DDS - duże denko sierpnia 2014

Blogerki i Blogerzy! Dzisiaj świętujemy! ;)
Ja świętuje pisząc o zużyciach tego miesiąca. 
Jeśli jesteście ciekawi co znalazło się w mojej denkowej torbie zapraszam do czytania ;)
SIERPNIOWY PROJEKT DENKO jest wg mnie imponujący ;)
Naprawdę się starałam. W sumie zapełniłam aż 2 torby ;)

A dokładnie zużyłam:

1. Żel kasztanowy Dr. Natury - bardzo przyjemny, kojący żel, który przynosił ulgę podczas tropikalnych upałów, po górskich wędrówkach czy po całym dniu pracy ;)
2. Maska do twarzy BingoSPA z 100% olejem winogronowym - recenzja. Nie kupię ponownie.
3. Nawilżająca maska do stóp Oriflame Swedish SPA  - dobry kosmetyk, ale nie mam w planach kupna kolejnego opakowania.
4. Maseczka do twarzy z glinką zieloną Illite - recenzja 
5. Antyperspirant w sztyfcie FAsport - byłąm z niego bardzo zadowolona i chyba przekonałam się do antyperspirantów w sztyfcie ;)
6. Antyperspirant w kulce Rexona Ultra DRY - jest ok, ale nie mój zapach
7. Odżywka normalizująca do włosów przetłuszczających się i z łupieżem Fitomed - recenzja
8. Maseczka Avon - dramat! więcej o niej KLIK
9.  Krem z komórkami macierzystymi Bielenda Professional
10. Drenafast - mój zdecydowany ulubieniec - recenzja
11. Szampon z ziołami prowansalskimi Planeta Organica - recenzja
12. Szampon BARWA NATURALNA Len - bardzo dobry i wyjątkowo tani szampony ;)
13. C-THRU emerald perfumowany balsam do ciała - piękny zapach
14.  Ziaja MED kuracja antybakteryjna - krem do twarzy - recenzja
15. Krem na noc z 3% kwasem migdałowym ZIAJA liść Manuka - rewelacyjny krem!
16. Ziołowy balsam do ciała Fitomed - recenzja
17. Bielenda krem CC - recenzja 
18 i 19 eliksir do kąpieli  BingoSPA NONI i MALLORCA - recenzja 
20. Płyn do kąpieli Verona orchidea i jedwab - nie byłam zadowolona
21. Bielenda krem do depilacji Venita - rewelacja! wkrótce recenzja ;)
22. żel Le Petit Maseillais kwiat pomarańczy - recenzja 
23.  żel Le Petit Maseillais Mandarynka i limonka - bardzo orzeźwiający żel ;)
24. Green Pharmacy żel pod prysznic lawenda i rozmaryn - recenzja - boski zapach ;)
25. Krem do rąk ISANA Moments of sense - KLIK
26.  Lawendowy płyn do twarzy FITOMED - recenzja - mój ulubieniec ;)
27. Oliwkowe mydło Alterra -  bardzo lubię te mydła
28. Preparat do paznokci Agda - recenzja 
29. Olej Arganowy
30. Krem multiregenerujący z filtrem ZEPTER - recenzja
31. Marion kuracja z olejem argamnowym w sprayu - recenzja
32. 5 lakierów m.on holograficzny  z allepaznokcierecenzja
33. ARGAN OIL - recenzja 
34. Mascara Hean - koszmar! - recenzja 
35. Korektor do brwi Ladycode - recenzja - mój HIT ;)
36.  3 paletki cieni między innymi z Wibo - KLIK - była to moja pierwsza paletka ;)

Zużyłam też 2 farby i kilka próbek

37.  Farba do włosów w piance Marion - koszmarna farba! Nigdy jej nie kupujcie! KLIK
38. Farba Naturia Joanna czerwone wino - piękny kolor ;)
39. Mydełko naturalne zielona herbata ECO NATURALS
40. Próbka odżywczego balsamu kolastyna - raczej nie kupię
41. Próbka kremu CC kolastyna - kupię pełnowymiarowe opakowanie 
42. Maseczka oczyszczająca Avon Planet SPA
43. Biała glinka Marion - zdecydowanie bardziej wole naturalne glinki
44. Maseczka oczyszczająca z zieloną glinką - głęboko oczyszcza ;)
45. Liftingująca maseczka Eveline, którą użyła moja mama i efekt był świetny ;)
46. Płatki do demakijażu CASHMIRE - kupiłam je na wakacjach i niestety nie był to dobry zakup ;/ 
Mogłam iść do biedronki i kupić swoje sprawdzone aloesowe CAREA ... 

I tak prezentuje się moje sierpniowe denko. Jest duże co mnie cieszy, bo więcej miejsca zrobiło się w szafkach i na wannie ;)

Przypominam, że już tylko 4 godziny zostały do końca


MARILOU BIO mleczko oczyszczające

Nie przepadam za mleczkami do demakijażu. 
Zdecydowanie bardziej lubię płyny micelarne lub żele do mycia twarzy. 
Tak się złożyło, że na wakacyjnym spotkaniu blogerów (relacja KLIK) w Zielonej Mydlarni dostałam dzięki uprzejmości Marty z Gaju oliwnego oczyszczające mleczko BIO, którego producentem jest nieznana mi firma Marilou BIO
Tak jak już wspomniałam nie używam mleczka w swojej pielęgnacji dlatego też wykorzystałam je w  pracy do demakijażu cer klientek. 
Przetestowałam go na różnych cerach: suchych, dojrzałych, wrażliwych, naczynkowych. 
U żadnej klientki nie wystąpiło podrażnienie czy jakikolwiek "dyskomfort". 
Na stronie sklepu znajdziemy tylko podstawowe informacje o produkcie oraz skład:
Troszkę więcej informacji znajduje się na opakowaniu. 
Głównymi składnikami tego kosmetyku są aloes oraz masło Shea. Dlatego też mleczko to ma nie tylko oczyszczać nasza skórę, ale też ją nawilżać, odżywiać, koić, regenerować oraz chronić. Oprócz gliceryny, aloesu i masła shea w mleczku znajduje się również  olej jojoba i witamina E.
Jak stosuję to mleczko ? Podobnie jak żel do mycia twarzy ;)
Porcję mleczka nakładam na twarz, szyje, dekolt i kolistymi ruchami rozprowadzam. Po chwili zmywam mokrym wacikiem lub chustą. Tak jak zaleca producent mleczko stosuję również do demakijażu oczu. 
Zarówno twarz jak i oczy są dobrze oczyszczone, nie występuje podrażnienie czy łzawienie. 
Makijaż szybko się zmywa, a cera pozostaje czysta, delikatnie natłuszczona i w pewnym stopniu nawilżona.

Mleczko delikatnie pachnie, a konsystencja nie jest zbyt gęsta. Niestety nie jest to produkt wydajny. Używam go niecały miesiąc i już jest  na dnie. 

Za 75 ml tego naturalnego kosmetyku zapłacimy 21 zł.
Jeśli preferujecie demakijaż przy użyciu mleczka warto spróbować. 
Jednak ja nie widzę  potrzeby kupienia kolejnej butelki.

Czy znacie kosmetyki oferowane przez firmę Marilou BIO ?


Moi drodzy ROZDANIE NA KONIEC WAKACJI powoli się kończy
To już ostatni dzwonek żeby wysłać swoje zgłoszenie ;)

Fitomed Mój krem nr 10

Jak dbacie o okolice oczu ?
Moimi faworytami są kwas hialuronowy i masło shea. 
Ostatnio bardzo dobrze sprawdza się również olej z dzikiej róży oraz czysty olej arganowy.
Dlatego też wydawało mi się, że nowy krem Fitomed nr 10 - przeciwzmarszczkowy pod oczy sprawdzi się u mnie rewelacyjnie.
W kremie tym znajdziemy szereg dobroczynnych składników.
Opis producenta:
Krem ma lekko beżowe zabarwienie, zapach jest charakterystyczny dla oleju arganowego i masła shea. Kto nie zna tego naturalnego zapachu to mogę go porównać do maślanki lub parmezanu. Dla mnie zapach ten nie należy do przyjemnych na szczęście nie utrzymuje się długo. Krem wydaje się być gęsty (konsystencja śmietany), ale w rzeczywistości bardzo łatwo i lekko się rozprowadza. Wchłania się również dość szybko. 
Używam go od miesiąca i mimo, że w słoiczku jeszcze sporo go jest to wczoraj nałożyłam go po raz ostatni!
Dlaczego ? Ponieważ powoduje u mnie wodospad łez! ;(
Nie podrażnia, nie szczypie, ale powoduje takie łzawienie oczu, że wytrzymać się nie da. Co prawda rano oczy nie są podpuchnięte czy zaczerwienione, a wręcz przeciwnie skóra wokół jest miękka, odżywiona i nawilżona. Jednak to łzawienie sprawia, że mimo dobrego  - pielęgnacyjnego działania na okolice oczu nie jestem w stanie go używać. Moje oczy są wrażliwe, ale nigdy nie miałam problemu "łzawienia" podczas nakładania kremu pod oczy. Jest to pierwszy krem, który powoduje takie coś ;/ Żałuję, że nie będzie mi dane go używać, bo naczytałam się samych dobrych recenzji tego produktu.
 No ale cóż! Nie potrzebuje kremu żeby się napłakać ;p 
Żeby krem się nie zmarnował (bo szkoda)  oddałam go koleżance (Aniu pozdrawiam). 
Mam nadzieję, że u niej sprawdzi się lepiej ;)

Skład prezentuje się następująco:
Aqua, Camellia Sinensis (White Tea) Leaf Extract, Argania Spinosa Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Theobroma Cacao Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Hydroxyethyl Acrylate, Sodium Hyaluronate, Glycerin, Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, D-Panthenol, Trilaureth-4-Phosphate Caprylic/Capric Triglyceride, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerine. 

Jego cena to 19 zł za 20 ml - obecnie w promocji za 17 zł.
Do kupienia w sklepie Fitomed 

Kochani! Jeszcze tylko 3 dni macie do zgłoszenia swojego udziału 
szybko! szybko! ;)

Dove Nutritive Solutions Silk and Sleek - szampon idealny! ;)

Proszę Państwa, drogie blogerki, kochani czytelnicy stało się !!!
Znalazłam szampon idealny!!!
Długo szukałam, ale opłaciło się ;)
W czasie tych poszukiwań trafiłam na dobre szampony, ale też na buble.
Jednak szampon, który dobrano do moich włosów podczas wakacji na badaniach przeprowadzonych w jednej z drogerii okazał się być strzałem w 10.
 Nie spodziewałam się, że szamponem, który zdyscyplinuje moje włosy będzie szampon marki Dove ;)
Dove NUTRITIVE SOLUTIONS silk & sleek
Według producenta szampon ten przeznaczony jest do włosów niesfornych i  puszących się. 
Przywraca gładkość, a dzięki Micro Moisture Serum odżywia włosy docierając aż do poziomu komórek włosa. Dodatkowo zapobiega skręcaniu i puszeniu pod wpływem wilgoci.

Za 350 ml butlę zapłaciłam 9,99 zł. Musze przyznać, że jest to najlepiej wydane 10 zł ;)
Szampon ma przepiękny zapach, który utrzymuje się na włosach cały dzień! 
Calutki dzień moje włosy pachną!
Produkt świetnie się pieni (skład raczej nie jest dla miłośniczek naturalnych kosmetyków).
Mimo delikatnie perłowego koloru nie spowodował wysypu łupieżu czego się obawiałam. Moje włosy już po kilku dniach były inne - lepsze, bardziej zdyscyplinowane, proste, ale nie ulizane.
Obecnie stan moich włosów jest do pozazdroszczenia ;)
Włosy są lśniące, wygładzone, proste mimo, że nie używam prostownicy, nie puszą się, a do tego nawilżone.
Często produkty wygładzające do włosów powodowały obciążenie fryzury jednak teraz dzięki szamponowi Dove moje włosy są proste, ale nie pozbawione sprężystości i elastyczności.
Naprawdę jestem tak zachwycona działaniem tego szamponu, że  zostanie on ze mną na zawsze.
Owszem zużyje wszystkie szampony, które mam w zapasie ( a jest och ok 10 ), ale jak tylko skończę to opakowanie to kupię następne i następne, i następne ;)
Jeśli Wasze włosy są niegrzeczne, trudne do ułożenia, puszą się to polecam Wam wypróbować ten szampon.

Lubicie szampony firmy Dove ? ;>

Jeszcze tylko do niedzieli możecie wziąć udział w ROZDANIU NA KONIEC WAKACJI


Wysuszacz do lakieru MAY TO BE

W sierpniu na moich paznokciach cały czas gościł jakiś lakier do paznokci.
Zazwyczaj paznokcie maluję wieczorem lub późno w nocy ponieważ dopiero wtedy mam czas i w spokoju mogę poświęcić się malowaniu ;) Efektem nocnego malowania najczęściej jest "wzorek" z pościeli.
Na szczęście teraz już takie malowidła mnie nie dotyczą ponieważ mam 
profesjonalny wysuszacz do paznokci firmy May To Be
Nie znam tej firmy, ale cieszę się, że będę miała możliwość poznania jeszcze kilka ich produktów.
Firma jest nowa i działa na terenie mojego województwa. Wspieram lokalny rynek więc czekam kiedy produkty pojawią się w sklepach lub będzie je można zakupić przez internet.
Ale wracając do wysuszacza znajdującego się w butelce z atomizerem o pojemności 75 ml, to ma on za zadanie:
Wysuszacz stosujemy zaraz po pomalowaniu paznokci, czyli na "mokry" lakier. 
Zasięg rozpylenia jest odpowiedni i wystarczą jedna, góra dwie dawki żeby nasze paznokcie szybciutko były suche. Podczas używania nasz nos jest zadowolony ponieważ wysuszacz przepięknie pachnie jakby wanilią z pomarańczą (?). Producent obiecuje 60 sekund i faktycznie po tym czasie paznokcie wydają się suche jednak ja zazwyczaj czekam jeszcze chwilkę (jakieś 3 minuty) i dopiero wtedy wracam do normalnego funkcjonowania. Wysuszacz ten pokrywa lakier niewidocznym filmem, który przedłuża trwałość lakieru, zapobiega odpryśnięciom oraz niesamowicie i długotrwale nabłyszcza lakier. Wszystkie zapewnienia producenta ten kosmetyk spełnia. Lakier szybciej jest suchy - rano na paznokciach nie ma odbitej pościeli, błyszczy i nie matowieje jak hybryda, nie kurczy się i jest jakby bardziej odporny na działanie wody oraz "urazy" mechaniczne ;) Miałam już kilka wysuszaczy i żadne nie sprawdził się na moich paznokciach tak jak ten produkt z May to Be. Naprawdę szczerze Wam polecam ten produkt, zwłaszcza dziewczynom lubiącym malować paznokcie. Niestety nie wiem gdzie możecie ten produkt kupić i w jakiej jest cenie, ale jak się dowiem to na pewno Wam napiszę ;)

Kochani jeszcze tylko przez kilka dni możecie wziąć udział w kapryskowym 



Kąpiel w kwiatach - lotos i jaśmin - Green Pharmacy

Wszelkie kosmetyki do kąpiele są u mnie mile widziane. 
Kocham spędzać czas (zwłaszcza wieczór po ciężkim dniu) w wannie.
Woda od zawsze mnie uspokajała, relaksowała a jednocześnie pobudzała do działania.
Zawsze po kąpieli czuję się jak nowo narodzona  i zamiast od razu wpaść w objęcia Morfeusza mam siły obejrzeć film lub popracować ;)
Od czerwca dość często funduje sobie kąpiel z dodatkiem lotosu i jaśminu.
Takie doznania zapewniają mi: 
Kremowy płyn do kąpieli oraz pianka do kąpieli z serii Lotos i Jaśmin Green Pharmacy
Oba te produkty otrzymałam od  Kasi  na urodziny ;)
Przyznam się Wam całkiem szczerze, że poza nazwą oraz barwą nie widzę różnicy między tymi kosmetykami.
Oba intensywnie pachną i dają mnóstwo piany. Zapach jest przyjemny, ale może przyprowadzić tych bardziej wrażliwych o ból głowy. 
Jaśmin kojarzy mi się z Tunezją gdzie prawie każdego wieczoru otrzymywałam jaśminowe korale.
Nie powiem, że nie lubię tego zapachu, ale już rzadko sięgam po kosmetyki o tej nucie zapachowej.
Nie wiem dlaczego producent tą bezbarwną ciecz nazwał pianką
Owszem wlana pod strumień bieżącej wody daje dużo piany, ale w sumie każdy płyn czy żel pod prysznic to robi. Według producenta pianka ta nawilża, oczyszcza oraz odświeża skórę. Nie do końca się zgadzam z tymi zapewnieniami. Tak samo to łagodzenie podrażnień - nie zauważyłam takiego działania.
Według mnie pianka umila czas spędzony w wannie, delikatnie oczyszcza skórę i tyle. Nie podrażnia, nie wysusza, ale też nic specjalnego z moją skórą nie zrobiła. Ot, dodatek do kąpieli o dość mocnym, dla niektórych drażniącym zapachu.
Kremowy płyn do kąpieli działa podobnie
Daje dużo piany, zapach jest intensywny. Wystarczy kilka kropel i przenosimy się do jaśminem pachnącej Tunezji ;) Kosmetyki te nie zawierają parabenów, silikonów ani PEGów.
Jeśli lubicie zapach jaśminu oraz jesteście miłośniczkami intensywnych zapachów podczas kąpieli to oba produkty powinny się u Was sprawdzić. Jeśli zaś macie wrażliwy nos albo nie przepadacie za perfumowanymi kąpielami  to nie polecam Wam tych kosmetyków.

Dostępność kosmetyków GP jest trochę ograniczona więc najlepiej zajrzyjcie do ich sklepu internetowego gdzie ceny są bardzo przystępne ;) Za litr pianki zapłacicie  9,57 zł, a litr kremowego płynu kosztuje 11,07 zł

Lubicie zapach jaśminu ?

A o ROZDANIU NA KONIEC WAKACJI pamiętacie ?? ;>

ESTIEN - masło kokosowe

Olej kokosowy podbił blogosferę jakiś czas temu. Większość blogerek była zachwycona działaniem.
Włosomaniaczki prezentowały błyszczące, zregenerowane włosy. Posiadaczki cery suchej również chwaliły zarówno olej jak i masło kokosowe.
Ja tak do końca nie byłam przekonana do cudownych właściwości oleju czy masła kokosowego. 
Jakiś czas temu do testów otrzymałam 
masło kokosowe firmy Estien
Masło kokosowe tak jak olej kokosowy wykazuje szereg właściwości.
 Głównie natłuszcza i nawilża, ale także działa antybakteryjnie . 
Masło kokosowe powstaje poprzez spadek temperatury - poniżej 25 stp. C oleju kokosowego. 
Gdy na kilka tygodni temu pogoda była upalna miałam olej kokosowy, a teraz mam masło ;p 
Produkt ten nie pachnie. Jest w zależności od konsystencji albo biały (masło) albo żółty (olej).
Stosowałam go głównie do ciała - jak balsam, ale można też używać na włosy. Ja nie próbowałam, bo jak wiecie jeśli chodzi o włosy to wolę gotowe kosmetyki ;p 
Masło kokosowe mogłoby się wydawać, że jest bardzo tłuste, ale  na skórze nie tworzy tłustego filmu. Wręcz przeciwnie - ładnie się wchłania i od razu pielęgnuje skórę. 
Przynosi ulgę po opalaniu, albo gdy skóra ulegnie uszkodzeniu. Z tego produktu korzystała cała moja rodzina i zarówno tata jak i mama są zadowoleni, bo ich skóra jest nawilżona, zregenerowana. Tata używał też tego masła gdy miał opryszczkę wargową. Co prawda opryszczka szybciej nie znikła, ale usta nie były tak spierzchnięte i suche jak zawsze. Ja z działania masła kokosowego jestem zadowolona, ale nie na tyle żeby zostać jego fanką. 
Jeśli jesteście ciekawi  jak to masło zadziała na Waszą skórę zajrzyjcie tutaj
Za 125 ml zapłacicie niecałe 15 zł

Jestem ciekawa Waszego zdania na temat masła bądź oleju kokosowego. 

TAG: Kosmetyki od A do Z

Kilka dni temu przeglądając blogi znalazłam bardzo ciekawy TAG.
Paulajna z bloga Amarantowe okulary zaproponowała   fajną zabawę:
A, że jak wiecie ja się lubię bawić to postanowiłam sama ten TAG zrobić. W dodatku w tym miesiącu nie było jeszcze żadnego TAGu na moim blogu  to przyda się mała przerwa w recenzjach ;)


Co do niektórych liter to nie miałam wątpliwości jaka firma bądź jaki kosmetyk ma ją reprezentować. Jedak przy niektórych literach mogłabym wypisywać, a wypisywać przeróżne kosmetyki, przy innych znów musiałam się porządnie zastanowić. Tak czy inaczej moje kosmetyki od A do Z prezentują się następująco:

A -  należy do firmy ASTOR. Odżywka wybielająca (KLIK), delikatny lakier (KLIK) do paznokci oraz Lip tint (KLIK) to moi faworyci ;)

B - BingoSPA z maseczką cynkową ( KLIK) oraz Belissa cera - (KLIK) suplement diety

C - Celine Dion  wg mnie ma najpiękniejsze zapachy

D - Płyn micelarny DERMEDIC - mój ulubieniec ;) oraz od lat kupowana kostka myjąca Dove (KLIK)
E - ETJA olejek z dzikiej róży - recenzja KLIK

F - pewnie się domyślacie ... FITOMED  wraz z płynami do twarzy, hydrolatami, glinkami, balsamem do ciała, kremem lawendowym oraz tonikiem nawilżającym. Jeśli jeszcze nie znacie tej firmy to polecam ją poznać ;) Nie pożałujecie ;)

G - GREEN PHARMACY i ich sól oraz żel pod prysznic z lawendą i rozmarynem - KLIK

H - tylko Himalaya z kremem antyseptycznym ;) oraz pastą wybielającą, o której wkrótce napiszę ;)

I -  ISANA zwłaszcza seria seria sheabutter & cacao

J - JOANNA wygrywa w kategorii "depilacja drogeryjna" za wosk cukrowy do depilacji twarzy. Lubię również  farbami do włosów Naturia ;)

K - KOLASTYNA - balsam brązujący - recenzja KLIK

L - LadyCode  korektor do brwi - rewelacyjny produkt - KLIK

Ł - czy jest firma kosmetyczna lub kosmetyk na Ł ?
M -  należy do firmy Marion ;) Do ich sprayu prostującego włosy (wspominałam o nim TU ), który zawsze jest w kosmetyczce oraz serum z olejem arganowym (recenzja KLIK)

N - Naturaverde - boska mgiełka o zapachu białego piżma - recenzja KLIK oraz suplement diety Noble Health Double Detoxrecenzja KLK

O - Oriflame! Moim nr 1 jest mascara wonderlashKLIK, nr 2 - set do brwi (recenzja KLIK), nr 3 podkład Everlastingrecenzja KLIK
P - sklep prostoznatury gdzie można kupić mój ulubiony żel wyszczuplający Drenafast recenzja KLIK

Q - Quenn Helene - oczyszczająca maska miętowa - recenzja KLIK

R - Rossman - tam najczęściej szukam kosmetycznych "inspiracji" ;)
S - rumiankowy żel do mycia twarzy Sylveco  - recenzja KLIK

T - Tisane  - bardzo się lubimy ;) KLIK
U - normalnie nic mi się nie kojarzy ;/ 
V - Venita lubię ich kosmetyki, a zwłaszcza szampon do włosów ciemnych ( KLIK), farby do włosów (KLIK), krem do rąk (KLIK)
W - White flower's i ich maseczka do cery problematycznej - recenzja KLIK

X -  chyba nie mam
Y - Yves Rocher - olejek do opalania Monoi ( recenzja klik), żel lawendowy raz kremożel ultranawilżający Hydra Vegetal recenzja KLIK

Z - Ziaja ... Lubię i cenię kosmetyki Ziaja choć firma mocno mi podpadła nadal kupuję swoich ulubieńców, do których ostatnio dołączyły kosmetyki z serii Liście Manuka ;)

Nie będę nikogo zmuszać do zabawy. Kasiu pewnie odetchnęłaś z ulgą, co ? ;>
Jednak byłoby mi miło gdyby któraś z Was również odpowiedziała na ten TAG ;)

A o ROZDANIU NA KONIEC WAKACJI pamiętacie ? ;>

KOBO colour Trends nr 37 ANEMONE

W mojej kolekcji lakierów do paznokci mam tylko (na razie tylko) 2 lakiery firmy KOBO. 
O odcieniu nudziakowym pisałam w marcu (recenzja KLIK) dzisiaj opowiem Wam o soczystym malinowym kolorze, który śmiało może stać na czele lakierów wakacyjnych.
KOBO colour Trends nr 37 anemone
Kolor jest intensywnie  różowy. Kojarzy mi się z moją babcią, mamą, ciocią, które zawsze w okresie wakacyjnym miały różowe pazurki ;) Kolor wg KOBO inspirowany jest kwiatem - zawilcem.
I faktycznie zawilce wieńcowy ma bardzo podobny kolor ;)
Lakier posiada idealną konsystencję, która nie ciągnie się, ani nie rozlewa na skórki.  Krycie jest bardzo dobre - 1 warstwa ładnie się prezentuje, ale żeby kolor był wyraźniejszy i bez prześwitów potrzeba 2 warstw. Pędzelek jest długi, smukły, profesjonalny
 Czas schnięcia jest standardowy. Trwałością ten lakier powala - idealnie prezentuje się na paznokciach (bez startych końcówek) już 6 dzień. Cały czas pięknie błyszczy, nic a nic nie zmatowiał ! Niektórzy są przekonani , że mam hybrydy i nie chcą wierzyć, że to "zwyczajny" lakier ;)
na zdjęciu powyżej widzicie moje ulubione trio paznokciowe: lakier KOBO nr 37, wybielającą odżywkę Astor (recenzja KLIK) oraz nowy (świetny) zmywacz L'Oreal Le FLASH MANICURE
Kolor lakieru jest bajeczny - przypomina mi koktajl malinowy  ;) 
Wam też ? ;>

Lakiery KOBO można kupić w Naturze. Ich regularna cena to ok 10 zł, w promocji są po 5,90 zł.
Naprawdę warto się na te lakiery skusić.

Kochani dni szybko uciekają i już powoli sierpień się kończy, a z nim kończą się wakacje.
Już tylko 2 tygodnie zostały do rozwiązania 
zachęcam do udziału ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...