Znów w mojej kosmetyczce znalazło się kilka bubli ;/
Jeśli jesteście ciekawi co się u mnie nie sprawdziło i jakich kosmetyków nie polecam to zapraszam dalej.
Jeszcze dalej .....
niżej .....
O! już prawie .....
już już ....
Oto oni - 6 nieudaczników ;p
Największym rozczarowaniem okazało się mydło.
Tak mydło! takie w kostce.
Zwyczajne mydło za dość duże (jak na mydło) pieniądze.
Kto mnie czyta ten wie, że jestem zakochana w kosmetykach Tesori D'Orient
z serii white musc, czyli białe piżmo <klik>
Podczas ostatnich zakupów skusiłam się na mydło Mirra.
Byłam pewna, że mydło również będzie miało intensywny, egzotyczny, mający to "coś" zapach. Liczyłam na orientalne, korzenne nuty, a dostałam dość dużą kostkę ledwo pachnącego mydła (?).
W dodatku zapach jest zbliżony do szarego mydła, a nie do orientalnych nut ;/
Jeśli jesteśmy w temacie kąpieli to kolejnym bublem wg mnie jest olejek do kąpieli firmy Green Pharmacy
o przedziwnym zapachu Ylang-Ylang i pomarańcza
Miałam już olejek tej firmy (cedr i cyprys) i bardzo się z nim polubiłam.
Jednak ta wersja - ponoć afrodyzjak przyprawia mnie o mdłości.
Owszem dobrze się pieni, ale zapach jest tak sztuczny, tak chemiczny
i tak intensywny, że nawet kilka kropli zamienia relaksującą kąpiel w szybkie myju myju ;p
Do gustu nie przypadł mi również żel pod prysznic i antyperspirant
Yves Rocher z serii kwiat bawełny z Indii
Ja lubię żele YR choć stosunek ceny do składu pozostawia wiele do życzenia Jednak zapachy zazwyczaj mają obłędne.
Niestety kwiat bawełny, który lubię w antyperspirantach Garnier oraz wosku YC tutaj okazał się totalnym nieporozumieniem.
Kwiat bawełny to świeży, delikatny, piękny zapach, ale YR stworzyło coś co zapachem na pewno nie jest.
Dla mnie zarówno żel jak i kulka pachną plastikiem ;/
Nie czuję żadnej świeżości, nic ;/
Oprócz tego żel średnio się pieni, a kulka nie dość, że długo wysycha to jeszcze nie daje pełnej ochrony. Dobra jest gdy jesteśmy w domu lub idziemy na spacer. Na intensywne dni jej nie polecam ;/
Nie polubiłam się też z balsamem do ciała
Soraya Piękne ciało Lemon Twist o zapachu cytrusowym
Miał nawilżać, orzeźwiać (balsam miał orzeźwiać, trochę dziwnie) i redukować cellulit - tiaaaa a ryby mają skrzydła.
Tak naprawdę pozornie wygładzał skórę i dość intensywnie pachniał, co akurat mnie drażniło. Oddałam go mamie, ale wiem, że też się z nim męczyła ;/
Przedostatnim bublem są dezodoranty perfumowane w szkle NIKE
Kupiłam je w Tesco w promocji 2 w cenie 1 .
Zapłaciłam ok 25 zł za 2 sztuki.
Zapachy mają piękne - świeże, kobiece, nie drażniące, ale cóż z tego jak ich trwałość jest poniżej krytyki. Zapach jest wyczuwalny przez 10 minut potem się ulatnia i ... no i bujaj się ;/
Ostatnim bublem okazał się być nawilżający balsam do ust z witaminami Einstein lip therapy.
Był to taki dodatek kupiony za grosze (2,99 zł) w sklepie kosmetykizameryki.
Nie wiem dlaczego, ale liczyłam na taki mały "naustny" cud a dostałam coś w słoiczku o lejącej, mlecznej konsystencji, bez zapachu i z badziewnym składem
Jedyne co to coś robi to natłuszcza i to też na chwilę ;/
Naprawdę szkoda tych 3 zł. Niech Was nie skusi niska cena, produkt nie jest wart ani złotówki.
Tak wyglądają moje grudniowe buble.
Pamiętajcie, że to tylko moja opinia, może u innych któryś z nich zdziałał cuda, ale u mnie okazały się kompletną porażką.
Niestety i tak bywa ;/
Znacie któryś z tych kosmetyków, a może chciałyście go sobie kupić ? ;>
żadnego z Twoich bubli nie znam, ale będę się wystrzegała ;)
OdpowiedzUsuńszczególnie ostatniego produktu, bo miałam ochotę na jego zakup :)
miałam ten balsam soraya i nawet nie zdążyłam poznać jego właściwości, bo mnie uczulił, więc porażka na całej linii :/
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię white musc od Tesori D'Orient. Zapach jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńUdało mi się wejść na Twojego bloga :) Jupi :) Z tej serii Soraya uwielbiałam żel pod prysznic o tym cytrynowym zapachu :) miałam też ten balsam do ust i również uważam, że to totalny bubel...
OdpowiedzUsuńtak to jest. ja na szczescie juz mam coraz mniej bubli w swoim asortymencie. to dlatego ze robie bardzo przemyślane zakupy ;) zwłaszcza jeśli chodzi o zapachy - wole zaplacic duzo wiecej ale pachniec caly dzien po jednym psiku, niz wylac na siebie pol flakona i czuc go max pol godziny.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie miałam żadnych z wymienionych przez Ciebie bubli,ale szkoda że trafiło się aż tyle Tobie .
OdpowiedzUsuńJeszcze żadnego kosmetyki Tesori D'Orient nie miałam, kiedyś kusiły mnie ładnymi opakowaniami. Nie polecam szamponu dziegciowego Green Pharmacy , śmierdzi straszliwie. Miałam czerwoną wersję Einstein lip therapy i uwielbiałam ten balsam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że trafiło Ci się tyle bubli :( Z kosmetykami Soraya miałam ostatnio podobne doświadczenia i całkowicie się do nich zniechęciłam :/
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie trafiłam na żadnego z bubelków :D
OdpowiedzUsuńZaskakujący bubel z Green Pharmacy, zastanawiałam się nad kupnem, ale odpuszczę zatem :))
OdpowiedzUsuńJestem zdziwiona, że olejek z Green Pharmacy Ci nie odpowiada. Ja bardzo lubię tę serię i zapachy mi odpowiadają. :-)
OdpowiedzUsuńNie znam nic z tego i raczej tez nic z tego nie wpadnie mi w rece:) chyba ze nie przez kupno:)
OdpowiedzUsuńNiczego nie miałam, ale einstein kiedyś się do mnie uśmiechał ze sklepowej półki, odpuszczę sobie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z Twoich bubli....będę ich unikać :))
OdpowiedzUsuńJa chyba miałam ten olejek do kąpieli, właśnie nie jestem pewna czy na pewno tę wersję.. ale pamiętam że go lubiłam :)
OdpowiedzUsuńnie znam nic z Twoich bubli!
OdpowiedzUsuńJakiś olejek z GP mam w zapasach, oby mi się zapach spodobał :)
OdpowiedzUsuńa mi balsam - lip einstein podpasował. I właśnie zamawiam 2 słoiczki ( z zapasem ) . Nie wiem od czego to zależy.
OdpowiedzUsuń