Z kosmetykami Catrice nie mam zbyt dużego doświadczenia.
Znam tylko ich paletkę korektorów (klik), która bardzo lubiłam oraz cienie, które mojego serca nie zdobyły. Kuszą mnie jeszcze podkłady, ale na razie się wstrzymam ;p
Gdyby nie blogi koleżanek na pewno nie skusiłabym się (na razie) na kolejny ich produkt, ale że o kamuflażu napisano tyle dobrego postanowiłam na własnej skórze przetestować to cudo
CATRICE CAMOUFLAGE CREAM
Zdecydowałam się na odcień IVORY, czyli nr 010.
Według Catrice jest to kremowy podkład o wysokim stopniu krycia, który koryguje wszelkie niedoskonałości takie jak: popękane naczynka, drobne blizny, przebarwienia, plamy oraz cienie pod oczami. Produkt ponoć idealnie wtapia się w skórę ukrywając wszelkie defekty.
cena - 3 g produktu kosztują ok 12 zł.
Mimo, że większość blogerek wychwala ten produkt ja nie jestem z niego zadowolona.
Kolorystycznie jest ok, konsystencja tak jak zapewnia producent kremowa, dość ciężka, stopień krycia dobry, ale...
No właśnie jest pewne "ale".
Produkt kryje drobniuteńkie niedoskonałości. Nie radzi sobie z wypryskami wręcz przeciwnie podkreśla je. Nie nadaje się również pod oczy ponieważ jest ciężki, wchodzi w załamania. Tak samo na twarzy. Jeśli są suche skórki, nierówności, zmarszczki wszystko to podkreśla.
Widać go na skórze. Nie wtapia się. Po kilku godzinach ciemnieje ;/
Trwałością również nie grzeszy.
Dla mnie okazał się może nie bublem, ale produktem nie wartym swojej ceny.
Jedyne co mi się w tym produkcie podoba to opakowanie - poręczne, wygodne, może nie higieniczne, ale pozwalające wykorzystać kosmetyk w 100% ;)
Plusem są również wersje kolorystyczne.
Moim faworytem jeśli chodzi o kamuflaż nadal jest camuflage Pierre Rene, który śmiało mogę polecić - recenzja KLIK
Catrice zdecydowanie nie polecam!
Miałyście ten produkt ? Jak się u Was spisał ?
Ja używam już kolejne opakowanie na niedoskonałości i nie narzekam na niego. Chociaż zwracam uwagę by go utrwalić dobrym pudrem.
OdpowiedzUsuńOd dawna mam na wishliście i jak tylko będę w Polsce to kupuję od razu :) Ciekawe jakby sprawdził się u mnie.
OdpowiedzUsuńAż zerknę na tę recenzje Pierre Rene. Ja nie skusiłam się na ten produkt nawet nie z obawy, że będzie nietrwały, ale jak sobie pomyślę, jak taki ciężki korektor musi zapychać, gdy go dokładnie nie domyjemy..brrr.. A jakoś nie wierzę, że zwykłym micelem zmyje się taką gęstą masę.
OdpowiedzUsuńnie wiem co wszyscy w nim widzą, ale dla mnie chyba byłby za ciężki
OdpowiedzUsuńuwielbiam go miała już go kilka razy i zawsze wracam :)
OdpowiedzUsuńDla mnie jest za ciężki i niestety zbyt ciemny :( Też mam najjaśniejszy odcień. Jedyne do czego się sprawdził to tuszowanie przebarwień pod oczami, na wysokości kości policzkowych, ale wolę i tak lżejsze formuły, zwłaszcza, że jak wspomniałaś, po pewnym czasie staje się widoczny na skórze.
OdpowiedzUsuńjestem bardzo blada i kosmetyki, które ciemnieją są nie dla mnie po za tym nie używam nawet korektora tylko odrobina podkładu mi wystarcza
OdpowiedzUsuńMam i bardzo lubię,na niespodzianki idealny :)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna wisi na mojej wishliście.
OdpowiedzUsuńOj jak ciemnieje i podkreśla zmiany to nie dla mnie!
OdpowiedzUsuńjedni chwalą, inni narzekają ;) co skóra to reakcja :)
OdpowiedzUsuńmnie zaciekawił:)
OdpowiedzUsuńnie używałam nigdy korektorów
OdpowiedzUsuńKurde... A czaiłam się na niego... :(
OdpowiedzUsuńTyle skrajnych opinii, pewnie się nie przekonam póki nie spróbuję :P
OdpowiedzUsuńnie znam ale jakoś nieszczególnie mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńFakt trochę ciężki, ale mimo to nakładam go pod oczy
OdpowiedzUsuńI lubię
Usuńa ja go uwielbiam, także mam kompletnie odmienną opinię :)
OdpowiedzUsuńDla mnie mógłby być jednak trochę jaśniejszy.
OdpowiedzUsuńMam podkład tej firmy. Zachowuje się identycznie, jak Twój kosmetyk. Dla mnie ma za ostrą, tynkowatą konsystencję. Kiedy nałożę go na twarz, odnoszę wrażenie, że pomalowałam się szpachlą. Nie kryje przebarwień, za to świetnie podkreśla każdą suchą skórkę. Masakra :P
OdpowiedzUsuńMam i bardzo lubię. Świetny kosmetyk.
OdpowiedzUsuń