Kozieradka i ja

Od kilku miesięcy (w sumie to od marca) moje włosy wypadają na potęgę. 
Stres, chora tarczyca, zaburzenia hormonalne nie ułatwiają walki o mocne włosy.
Próbowałam wszystkiego - suplementacja, specjalne ampułki, szampony...
Liczyłam, że regularne spożywanie soku z młodego jęczmienia pomoże, ale niestety nie pomogło. Apteczne dermoszampony i drogie ampułki również sobie nie poradziły. Musiałam kupić specjalne sitko do umywalki ponieważ regularnie moje włosy zapychały rury ;/
Gdy myślałam, że już nic mi nie pomoże gdzieś w czeluściach internetu przeczytałam o kozieradce. Ponoć nasiona kozieradki działają cuda!

Trudno mi było uwierzyć, że ziółko, które można kupić w każdej aptece za niecałe 3 złote może okazać się wybawieniem na słabe włosy.
I gdybym na własnych włosach nie zobaczyła efektów to dalej bym nie wierzyła.
W pierwszej lepszej aptece kupiłam sproszkowane nasiona kozieradki

Rosołowy zapach nie należy do przyjemnych i zdecydowanie nie kusi.
Ale przemogłam się i przygotowałam napar.
Nie jest to nic trudnego - łyżeczkę nasion zalałam niecałą szklanką przegotowanej wody i zostawiłam do zaparzenia (ok 20 minut).
Po kilkunastu minutach nasiona opadły na dno (niestety nie dokumentowałam tego aparatem), a żółtawą ciecz po ostudzeniu przelałam do szklanej butelczyny z atomizerem.
Preparat ze względu na zapach stosowałam codziennie wieczorem.
Pryskałam skórę głowy, delikatnie masowałam i  w sumie tyle.
Rano myłam włosy jak zwykle. Już po 4 dniach zauważyłam, że na sitko jest mniej włosów, ale przecież to niemożliwe żeby była to zasługa kozieradki...
Jak się okazało jednak była to kozieradka.
Po 2 tygodniach włosy nie tylko były mocniejsze, zdecydowanie mniej ich wypadało, ale również były gęstsze.
Ku mojemu zaskoczeniu rano nie miałam fryzury typu afro i tak na dobrą sprawę nie musiałam myć moich kudełków ponieważ wystarczyło włosy przeczesać i można było iść w świat. Gdy miałam wolne to tak robiłam - nie myłam włosów zaś gdy miałam pracujący dzień to wolałam je umyć.

Moja przygoda z kozieradkową wcierką trwała miesiąc.
Był to bardzo dobry miesiąc. Włosy się wzmocniły, szybciej rosły i miałam dość dużo małych  baby hair
Niestety zauważyłam, że kozieradka rozjaśnia moje włosy 
i sprawia, że kolor szybciej płowieje ;/
Stosowałam ją do farbowania, które niestety musiało odbyć się wcześniej niż planowałam ponieważ kolor, który powstał po tej wcierce był okropny.
Obecnie mijają 2 tygodnie odkąd farbowałam włosy - kolor mam piękny, ale niestety znów włosy wychodzą garściami ;/
Tak więc kozieradka owszem działa gdy używa się jej regularnie, jednak gdy przestaniemy problem wraca. Przynajmniej u mnie wrócił.

Możliwe, że jeszcze kiedyś wrócę do tej wcierki jednak na razie bardziej zależy mi na tym żeby kolor włosów był jak najdłużej ciemny i świeży.

Jestem bardzo ciekawa czy stosowałyście kozieradkę ?
Możne znacie inne sposoby na wypadanie, które sprawdzą się przy ciemnych włosach ? ;)

20 komentarzy:

  1. przydałoby mi się wzmocnienie włosów i baby hair :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię taką wcierkę z kozieradki - używałam jej regularnie przez pół roku, włosy mniej mi się przetłuszczały i szybciej rosły, ale czy zmniejszyło się wypadanie - nie powiedziałabym, nigdy nie miałam w tej kwestii problemu. Rzeczywiście rozjaśnia włosy, co mi jako blondynce odpowiadało :) Zapach specyficzny, trochę jak rosołek - można się przyzwyczaić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dużo dobrego o niej słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy1/10/15 20:14

    Mam w planach ją wypróbować, ponieważ zależy mi na przyroście. Mam nadzieje, że jakoś zniosę zapach rosołu, bo za jedzeniem go nie przepadam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja dzisiaj zaczynam wcieranie kozieradki :-) efekt jaśniejących wlosow to w moim przypadku bylby w porzadku :-) ogolnie podobnie jak Ty borykam sie z wypadaniem takze zaczynam walke :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawe :) nie stosowałam, ale sporo już słyszałam o kozieradce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam wrażenie, że ona nie tylko wzmacnia, ale też odbija włosy u nasady. Generalnie lubię to ziółko, ale tan zapach...

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurczę, nie wiedziałam, że kozieradka tak wpływa na farbę... Szkoda. Wielka szkoda. Zwłaszcza, że efekty były warte walki z zapaszkiem rosołu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ekstra!
    Też mam chorą tarczycę, a włosy cieńsze od mojej Córki...
    Spróbuję... ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja teraz wcieram Aleovit i jestem zadowolona, a po głowie chodzi mi Jantar :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie używałam nigdy kozieradki. Nawet nie wiedziałam, że tak działa na włosy. Szkoda tylko, że to działanie jest krótkotrwałe i nie przynosi efektów na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Stosowałam kozieradkę jakiś rok temu. Byłam zadowolona z efektów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja również szukam wzmocnienia dla włosów :(

    OdpowiedzUsuń
  14. J też stosuję kozieradkę na włosy i jako tonik do twarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jeszcze nie stosowałam kozieradki. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. wiesz swego czasu stosowałam i polecam całą serię novoxidyl super preparaty i działały cuda

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda, że rozjaśnia bo już chciałam kupić :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Słyszałam o właściwościach kozieradki ale nie wiedziałam, że może rozjaśniać włosy. Ciekawa jestem czy rozjaśnia również naturalny kolor czy tylko kiedy są potraktowane farbą. Też obecnie bardzo wypadają mi włosy, tak sezonowo na zmianę pór roku. Mnie pomaga nafta kosmetyczna:)

    OdpowiedzUsuń
  19. u mnie zaczal sie okres leca garsciam :(

    OdpowiedzUsuń
  20. Używałam ale niestety musiałam przestać... Mój pies szalał jak czuł ten zapach :)

    OdpowiedzUsuń

Kochani, zachęcam do pozostawiania swoich myśli ;) Dziękuję ! ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...