Każdego roku w okresie wakacji w mojej kosmetyczce pojawia się balsam brązujący. Lubię tego typu kosmetyki ponieważ mam raczej jasną karnację, a każdy nawet bardzo krótki pobyt na słońcu kończy się poparzeniem.
Żeby aż tak bardzo nie wyróżniać się w tłumie w tym roku postanowiłam zaufać naszej polskiej Ziaji i jej balsamowi brązującemu z serii SOPOT.
Według producenta balsam ma zapewnić bursztynową opaleniznę, która pojawia się stopniowo. Oprócz poprawy kolorytu balsam ma również uelastyczniać, ujędrniać i nawilżać skórę.
Balsam przypadł mi do gustu bo robi to co obiecuje producent.
Delikatnie i stopniowo poprawia koloryt skóry. Nie daje efektu pomarańczy, a subtelnie nadaje skórze złotobrązowy odcień bez drobinek. Mocniejszy efekty widać po kilku dniach i nawet osoby z jasną karnacją mogą używać go codziennie bez obawy o nienaturalny kolor skóry.
Balsam ma kremową, lekką konsystencję.
Bardzo szybko się wchłania, przyjemnie pachnie (zapach identyczny jak niebieska seria SopotSPA, którą bardzo lubię).
Dużym plusem jest to, że nie tworzy plam ani smug! Jedynie trzeba pamiętać żeby omijać łokcie i kolana, a po aplikacji umyć dłonie.
Efekt delikatnie złotej skóry pojawia się po ok 4 godzinach od pierwszej aplikacji. Balsam oprócz tego, że nadaje skórze opalony look bardzo dobrze ją nawilża i uelastycznia. Skóra jest miękka, jędrna, lekko brązowa i co ważne ładnie pachnie. Substancją brązującą jest dihydroksyaceton, a skład jak na balsam brązujący wcale nie jest taki zły.
np. balsam ten nie zawiera parafiny, która zazwyczaj zajmuje 2 miejsce w większości balsamów brązujących.
Jak dla mnie jest to jeden z lepszych balsamów brązujących jaki miałam okazję używać. Zarówno cena ( niecałe 15 zł za 300 ml), działanie jak i wydajność oceniam na bdb. Zdecydowanie bardziej polecam ten właśnie balsam niż słynny kawowy Lirene, Dove czy Garnier!
Używacie balsamów brązujących czy raczej nie potrzebujecie takich niecodziennych kosmetyków ?;>
Ja go miałam, ale u mnie się jakoś nie sprawdził. Może to jest zależne od ilości melaniny w skórze, bo u mnie strasznie pomarańczowy był :-(
OdpowiedzUsuńmoja mama ciągle wraca do tego balsamu :)
OdpowiedzUsuńa ja nie mogę zdzierżyć zapachu całej tej linii kosmetyków Ziaja...
OdpowiedzUsuńno co Ty ? nie podoba Ci się ten jakby morski zapach ? ;> ja go bardzo, bardzo lubię ;)
UsuńNie widzałam teg produktu
OdpowiedzUsuńja kiedyś używałam lirene kawowego i byłam bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńTego jeszcze nie miałam. Obecnie używam z Avene i Safiry :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki Ziaja w większości mi służą, więc ten balsam z pewnością wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam balsamu brazujacego. Na Lato bardzo lubię rajstopy w sprayu Sally Hansen lub samoopalacz w piątce Dax Cosmetics :)
OdpowiedzUsuńMam kilka kosmetyków z tej serii i sprawdzają się całkiem fajnie :)
OdpowiedzUsuńRobiałam też ostatnio post o balsamach ale teraz juz nie potrzebuję ich używać, mega się opaliłam na słońcu ;)
OdpowiedzUsuńLubię czasem sięgać po tego typu produkty :)
OdpowiedzUsuńJa używam sprawdzonego sun ozon z rossmanna
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji stosować...
OdpowiedzUsuńsuper, że nie ma parafiny i polubiliście się.
OdpowiedzUsuńJa też chętnie sięgam po kosmetyki brązujące :) tego nie miałam, bo obawiałam się, że będzie dość tłusty (jak niektóre balsamy od Ziaja), jednak dobrze wiedzieć, że tak nie jest! Na pewno go kupię w przyszłości
OdpowiedzUsuńU mnie mało kiedy goszczą tego typu produkty :P
OdpowiedzUsuńNie używam tego typu kosmetyków.
OdpowiedzUsuńDihydroksyaceton nie jest dobrym składnikiem, ale znajduje się chyba we wszystkich tańszych bronzerach.
OdpowiedzUsuńZa tą cenę warto go mieć.
OdpowiedzUsuńteż go miałam, a teraz używam tego z Ziaji z serii masło kakaowe :)
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam go non stop i byłam z niego zadowolona. Dziś przerzuciłam się na olejek brązujący z Bielendy, polubiliśmy się :)
OdpowiedzUsuńPowinnam sobie sprawić ten balsam :)
OdpowiedzUsuńja w sumie to się boję używać balsamów brazujacych
OdpowiedzUsuńNie miałam go, dopiero zaczynam zaprzyjaźniać się z Ziają. :)
OdpowiedzUsuńja i opalanie - nie ;p
OdpowiedzUsuńNigdy go nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie używam kosmetyków brązujących.
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę się przekonać do tego typu kosmetyków, wolę się trochę posmażyć na słońcu :)
OdpowiedzUsuńUżywałam go w zeszłym roku i muszę się zgodzić - nie zostawia smug! :)
OdpowiedzUsuń