Maski do włosów Kallos bardzo często pojawiają się na blogach.
Kusiłyście mnie banankiem (recenzja klik), który tak przypadł mi do gustu, że postanowiłam spróbować innych wersji. Niestety wersja jagodowa mnie nie zachwyciła, ale nie zrażając się na lato wybrałam pachnącą czereśniami
Kallos Cherry Mask
Według producenta jest to maska kondycjonująca, która ma odżywiać zniszczone włosy. Sprawić, że staną się lśniące, aksamitne i miękkie.
Składami te maski nie grzeszą dlatego też dla mnie jest to bardziej odżywka niż maska. Nakładam ją na włosy może nie po każdym myciu (a myję włosy codziennie), ale co drugi, trzeci dzień.
Skład wersji czereśniowej prezentuje się następująco:
Jak widać substancja zapachowa jest bardzo wysoko w składzie.
Na szczęście olej z pestek czereśni znajduje się przed parfum i w sumie to jedyna substancja aktywna. Jak na maskę skład jest ubogi, ale jako odżywka kosmetyk sprawdza się bardzo dobrze.
Konsystencja jest lekka (a maski powinny być bardzo gęste), ale nie lejąca.
Produkt nałożony na włosy nie spływa z nich.
Zapach jest oszałamiający!
Żałuję tylko, że szybko znika ;( Jednak aplikacja jest niesamowicie przyjemna
i nawet w środku srogiej zimy będziemy miały wrażenie, że jesteśmy na wakacjach ;) Ja jestem fanką wiśniowych zapachów więc ten kosmetyk to dla mnie swego rodzaju aromaterapia ;)
I absolutnie nie uważam, że jest on chemiczny!
Z działania też jestem zadowolona.
Co prawda maska ta jakoś spektakularnie nie pielęgnuje moich włosów, ale bardzo dobrze je dyscyplinuje, sprawia że są podatne na układanie, miękkie, sprężyste, nie puszą się i przepięknie błyszczą.
Wygładzenie jest na tyle dobre, że nie muszę włosów prostować ;)
Maska stosowana jako maska nie do końca mnie przekonuje ponieważ delikatnie odżywia i nawilża włosy (a ja od maski oczekuję czego więcej), za to jako odżywka jest bardzo dobra i mogę ją polecić.
Litrowe opakowanie kosztuje ok 12/15 zł i wystarcza na kilka miesięcy ;)
Używacie masek/odżywek Kallos ?
Jaka wg Was jest najlepsza ? ;>
Dla mnie nadal nr 1 jest wersja bananowa ;)
Ja uwielbiam fioletową z olejkiem arganowym do włosów farbowanych :D No i oczywiście bananowa wymiata :) Tej, którą pokazujesz nie miałam i pewnie nie będę mieć bo ilekroć chcę kupić jakąs inną zawsze wybieram arganową lub bananową :(
OdpowiedzUsuńTej akurat nie miałam, ale kiedyś się skuszę :D
OdpowiedzUsuńJa również.:)
UsuńJa jeszcze nie miałam żadnego Kallosa :)
OdpowiedzUsuńJa mam Latte i jestem dosc zadowolona, chociaz mialam problem by zuzyc nawet male opakowanie, dlatego litrowego z pewnoscia nie zakupie :P
OdpowiedzUsuńMam tą zieloną z keratyną i też jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jej, ale moja przyjaciółka ją chwali :)
OdpowiedzUsuńJa za to uwielbiam tą jagodową, i jest dla mnie najlepsza w działaniu ;)
OdpowiedzUsuńJak ładnie włoski się prezentują :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny efekt na włosach :)
OdpowiedzUsuńA ja nie miałam jeszcze kallosa. Po prostu nie mogę się zdecydować, którą wziąć.
OdpowiedzUsuńLubie maski kallosa i ta jest ciekawa;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam tę zieloną Algową
OdpowiedzUsuńJa polubiłam się bradzo z maską bananową, ale czekoladową pokochałam miłością prawdziwą.
OdpowiedzUsuńKupiłam tą bananową i czeka na swoją kolej, ale widzę efekty piękne :)
OdpowiedzUsuńJa chcę bananową..:)
OdpowiedzUsuńJa miałam inną wersję, ale nie polubiłam, więc na razie inne mnie nie kuszą.
OdpowiedzUsuńja właśnie mam ochotę na bananową.....ale czereśnia też mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńMam Kallosa bananowego i na razie sama nie wiem, co o nim sądzić :P Wersję czereśniową (wiśniową?) na pewno kiedyś przetestuję!
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam tych masek. Pojemność 1 litra mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńjeju zapach musi być cudowny ;) jednak te maski wydają mi się tak wielkie, że pewnie ciężko je zużyć :D
OdpowiedzUsuńtj jeszcze nie mialam.
OdpowiedzUsuńWspomniane kallosy strasznie mnie kuszą. Teraz dochodzi również czereśniowa wersja:)
OdpowiedzUsuńPóki co mam tylko wersję bananową :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maski Kallos :) Tej wersji jeszcze nie używałam, ale z chęcią wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńtej jeszcze nie miałam, musze się z nia zapoznać. Jagodowa u mnie tez niestety nie zdała egzaminu...
OdpowiedzUsuńMusze w końcu jakieś Kallosy zamówić, na oku mam bananowy i algowy i keratynowy tylko przeraża mnie ich pojemność :P nigdy tego nie zużyję :D
OdpowiedzUsuńAhh te Kallosy... moim zdaniem ta maska się wypaliła... Pamiętam czasy, gdy nie były one dostępne w drogeriach, tylko w sklepach fryzjerskich. To było coś... Teraz to zwyklaczki. Oczywiście nie są one złe, ale jak na maskę, mogłyby być lepsze. Póki co mam zamiar je odstawić na rzecz innych masek. Trzeba szukać nowości :)
OdpowiedzUsuńprzydałaby się
OdpowiedzUsuńważne ze działa :)
OdpowiedzUsuńja z kallosów dlugo juz nic nie mialam.
Jakie masz błyszczące włosy! nie używałam może kiedyś tą bananową
OdpowiedzUsuńNie miałam jej, ale pewnie w pierwszej kolejności skuszę się na bananową wersję :p
OdpowiedzUsuńNie mialam tej wersji, ale kusi mnie wersja bananowa! Ta mnie tez zainteresowala!
OdpowiedzUsuńJej, nie wiedziałam że jest wersja cherry :) Jeden z moich ulubionych kosmetycznych aromatów :) Trochę przerażają mnie te ogromne opakowania :) Ale chyba mniejsze też są...
OdpowiedzUsuńUżywam teraz wersji keratynowej i przez dłuższy czas było wszystko okej, aż do nie dawna, gdzie zaobserwowałam, że zaczyna mi podrażniać w tylnej części skalp.
OdpowiedzUsuńLubię Kallosy mam w domu latte i kreatynę teraz właśnie chce kupić Cherry i aloesowa :)
OdpowiedzUsuńLubię Kallosy mam w domu latte i kreatynę teraz właśnie chce kupić Cherry i aloesowa :)
OdpowiedzUsuń