Konsystencja też nie przypadła mi do gustu. Jest to ciężki, lekko musowaty podkład. Zdecydowanie nie dla mnie. Nakładałam go pędzlem i palcami. Zdecydowanie lepiej wyglądał u mnie aplikowany palcami ponieważ nałożony przy użyciu pędzla pozostawiał smugi i podkreślał nawet delikatnie rozszerzone pory. Nie polubiliśmy się i żeby go zużyć mieszam go z innymi, bardziej lejącymi podkładami.
Wtedy moja twarz wygląda naturalniej i nie ma tej "podkładowej" warstewki.
A jak się prezentuje solo ? A tak!
Na zdjęciu nie wygląda tragicznie, ale szału nie ma ;/
Jak dla mnie ten podkład może nie istnieć. Nie zaprzyjaźnimy się i nasza znajomość skończy się bardzo szybko tym bardziej, że zawsze po dniu z tym podkładem moja twarz na następny dzień wygląda źle, czyt. ma więcej niedoskonałości ;/ A to wszystko przez nienajlepszy skład.
Tak więc podkład Skina Balance to kolejny hit blogosfery, który u mnie się nie sprawdził ;/
a ja go uwielbiam. Dla mnie dobrze kryje i faktycznie jest ciężki tu masz rację. Na twarzy wygląda fajnie szczególnie jeśli chodzi o zdjęcia. Na większe wyjścia jest dla mnie idealny. Na co dzień za ciężki
OdpowiedzUsuńaha i lepiej go nakładać gąbeczką niż palcami
UsuńSzkoda, że okazał się bublem :/
OdpowiedzUsuńMiałam ten podkład, ale u mnie sprawdził się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam i raczej prędko mieć nie będę, bo w mojej Naturze nie ma PR.
OdpowiedzUsuńostatnio jak byłam w Naturze to go nawet oglądałam, ale jakoś mnie nie powalił, widać miałam nosa :D
OdpowiedzUsuńJak porównywany do colorstay z Revlon to ja podziekuje. Strasznie mnie skubaniec zapchal :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze Ci ten z Pierre Rękę nie podpasowal.
Mnie w ogóle ta marka nie kręci :)
OdpowiedzUsuńU mnie wyszedł nawet spoko, ale użyłam tylko raz podczas spotkania SoB, więc wiele nie powiem.
OdpowiedzUsuńKiedyś mnie kusił ale ostatecznie zdecydowałam się na Revlon i nie żałuję :)
OdpowiedzUsuńMi się Revlon totalnie nie sprawdził, więc nie skuszę się na nic, co jest do niego porównywane. Sam fakt, że ciemnieje już go dyskwalifikuje.
OdpowiedzUsuńLubię go, ale bywa, że jest dla mnie zbyt ciężki
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście (bo rozważałam jego zakup skoro wszyscy go chwalą) w moje ręce trafiły jego próbki i powiem tak... beznadzieja, a u mnie dodatkowo podrażniał i uczulał.
OdpowiedzUsuńA ja go nawet polubiłam, choć bez wad nie jest :) Najbardziej wkurza mnie w nim jednak ten zapach, mocno mnie drażni :(
OdpowiedzUsuńszkoda, że kiepsko się spisuje ;/
OdpowiedzUsuńMi ten podkład w ogóle nie podchodzi ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda,że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ciemnieje. Dla mnie akurat nie jest to na rękę.
OdpowiedzUsuńNie miałam i raczej nie wypróbuje :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam go, właściwie z pierre rene to miałam może tylko 2 lakiery do paznokci.
OdpowiedzUsuńNie najlepszy skład, efekt maski - to wszystko dyskwalifikuje u mnie podkład Pierre Rene. Nie wspomnę o zapachu, nie znoszę wanilii, więc prawdopodobnie tuż po pierwszej aplikacji fluid wylądowałby w kącie...
OdpowiedzUsuńFaktycznie podkład im się nie udał :) miałam go i jest dziwny :) jednak nie porównałabym go do Revlonu, który jest zdecydowanie lepszy.
OdpowiedzUsuńBuziaki.
oj taki zapach na pewno sprawiłby, że odstawiłabym odrazu
OdpowiedzUsuńTen podkład na pewno nie znajdzie się w mojej kosmetyczce.
OdpowiedzUsuńa na buzi wygląda tak ładnie...
OdpowiedzUsuńSlyszalam o nim i nawet mialam na niego ochote :-) szkoda ze sie nie sprawdził
OdpowiedzUsuńA ja nigdy o nim nie słyszałam O.o ale zainteresował mnie. Osobiście, nie lubię ciężkich podkładów :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził, raczej go nie wypróbuję ponieważ mam kilka ulubionych podkładów :)
OdpowiedzUsuńTyle pozytywnych opinii o nim przeczytalam, wiec bardzo chcialam go kupic. Moze jeszcze na niego sie kiedys skusze, ale jak na razie mam kilka sprawdzonych podkladow)))
OdpowiedzUsuńA tak był przez wszystkich wychwalany, jak sama wspomniałaś. Cóż, wiadomo nie od dziś, że jeszcze nie wymyślono produktu, który sprawdziłby się u wszystkich.
OdpowiedzUsuńNie lubię takich ciężkich podkładów. Colorstay się u mnie totalnie nie sprawdził więc do tego mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuń