FOTOkwiecień

Kolejny miesiąc roku 2015 się kończy. 
Wiosna nareszcie na stałe zagościła w naszym kraju. Dzisiaj zapraszam Was na wiosenny przegląd miesiąca, czyli  na :

Był to miesiąc świąteczno-chorobowy
Wielkanoc spędziłam na spokojnie w rodzinnym gronie. Niestety pogoda nie dopisała i zamiast odpoczywać na świeżym powietrzu siedzieliśmy przy stole i delektowaliśmy się słodkościami ;p 
W drugi dzień świąt dopadło mnie przeziębienie, które bardzo szybko przekształciło się z zapalenie krtani i tchawicy. Straciłam całkowicie głos na kilka dni ;/  W domu panowała cisza, a ja nałogowo ssałam tabletki.
Na szczęście głos wrócił, a i samopoczucie się poprawiło ;)

Pogoda zrobiła się wiosenna, wszystko kwitło, było pięknie choć alergicy pewnie mają inne zdanie ;p 
Razem z Messim cieszyliśmy się słoneczkiem, ciszą i śpiewem ptaków.
Prawie codziennie odwiedzaliśmy nasz średniowieczny gródek ;)
Po takich wyprawach Messi wracał wykończony, ale szczęśliwy ;)
Nawet osiedlowe trawniki pięknie się prezentowały. Ilość mleczy sprawiła, że zamieniły się w żółte dywany;)
Według horoskopu celtyckiego jestem brzozą i odkąd pamiętam te drzewa zawsze mnie przyciągały i jednocześnie zachwycały

W tym miesiącu na moich ustach królowała matowa pomadka Wibo, o której na pewno napiszę Wam więcej ;)
Była też okazja do założenia moich kopciuszkowych szpileczek, które kupiłam w zeszłym roku na przecenie ;)

Śniadania były smaczne, lekkie i przyjemne ;) 
W końcu pomidory smakują jak pomidory, a do tego feta i szczypiorek ;)
Zostałam też ambasadorką LPM ;) Będę oddychać Prowansją 
Na promocji w rossmanie uzupełniłam też kolorówkowe braki ;)
Skusiłam się między innymi na dwa tusze ponieważ zużyłam wszystkie mascarowe zapasy ;p
Zaczynam również przygodę z olejem z ogórecznika. Stosowałyście ?
A jak jesteśmy w temacie kosmetyków to dzisiaj przyszła do mnie paczka kosmetyków prosto z Londynu od Agnieszki małpycity ;)
Gwiazdą miesiąca jest mój nowy telefon, który jest świetny, ale ma małą pamięć ;/  przez co nie mogę zainstalować wszystkich aplikacji ;(
 I na sam koniec film, który mogę  Wam polecić z czystym sumieniem.
Film na podstawie książki Love, Rosie
Tak wyglądał mój kwiecień, a jaki dla Was był to miesiąc ?

Top nabłyszczający Indigo

Firma Indigo kusi bogatą ofertą lakierów, perfum oraz kosmetyków do pielęgnacji dłoni. W swojej kolekcji oprócz bazy (klik), kilku lakierów oraz kremu do rąk (klik) mam również nabłyszczający top coat
Jest to jeden z lepszych topów jaki miałam.
Tak jak obiecuje producent Top nie tylko nabłyszcza, ale również chroni paznokcie przed uszkodzeniami mechanicznymi.

Top przyspiesza wysychanie lakieru i zapewnia, że utrzymuje się on o wiele dłużej na paznokciu. Nie matowieje z biegiem dni, a cały czas sprawia, że lakier wygląda jak świeżo nałożony!
Współgra z lakierami wszystkich firm! Zapobiega ścieraniu oraz pękaniu. 
A do tego wydobywa kolor każdego lakieru.
Paznokcie nim pomalowane wyglądają jak żele! Efekt jest naprawdę zachwycający i bardzo profesjonalny.
Jak dla mnie jedynym minusem jest szeroki, lekko wachlarzowy pędzel, który owszem sprawdza się przy szerokiej płytce, ale niestety przy mojej wąskiej nie do końca ułatwia malowanie. Jednak mimo to top ten tak świetnie się u mnie spisuje, że nawet ten pędzel mu daruję ;)

 Szczerze Wam ten top polecam. Do kupienia TUTAJ za 16 zł.

Ostatnio zachwycił mnie pyłek tej firmy, który daje efekt syrenki.
 Prezentuje się bajecznie. Słyszałyście o nim ? ;>

Zachęcam do polubienia Indigo na FB <klik> wtedy będziecie na bieżącą nie tylko z najnowszymi paznokciowymi trendami, ale również promocjami ;)


Kwiat wiśni LPM

Przełom kwietnia i maja to eksplozja zapachów kwitnących drzew.
Jestem z tych osób, dla których każda pora roku ma swój niepowtarzalny zapach.
Ba! Dla mnie nawet każdy miesiąc ma swoją woń.
A wiecie jak dla mnie pachnie maj ? dokładnie tak samo jak żel 
Le Petit Marseillais kwiat wiśni
Jest to przecudowny zapach wiosny! Ja czuję tutaj nuty wszystkich kwitnących drzew owocowych: wiśni, jabłoni, gruszy, śliwy.
 Naprawdę tak dla mnie pachnie ten czas!
Żel możemy używać  zarówno pod prysznicem jak i podczas kąpieli w wannie.
Opis producenta jak zwykle brzmi rozkosznie
ale zawiera sporo prawdy ;) Faktycznie kąpiel z dodatkiem tego żelu jest prawdziwą przyjemnością.
Żel ma kremową konsystencję, dobrze się pieni, a piana długo się utrzymuje.
Moja skóra jest oczyszczona, delikatnie nawilżona (!!!), miękka i gładka.
A do tego ten zapach, ten cudowny, zniewalający zapach!
Czyste szaleństwo ;)
Skład żelu jest ok:
Jak dla mnie żel zasługuje na ocenę celującą i to nie tylko za zapach i kremową pianę, ale również za działania. Nie podrażnia, nie przesusza i nie powoduje ściągnięcia nawet bardzo suchej skóry (moja mama taką ma).

Jest to kolejny żel LPM, który na stałe zagości w mojej łazience ponieważ uwielbiam kąpiele, które sprawiają, że czuję się jak w kwitnącym ogrodzie.
Szczerze Wam ten żel polecam! ;)


Neauty Minerals

Kosmetyki mineralne poznałam dwa lata temu.
 Co jakiś czas wracam do nich, ale jednak  tradycyjne podkłady mają u mnie pierwszeństwo. Tej wiosny poznaję się z kosmetykami mineralnymi dwóch firm. Dziś opiszę jak sprawdziły się u mnie matujące podkłady mineralne Neauty
Na jednym ze spotkań blogerskich otrzymałam próbki mineralnych podkładów matujących w 3 odcieniach: neutral fair, neutral pale i olive light.
Każda próbka zawierała 0,5 g podkładu co może się wydawać mało jednak minerały są niesamowicie wydajne i wierzcie mi, że to 1,5 g to naprawdę dużo.
Jako, że kolory były do siebie dość zbliżone to postanowiłam je ze sobą zmieszać i kolor, który otrzymałam okazał się bardzo zbliżony do mojej karnacji. Na zdjęciu zobaczycie już zmieszane podkłady
Kolor wyszedł neutralny z delikatnymi żółtymi tonami. Z moją jasną karnacją komponował się bardzo dobrze ;)
Podkłady mineralne można nakładać na dwa sposoby. 
Dokładny opis i porady jak postępować z minerałami znajdziecie TUTAJ.
Należy pamiętać, że minerały należy nakładać odpowiednim pędzlem, który musi mieć miękkie, ale zbite włosie. Ja nakładałam go flat-topem Hakuro.
Podkład mineralny najlepiej wygląda na nawilżonej skórze tak więc przed nałożeniem podkładu musimy zaaplikować odpowiedni krem.

Ja minerały nałożyłam metodą na sucho, na krem nawilżająco - matujący firmy AA (recenzja klik). Po nałożeniu cienkiej warstwy (!!!) odczekałam kilka chwil ponieważ minerały muszą związać się z naszą skórą więc początkowy efekt nie jest efektem końcowym. Jak dla mojej skóry krycie tego podkładu jest niewystarczające więc nałożyłam drugą, równie cienką warstwę. 
Jak ja nakładam podkład mineralny ? Najpierw ruchami kulistymi rozprowadzam proszek, a następnie stempluje całą twarz. 
Próbowałam różnych kombinacji, ale ta okazała się dla mnie najlepszą
Na koniec delikatnie za pomocą dłoni oklepuję twarz. 
Jak podkład prezentuje się na mojej skórze ?
 Moim zdaniem dobrze choć krycie mimo dwóch warstw nie jest wystarczające.
Plus za to, że podkład nie podkreśla rozszerzonych porów ani delikatnych zmarszczek. Efekt jest bardzo naturalny, ale jednak wolę mocniejsze krycie.
Efekt matu utrzymuje się naprawdę długo, co przyznam zaskoczyło mnie, bo niestety większość minerałów sprawia, że już po godzinie dwóch moja cera nie naturalnie się świeci ;/
Ogólnie jestem zadowolona z tego podkładu dlatego też jeśli kiedyś będę poszukiwać minerałów jest duże prawdopodobieństwo, że kupię właśnie te firmy Neauty Minerals. Cena tych minerałów nie jest wygórowana.
 Za 8 g produktu zapłacicie 45 zł. Wybór kolorystyczny jest dość duży dlatego wydaje mi się, że każda znajdzie odcień idealny lub bardzo zbliżony do swojej karnacji. Minerału kupicie TUTAJ.

Stosujecie mineralne kosmetyki kolorowe ?;>

Ujędrniająco-wygładzający balsam pod prysznic Eveline

Gdy Nivea wypuściła pierwszy na rynku balsam pod prysznic fanki nowości kosmetycznych oszalały. Pomysł zmywalnego balsamu bardzo szybko podłapały inne firmy kosmetyczne i w niedługim czasie drogeryjne półki uginały się od przeróżnych balsamów, które można było zmyć.
Moim jedynym balsamem pod prysznic jest ujędrniająco-wygładzający 
Eveline z serii Argan Oil
Jak dla mnie takie zmywalne balsamy jedyne co robią to marnują wodę!
Tradycyjnie po umyciu stosujemy balsam i możemy iść w świat.
Przy balsamach zmywalnych dwa razy musimy użyć wody: raz żeby się umyć, a drugi żeby zmyć balsam.
Owszem skóra nie będzie się lepić i będzie pozbawiona jakiegokolwiek filmu, aleeee przecież na rynku są dostępne lekkie balsamy, które bardzo szybko się wchłaniają i nie potrzebują użycia wody.
Skład tego balsamu wg mnie nie różni się zbytnio od tradycyjnego balsamu 
Dlatego też moim skromnym zdaniem śmiało można go użyć na umytą skórę 
i nie zmywać. Wchłania się szybko i nie pozostawia żadnej denerwującej warstwy. Jeśli chodzi o zapewnienia producenta to jak zwykle są one kolorowe, bajeczne i przesadzone:
Owszem balsam wygładza skórę, pozostawia ją miękką i przepięknie pachnącą.
Zapach jest waniliowy, bardzo intensywny. Nie ma się co dziwić substancja zapachowa jest dość wysoko w składzie. Jednak nie powiedziałabym, że balsam ten  intensywnie ujędrni czy zregeneruje skórę. Od zwykły średniaczek, który niestety spowodował swędzenie mojej skóry i to bez względu czy został zmyty czy użyłam go i pozostawiłam do wchłonięcia.
Jak mam być szczera to niczym szczególnym mnie ten balsam nie zachwycił, a i forma zmywalna ze względu na dodatkowe użycie wody nie przypadła mi do gustu. Jeśli używacie go pod prysznicem pamiętajcie o umyciu kabiny ponieważ balsam osadza się na brodziku i możecie wywinąć orełka ;/ 

Ja już na pewno nie skuszę się na taką formę balsamu, ale jestem ciekawa czy Wy lubicie zmywać balsam ? Bo wg mnie mija się to z celem ;/

Zmywacz do paznokci z gąbką 4 pory roku

Zmywacz do paznokci to obowiązkowy produkt w łazience każdej kobiety.
Z tego co się orientuję nr 1 wśród blogowych zmywaczy jest Isana. 
Pamiętam też szał na zmywacze z biedronki, które akurat u mnie się nie sprawdzały i przyniosły więcej szkody niż pożytku ;/
 Ja bardzo lubię zmywacz z Tesco all about beauty jednak ostatnio poznaję się ze zmywaczami w gąbce cztery pory roku, które są nowością na rynku.
Expresowy zmywacz do paznokci z gąbką Cztery Pory Roku to mój zdecydowany faworyt od kilku tygodni.
Używanie go jest bardzo proste i bezproblemowe. Wystarczy zanurzyć palce na sekundę, obrócić i po zwykłym lakierze nie ma śladu.
Pamiętajmy, że po każdym użyciu zmywacza należy umyć ręce!
Tak jak już wspomniałam z tradycyjnymi lakierami zmywacz ten radzi sobie ekspresowo, z piaskami  trzeba kilku sekund, a z lakierami brokatowymi to już nie do końca sobie radzi. Gąbka jest zbita, wytrzymała i nie kruszy się.
Producent wspomina, że lakier posiada kompleks pielęgnujący, którym jest dodatek oleju rycynowego. Nie powiem, że zmywacz ten pielęgnuje płytkę, bo nie to ma robić. Olej rycynowy akurat tutaj uzupełnia lipidy płytki, które wymywa rozpuszczalnik stanowiący bazę zmywacza, czyli  ethyl acetate.
Olej rycynowy dzięki temu, że wnika w głąb płytki zapobiega wysuszeniu i odtłuszczeniu paznokcia ;)
Nowy zmywacz Cztery pory roku spełnia swoje zadanie choć lakiery brokatowe czy piaskowe nie schodzą tak szybko jak  tradycyjne. Mimo wszystko użytkowanie jest wygodne,  a sam zmywacz dość wydajny. Używam go już 1,5 miesiąca i nadal gąbka jest mokra i dobrze radzi sobie z lakierami ;)
Cena takiego zmywacza to ok 7 zł, do kupienia w rossmanach, mniejszych drogeriach i internecie ;)

A wy jakiego zmywacza używacie ? ;>

Wiosenne kosmetyki

I w końcu przyszła przez wszystkich wyczekiwana wiosna.
Ja co prawda czekam na jesień, ale wiosna też jest fajna choć wiatr do przyjemnych nie należy, ale słoneczko nastraja optymistycznie ;) 
Wiosna na dworze, wiosna w sercu to i czas na wiosenne kosmetyki ;) Jestem z tych osób, które zmieniają kosmetyki w zależności od pory roku. Najczęściej dotyczy to kosmetyków zapachowych, ale i w pielęgnacji zachodzą zmiany ;)

Wiosnę należy przywitać peelingiem oraz maseczkami. 
Szczerze polecam Wam odświeżającą maseczkę Dermaglin, która świetnie złuszczy martwy naskórek, oczyści skórę, odświeży ją, a także zregeneruje ;)
Maseczkę nakładam na twarz, szyję i dekolt po czym delikatnie masuję (kierunek od dekoltu przez szyję , aż po czoło). Po masażu zostawiam ją na jakieś 15 minut (co chwilę spryskuję hydrolatem) po czym zmywam ciepłą wodą. Po takim zabiegu skóra odżywa, wygląda świeżo, promiennie i o wiele lepiej przyjmuje składniki z kremów. Naprawdę szczerze Wam tę saszetkę polecam. Kupicie ją w każdym rossmanie za niecałe 5 zł!

Przez cały rok należy pamiętać o tonizowaniu skóry. 
A wiosną i latem ten zabieg jest wyjątkowo przyjemny. Osobiście polecam toniki nawilżające. Sprawdzą się one przy każdej nie tylko suchej cerze!
Moim nr 1 wśród toników był tonik nawilżający Fitomed (recenzja klik) jednak ma on konkurenta. Ostatnio zakochałam się w nawilżającym toniku Bielenda z serii super power mezo z kwasem hialuronowym
Tonik ten przepięknie nawilża skórę, łagodzi podrażnienia, odświeża i do tego przyjemnie pachnie. Jestem nim zauroczona do tego stopnia, że na pewno kupię kolejną buteleczkę. Jedyny minus to kiepska zatyczka, która po kilku użyciach się odrywa ;/ w toniku z kwasem migdałowym tej firmy zrobiło się to samo więc dobrze by było gdyby producent pomyślał nad inną zatyczką

Wiosna sprawia, że i podczas kąpieli chcę ją poczuć.
Tej wiosny przyjaźnie się z dwoma żelami pod prysznic. Choć nie lubię kosmetyków Lirene to Różany ogród zasługuje na polecenie
Zapach jest świetny, typowo różany, bardzo naturalny.  Co prawda skład jest przeciętny i mimo obietnic producenta nie nawilży on naszej skóry to mojej nie podrażnił ani nie przesuszył. Naprawdę bardzo przyjemny żel.

Drugim, który również mogę Wam polecić jest nowość 
z Le Petit Marseillais malina i piwonia
Bardzo ciekawy kwiatowo-owocowy zapach sprawia, że czujemy się świeżo. Żel daje delikatną pianę, która oczyszcza skórę pozostawia ją miękką, delikatną, pachnącą i taką promienną. Warto się poznać ;p 

Wiosną nie rezygnuję z kwasów, ale  wybieram te delikatniejsze jak kwas migdałowy. Żelowy tonik Norel nadaje się nawet do skóry wrażliwej (tak przynajmniej twierdzi producent)
Tonik ten bardzo ładnie rozjaśnia skórę. Rano jest ona promienna, wypoczęta, wygładzona, a wszystkie niedoskonałości szybciej się goją i rzadziej pojawiają.
Ja tonik ten używam na noc i mieszam go z olejem jojoba Esent
Olej jojoba dość często wraca do mojej pielęgnacji ponieważ jest to świetny olej do cery problematycznej. Olej ten bardzo łatwo jest przyswajalny przez skórę, a  kwas mirystynowy leczy stany zapalne. Stosowanie oleju jojoba polecam osobom z cerą tłustą ponieważ skutecznie ogranicza on i reguluje nadmierne przetłuszczanie skóry. Dla mnie połączenie oleju jojoba z żelowym tonikiem Norel to na razie najlepsza nocna pielęgnacja ;)

O moje włosy też dbam bardziej wiosennie. Codziennie rano rozkoszuję się zapachem szamponu Oriflame z kwiatem bzu i jabłkiem, który przeznaczony  jest do włosów normalnych i cienkich.
Mimo, że odchodzę od kosmetyków tej firmy mam jeszcze małe zapasy ich kosmetyków. Szampony lubiłam zawsze i ten bardzo przyjemnie mi się używa.
Skład jest przeciętny, ale moje włosy nie są jakoś specjalnie wymagające.
Po umyciu ładnie się układają, pięknie błyszczą, nie puszą się i nie elektryzują.
Do tego ten przepiękny jabłkowy zapach sprawia, że mycie włosów jest jeszcze przyjemniejsze ;)

Jeśli jesteśmy przy jabłkowych zapachach  to polecam Wam antyperspirant w sztyfcie Lady Speed Stick Orchard blossom
Już od jakiegoś czasu zdradzam garniera z LSS. Całkowicie odeszłam od wersji w sprayu, a LSS ma tak duży wybór sztyftów zapachowych, że jeszcze dużo czasu upłynie aż poznam je wszystkie. Wersja Orchard blossom to piękny kwiatowo jabłkowy zapach, który utrzymuje się przez cały dzień. 
Skuteczne ochrona, świeżość i piękny zapach to jest to czego oczekuję od antyperspirantu ;)

 Ochrona przed promieniowaniem słonecznym jest bardzo ważna. Ja przez cały rok używam kremów z filtrem. Jednak oprócz kremów warto aby nasze kosmetyki kolorowe również chroniły nas przed UV.
Tej wiosny daję drugą szansę kosmetykom mineralnym Earthnicity
Nasz pierwszy raz nie był udany, ale zobaczymy może zakocham się w nich od drugiego użycia ... ? Oby tak było ;)
W końcu z opisu producenta wynika, że są to kosmetyki idealne dla mnie i mojej cery. Na pewno za jakiś czas napiszę Wam więcej o tych minerałach ;)

I na sam koniec produkt obowiązkowy w mojej wiosennej i letniej kosmetyczce 
Lawendowy płyn do twarzy Fitomed  (recenzja klik)
Jest to najlepsza mgiełka odświeżająca nie tylko do twarzy, ale całego ciała. 
Zapach jest cudowny, skład również. szczerze polecam!

Znacie moje wiosenne kosmetyki ?
Chętnie poznam Waszych faworytów ;)

Kosmetyki naturalne Boutique w Krakowie

Jest w Krakowie takie jedno piękne miejsce, w którym każda kobieta poczuje się jak w raju ? Kosmetycznym raju!
Jeśli chcecie tam trafić zajrzyjcie do sklepu z naturalnymi kosmetykami Boutique na ulicy Rakowickiej 12.

W tym cudownym kosmetycznym butiku znajdziecie same naturalne perełki.
Szeroki wybór kosmetyków przyprawi o zawrót głowy. Będziecie mogły wybierać wśród takich marek jak: Sylveco, Mokosh, Zielone laboratorium,Alteya Organisc, Florame, Femi, Biolander, Avebio, Lavea, Beme Bio, Marius Fabre czy John Masters organics


Mówię Wam same cudeńka!

Jeśli jesteście z Krakowa lub będziecie w tym pięknym mieście przejazdem to zarezerwujcie sobie kilka chwil na wizytę w tym sklepie. Przez to, że zlokalizowany jest kilka kroków od dworca na pewno traficie ;)

Dzięki uprzejmości Pani Agnieszki ze sklepu kosmetyki naturalne Boutique będę miała okazję na własnej skórze poznać działanie kosmetyków tam dostępnych 
  Każda z uczestniczek blogrskiego dnia kobiet otrzymała  życzenia wraz z rysunkiem ;)

A co dokładnie będę testować ? A takie wspaniałości ;)
Wszystko co tutaj widzicie jest dla mnie nowe i nieznane.
Organiczna woda różana sprawdza się u mnie  idealnie ;) Tak samo jak balsam do ust John Masters Organics, o którym za niedługo przeczytacie więcej.
A ten balsam na wagę mango to czysta poezja ;)

Piękne miejsce, prawda ? ;>
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...