O kosmetykach Love Me green było głośno na blogach. Jedni pokochali, inni znienawidzili, jeszcze inni mieli wątpliwości co do składu tych naturalnych kosmetyków. Osobiście uważam, że kosmetyki Love Me Green są drogie - nie moja kategoria cenowa. Otrzymałam próbki, spróbowałam i .... nie było źle, ale też bez szału. Wiadomo, po małej próbce trudno zauważyć jakiekolwiek efekty.
Dlatego gdy na spotkaniu blogerek w Katowicach Paulina w swojej wymiankowej torebce pokazała regenerujący balsam do ciała Macadamia i miód dosłownie rzuciłam się na niego. No dobra trochę przesadziłam, ale mocno się napaliłam ;p
Pytam: "Paulina dlaczego oddajesz ten mega drogi podobno rewelacyjny balsam?" a Paulina na to - "zapach mi nie odpowiada".
Wącham ... Jak dla mnie zapachowa rozkoszy. Patrzę na Paulinę oczami kota z Shreka i słyszę "Jak chcesz to sobie weź".
- serio ?
- serio serio!
- Paulinko serdecznie dziękuję ;*
Dzisiaj gdy balsamu zostało na dnie przyszedł czas na wtrącenie kilku słów na temat wyprodukowanego we Francji (!) Organicznego Regenerującego balsamu do ciała Makadamia i miód
Na początek zapewnienia producenta:
Organiczny Krem do ciała Macadamia i Miód został stworzony w celu
nawilżenia*, odżywienia i ochrony skóry ciała. Jego kremowa konsystencja
w połączeniu z delikatnym i subtelnym zapachem szybko wnika nie
pozostawiając tłustej warstwy na skórze.
* Nawilżenie górnych warstwach naskórka.
Jak dobrze, że zaznaczyli, że balsam nawilża tylko górne warstwy naskórka. Tak na dobrą sprawę robią to wszystkie balsamy do ciała.
Skład, który jak na kosmetyk organiczny jest dość dłuuugi i czy aby aż tak wspaniały ?
A teraz najważniejsze ( tak tak wiem, jestem zarozumiała)
MOJA OPINIA:
Zacznijmy od opakowania: Solidne, zgrabne, przyjemne dla oka. Obecność pompki ułatwia użytkowanie, ale gdy produkt ma się ku końcowi pompka się zacina, co uniemożliwia wydobycie kosmetyku. Jako, że butelka jest dość wąska, a balsam gęsty trudno wykorzystać balsam do końca. Już 3 dzień męczę się z wydobyciem balsamu i jedyne co mi zostało to przeciąć (dość gruby) plastik ;/
Zapach: Dla mnie rozkoszny! Otulający, lekko słodkawy. ma coś w sobie. Szkoda tylko, że dość szybko znika . Mimo to zapach uprzyjemnia aplikację, która już tak przyjemna nie jest.
Konsystencja: Balsam jest gęsty i tępy. Pozostawia biały, nietłusty film, który trzeba rozprowadzić kolistymi dość mocnymi ruchami. Balsam na pewno nie należy do kremów lekkich, ale na plus jest to, że nie pozostawia tłustej warstwy.
Wydajność: balsam regenerujący Love Me Green nie jest wydajny! Stosuję go co drugi dzień i jakieś 175 ml wystarczyło na miesiąc stosowania.
Działanie: Skóra po użyciu balsamu jest elastyczna, miękka i w sumie tyle. Z nawilżeniem jest średnio, z regeneracją skóry również. Dla mnie ten balsam poza pięknym zapachem nie robi zbyt wiele ! Pielęgnacja jest znikoma. Wydaje mi się, że po biedronkowym balsamie moje ciałko było bardziej wypielęgnowane. Nie mogę napisać, że ten balsam to bubel, ale spodziewałam się rewelacyjnego odżywienia, mega nawilżenia i efektu wow! Liczyłam, że skóra będzie długotrwale nawilżona i pozbędę się problemu "suchych łydek"
Cena: dla mnie kosmiczna! za 200 ml zapłacimy 100 zł.
Podsumowując: Balsam, który kosztuje prawie 100 zł nie robi nic specjalnego. Taki średniaczek, który lekko nawilży, wygładzi skórę i sprawi, że jest ona bardziej sprężysta. Dla mnie największą zaletą tego balsamu jest zapach. Obłędny zapach! Ale nie wydam 100 zł na balsam, który tylko ładnie pachnie.
Jako, że ostatnio przechodzę blogowstręt będzie mnie tutaj mniej.
Trzymajcie się ;*
Nieeeeeee, nie opuszczaj mięęęę:)
OdpowiedzUsuńA balsam nieco drogi
Nie miałam pojęcia, że te produkty są aż tak drogie. To chyba wolę Pat&Rub. Pięknie nawilżają, a mimo wszystko są tańsze.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że kosmetyki tej firmy są tak drogie.
OdpowiedzUsuńWidać nic, poza portfelem, nie urywa :P
OdpowiedzUsuńłoł drogo:(
OdpowiedzUsuńtaniej mogę spokojnie dostać balsam z dobrym ekologicznym składem ;)
OdpowiedzUsuńCo to za jakiś blogowstręt? :( Wracaj :(
OdpowiedzUsuńA balsam średni, zwłaszcza za tyle kasy :P Jakby kosztował parę złotych to spoko... :)
Czemu dopadł Cię blogowstręt? Nadmiar i przesyt czy jakieś inne powody?
OdpowiedzUsuńKaprysku, rozumiem i szanuję. Poczekamy :*
OdpowiedzUsuńu Ciebie zawsze jakieś cudeńka:) nie znamy tej marki w ogóle:)
OdpowiedzUsuńMasakra cena powalająca , nie uciekaj :)
OdpowiedzUsuńojej cena za wysoka i to sporo
OdpowiedzUsuńZapaszek napewno przyjemny! Ale cena zbyt wysoka. Zreszta ja juz znalazlam moj ideal - Pat&Rub z serii hipoalergicznej :)
OdpowiedzUsuńjaka cena :/ stanowczo za wysoka..
OdpowiedzUsuńlubię ładnie pachnące kosmetyki,ale za te 100zł przecież można kupić kilka fajnych kosmetyków! :)
Wszystko fajnie.. ale ta cena przeraża .
OdpowiedzUsuńZa taka cenę nie kupiłabym balsamu, który praktycznie nic nie robi. A szkoda. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Nie lobię jak produkty zostawiają film i się maziają.
OdpowiedzUsuń