Domowy rytuał piękna z Mokosh cosmetics

Każda kobieta lubi rozpieszczać siebie i swoją skórę w SPA.
Niestety nie zawsze są na to fundusze i czas. Nie znaczy to jednak, że nie możemy podarować swojej skórze choć odrobiny luksusu w postaci zabiegu SPA wykonanego w domowym zaciszu.
Mój domowy rytuał piękna skupi się na 3 kosmetykach polskiej jeszcze mało znanej firmy Mokosh (klik).

Co będzie nam potrzebne ?
1. Hydrolat np. hydrolat malinowy
2. Glinka np. glinka biała
3. Czysty olej kosmetyczny np. arganowy
4. miseczka szklana lub porcelanowa
5. pędzel do nakładania maski lub drewniana szpatułka

opcjonalnie
6. woda niegazowana jeśli nie mamy hydrolatu
7. peeling w kremie
8. Olejek eteryczny np. lawendowy


Domowy rytuał rozpoczynam od (1) dokładnego demakijażu. 
Do tego celu używam płynu micelarnego, o którym pisałam tutaj
Następnie wykonuję (2)peeling. Możemy użyć gotowego peelingu drobnoziarnistego lub enzymatycznego. Ja bardzo lubię kawitację.
Robiąc taki zabieg mamie również wybrałam ultradźwięki ;)
Jeśli nie mamy w domu żadnego peelingu, a mamy glinkę możemy ją wykorzystać na dwa sposoby. Albo w formie maseczki, którą następnie rozmasowujemy po twarzy, albo mieszając glinkę z olejem i taką papkę rozprowadzamy na twarzy, masujemy i spłukujemy ciepłą wodą.
Po peelingu czas na tonizację (3).
Zamiast toniku można użyć hydrolatu.
Hydrolat malinowy Mokosh  ma za zadanie złagodzić podrażnienia, odżywić zregenerować, a także odświeżyć cerę.
Skład jest prosty i pozbawiony niepotrzebnej chemii
Malinowy hydrolat Mokosh powstaje na bazie wody aloesowej. Niestety aloes mimo, że bardzo ceniony w kosmetyce może uczulać. Dlatego też przed zastosowaniem należy wykonać test alergiczny spryskując nadgarstek odrobiną produktu. Ja tak zrobiłam i nic się nie działo dlatego bez obaw nałożyłam go na twarz. I niestety bardzo szybko musiałam go zmyć.
Jak się okazało hydrolat malinowy podrażnił moją skórę, spowodował pieczenie, zaczerwienienie i ogromne, nieprzyjemne ściągnięcie ;/
Czułam jakbym miałam popaloną twarz. Mało tego zaczerwienienie utrzymywało się przez kilka godzin ;/
Tak więc musiałam odpuścić sobie ten hydrolat i zastąpiłam go wodą różaną.

Po tonizacji możemy albo wykonać delikatny masaż twarzy (4) przy użyciu oleju np. arganowego lub nałożyć maseczkę z glinki.
Gdy robiłam zabieg mamie wykonałam masaż twarzy na bazie oleju arganowego, do którego dodałam kropeleczkę naturalnego olejku lawendowego Mokosh (recenzja klik). Relaks gwarantowany ;)
Olej arganowy to jeden z najcenniejszych olei. Wykazuje szereg dobroczynnych właściwości i w sumie można używać go do pielęgnacji każdej cery!
Ja bardzo lubię olej arganowy, ale są osoby, które nienawidzą go za zapach.
Sama za nim nie przepadam, na szczęście olej arganowy Mokosh jest bezzapachowy ;) 

Po masażu czas na maseczkę (5).
Glinka biała to najdelikatniejsza z  glinek. 
Nadaje się do każdej cery nawet suchej i wrażliwej.
Zadaniem glinki jest:
Glinka ta może zostać wykorzystana nie tylko do przygotowania maseczki, ale także do kąpieli. Wystarczy wsypać pod strumień wody 50-200g glinki, dodać kilka kropli oleju kosmetycznego i/lub olejku eterycznego i lecznicza kąpiel gotowa. Jeśli chodzi o przygotowanie maseczki to jest to bardzo proste.
Wystarczy zmieszać sproszkowaną glinkę z wodą, hydrolatem lub tonikiem do uzyskania papki i nałożyć na twarz. 
Pamiętajcie, że do przygotowania glinek nie powinno się używać metalowych akcesoriów. Glinką można się "bawić". Można ją mieszać z różnymi hydrolatami, olejami i olejkami:
Ja najbardziej lubię połączenie glinki z wodą różaną albo z wodą niegazowaną i kropelką naturalnego olejku lawendowego. Gdy zaś na mojej twarzy jest szereg nieprzyjaciół do glinki dodaję kilka kropli oleju tamanu.
Glinkowa maseczka nie powinna zaschnąć na twarzy (no chyba, że nasza cera jest bardzo tłusta). Żeby do tego nie dopuścić, albo co chwilkę pryskam twarz hydrolatem, wodą różaną lub wodą mineralną, albo na twarz nakładam zwilżoną gazę. Najczęściej jednak spryskuję twarz wodą różaną lub płynem lawendowym.
Zazwyczaj glinki zmywam po 10-15 minutach.
Po zmyciu maski cera jest uspokojona, rozjaśniona, oczyszczona, odżywiona, napięta (ale nie ściągnięta) miękka i wygląda zdrowo.
Na zakończenie zabiegu nakładam krem lub olej arganowy, który w roli kremu sprawdza się rewelacyjnie!

Taki domowy rytuał piękna z wykorzystaniem hydrolatu, glinki, oleju arganowego i naturalnego olejku lawendowego nie tylko oczyści, odżywi, nawilży, złagodzi stany zapalne, wygładzi i uelastyczni naszą skórę, ale również sprawi, że makijaż będzie lepiej wyglądać, a nasze samopoczucie zdecydowanie się poprawi. Warto w czasie takiego domowego SPA słuchać ulubionej muzyki, zapalić świeczkę i popijać wino lub zieloną herbatę albo miętę ;)
Polecam taki zabieg każdej kobiecie przynajmniej raz na 2 tygodnie.

Pamiętajcie, że świadomość pięknej, zadbanej skóry poprawia nasze samopoczucie ;)

Robicie sobie takie domowe zabiegi upiększające czy wolicie wizytę u kosmetyczki lub weekend w SPA ? ;>

Jestem też ciekawa czy znacie firmę Mokosh ?


Przypominam o Wiosennym rozdaniu na moim blogu ;)
Zainteresowanych zapraszam TUTAJ ;)

32 komentarze:

  1. Glinki to coś co uwielbiam. Markę już gdzieś widziałam, ale nie znam jak dotąd!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam produkty tej marki, ale ich nie testowałam. Ostatnio jestem taka zabiegana, że przydałby mi się taki zabieg :) Wpraszam się do Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Glinki sprawdzają się u mnie idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tą glinkę znalazłam w ShinyBox'ie więc będę miała okazję ją wypróbować jak się tylko zmobilizuję do jej używania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ich produkty - niesamowite są <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie bym wypróbowała ich produkty :) a takie spa domowe uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja uwielbiam takie domowe SPA, tylko przez ta okropną zimę nic mi się nie chciało robić, ale teraz coraz lepiej więc może się w końcu przekonam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też chcę taaaki zabieg ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak skończy mi sie to co mam to juz od dłuższego czasu mam ochotę na ich produkty :) a peeling kawitacyjny uwielbiam : p

    OdpowiedzUsuń
  10. Glinki często stosowałam w lecie, obecnie o nich zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń
  11. ja z braku czasu najczęsciej takie chwile kosmetycznego relaksu funduję sobie w domciu :) choć marzy mi się aby kiedyś regualarnie chodzić do kosmetyczki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zastanawiam sie nad zakupem tego cuda do kawitacji!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wstyd się przyznać, ale jeszcze nigdy nie używałam glinki:/

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam tej marki i zaraz biegnę na ich stronę internetową, żeby przejrzeć, co oni tam ciekawego mają :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię glinki, jednak nie słyszałam jeszcze o tych produktach

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie miałam tych kosmetyków, ale jestem ich bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja tej firmy nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny post! również lubię peeling kawitacyjny :) na produkty natknęłam się chyba w jednym z twoich postów, nigdzie więcej o tej firmie nie słyszałam :) coraz bardziej jestem zainteresowana tymi produktami :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam ochotę na hydrolat od nich, fajna marka!

    OdpowiedzUsuń
  20. No proszę jaki rytuał :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Marki nie znam, ale domowe spa lubię i to baardzo!:) Przyznam, że jeszcze nigdy nie byłam u kosmetyczki :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie znam tej firmy..nigdy nie uzywalalam tych kosmetykow..musze sprawdzic na stronce:)
    Jolahogg.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja ostatnio mieszałam tą glinkę z olejkiem avocado i hydrolatem różanym :) Nałożyłam na twarz, szyję i dekolt....efekt boski! Piękna i wygładzona skóra :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ależ się rozmarzyłam :) ile bym dała za to, by ktoś się mną tak zaopiekował w domowym zaciszu :)

    OdpowiedzUsuń
  25. staram się wygospodarować czas na takie domowe rytuały choć raz na 10 dni :)

    OdpowiedzUsuń
  26. mam od nich olejek ylang ylang... i śmierdzi :P

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja się ostatnio nie mogę nawet zmobilizować do zrobienia peelingu i maski, a co dopiero do całego takiego rytuału... Ale pomysł świetny. Może, kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  28. U mnie zestaw: sól algowa + olej jojoba jako peeling wypadły nie źle:)

    OdpowiedzUsuń
  29. U mnie zestaw: sól algowa + olej jojoba jako peeling wypadły nie źle:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja zabiegi mam praktycznie co tydzień na uczelni i niestety nie są zawsze tak przyjemne :)
    A o glince już czytałam, mam ją nawet zapisaną w mojej liście "must have" :)

    OdpowiedzUsuń

Kochani, zachęcam do pozostawiania swoich myśli ;) Dziękuję ! ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...