Na początku października skończył się mój ukochany krem "nocny" <recenzja KLIK> i pewnie kupiłabym kolejne opakowanie
gdyby nie 4 nowe kremy z olejem arganowym czekające na przetestowanie
Jako pierwszy postanowiłam sprawdzić krem arganowy przeznaczony do cery naczyniowej z różą damasceńską
Opis na stronie producenta zachęca. W skrócie krem ten:
Skład jest prosty, naturalny, jak najbardziej na plus ;)
Argania Sipnosa Kernel Oil, Rosa Damascena Flower Water, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Leaf Water, Butyrospermum Parkii (Shea butter) Fruit, Cocos Nucifera, Cera Alba, Glycerin, Rosa Moschata Seed Oil, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin
Krem znajduje się w sterylnej butelce z dozownikiem typu airless .
Krem jest treściwy. Według producenta nadaję się zarówno na dzień jak i na noc.
Ja ze względu na to, że krem pozostawia tłusty film i potrzebuje dużo czasu żeby się wchłonąć używałam go tylko na noc.
30 ml wystarczyło mi na miesiąc stosowania przy czym nakładałam ten krem nie tylko na twarz, ale również szyję i dekolt
(nie zapominajcie o pielęgnacji szyi ponieważ to ona zdradza nasz wiek!).
Krem ma specyficzny, lekko ziołowy zapach.
Nie spodziewajcie się delikatnej woni róży.
30 ml wystarczyło mi na miesiąc stosowania przy czym nakładałam ten krem nie tylko na twarz, ale również szyję i dekolt
(nie zapominajcie o pielęgnacji szyi ponieważ to ona zdradza nasz wiek!).
Krem ma specyficzny, lekko ziołowy zapach.
Nie spodziewajcie się delikatnej woni róży.
Zapach raczej nie spodoba się osobom wrażliwym na zapach. Jeśli chodzi o działanie pielęgnacyjne to szczerze napiszę, że mam mieszane uczucia.
Niby krem ma rewelacyjny skład, ale nie zachwycił mnie on na tyle żeby kupić kolejne opakowanie. Moja skóra bardzo lubi się z olejem arganowym, hydrolat z róży damasceńskiej i oczaru wirginijskiego również dobrze się spisywały.
Mimo wszystko ta mieszanka wzbogacona masłem shea, które wg niektórych źródeł rewelacyjnie pielęgnuje skórę trądzikową, niekoniecznie sprawdziła się na mojej skórze.
Ktoś powie, że to wina niedopasowania kremu do rodzaju cery, ale ja mam problemy naczyniowe, co podkreśla za każdym razem mój dermatolog jak również wszyscy dermokonsultanci.
Po nałożeniu kremu moja skóra robi się czerwona i delikatnie piecze.
Zazwyczaj kremy do cery naczynkowej koją zaczerwienia, a mam wrażenie, że po tym kremie moja twarz jest jeszcze bardziej zaczerwieniona.
Ze względu na 50% zawartość oleju arganowego krem nakładam na zwilżoną skórę. Tak jak wspomniałam krem aplikuję wieczorem.
Rano moja skóra jest wygładzona, miękka, ale nie mogę powiedzieć, że jest jakoś rewelacyjnie nawilżona, odżywiona i zregenerowana. Mam nawet wrażenie, że nawilżenie jest niedostateczne dlatego co drugą noc pod krem nakładam olej z nasion dzikiej róży<recenzja>.
Wczoraj krem się skończył, a ja nie czuję potrzeby kontynuacji kuracji ponieważ nie zauważyłam nic szczególnego w działaniu tego kremu. Szkoda;(
Mam jednak nadzieję, że pozostałe kremy okażą się lepsze niż ich różowy brat.
Jeśli na własnej skórze chcecie sprawdzić działanie tego kremu zajrzyjcie TUTAJ.
trochę to dziwne, że krem dla naczynkowców zaogniał sprawę, może to wina jakiegoś innego składnika? sama nie wiem… nie czuję się zbyt zachęcona, może skusiłabym się, ale na wersją dla skóry wrażliwej
OdpowiedzUsuńja wczoraj zaczęłam testowanie tego kremu..ciekawa jestem jak u mnie się spisze
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znany jest dla mnie ten krem :)
OdpowiedzUsuńNie znam ani firmy, ani ich produktów. Teraz jest fala na argan :D już mi się słabo od niego robi :P Nie mam kłopotów z cerą. Owszem rumień jest ale nieznaczny i tylko wtedy jak sie zestresuje :D
OdpowiedzUsuńwszystko z olejkami arganowymi :D
OdpowiedzUsuńNie znam tych kremów,ale argan w kremach mi pasuje
OdpowiedzUsuńTo pieczenie by mnie zaniepokoiło. Coś nie do końca chyba trafili z recepturą :)
OdpowiedzUsuńJa mam zaledwie ze dwa pęknięte naczynka w okolicach nosa, więc krem raczej nie dla mnie. Choć zaniepokoiło mnie to,że niestety nie działa :(
OdpowiedzUsuńO matko, 4 kremy, kiedy zdążysz to przetestować :D Życzę Ci, żeby kolejne sprawdziły się lepiej :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził... a zapowiadał się ciekawie..
OdpowiedzUsuńSkład na świetny. Szkoda, że się nie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, że poszczególne składniki dobrze u Ciebie działają, a w tej mieszance już niekoniecznie... Skład w każdym razie faktycznie przyjemny, swoją drogą uwielbiam tego typu opakowania i bardzo mi ich brakuje w większości produktów na bazie olejków i innych naturalnych substancji :(
OdpowiedzUsuńMyślałam, że jego działanie będzie świetne. Szkoda, że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńCzuję się jak na obczyźnie, nigdy nie spotkałam się z takimi kremami. Ciekawe co by było, gdybym go nałożyła na swój pychol.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo sama nazwa rozbudza nadzieje...
OdpowiedzUsuńCzyli jednak bubel... szkoda
OdpowiedzUsuńU mnie mógłby się sprawdzić, skład mnie zachwycił :)
OdpowiedzUsuńKrem nie do mojej cery, więc raczej nie trafi w moje ręce. Szkoda, że Ci się nie sprawdził.. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńchętnie przetestuję!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził.. nigdy wcześniej nie widziałam tych produktów.
OdpowiedzUsuńNie znałam tych kremików, składy ładne trzeba przyznać, ciekawe, jakby na mnie się sprawował :)
OdpowiedzUsuńSkład to ważna rzecz, ale jak widać, nie zawsze... ;] Szkoda, że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńU mnie niestety takie kremy się nie sprawdzają, kupuję tylko dermokosmetyki do cery trądzikowej...
OdpowiedzUsuńWyglądają interesująco, kiedyś może przetestuję :)
OdpowiedzUsuńskład bardzo zachęca!
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak go pierwszy raz nałożyłaś, a skóra zaczerwieniła się i zaczęła piec. Szczerze mówiąc gdybym odczuwała taki dyskomfort podczas używania kosmetyku, to bym go odstawiła na półkę. Nie kusi mnie, szczerze mówiąc.
OdpowiedzUsuń