Jednym słowem cała moja twarz była wielkim stanem zapalnym. Nie tyle doskwierały mi ropne wypryski ile duże, czerwone, bolące wypukłości, które tygodniami "zdobiły" moją twarz.
Bardzo pomocny w tym czasie był krem kojąco - osłaniający Himalaya.
Mnie krem ten pomógł, ale wiem, że wiele osób zawiodło się na nim.
Ale zacznijmy od początku. Posiadaczką tego kremu stałam się przez czysty przypadek. Pewnego dnia wybrałam się na zakupy do Intermarche gdzie odkryłam szafę kosmetyków Himalaya. Sama firma mało mi znana choć naczytałam się wiele dobrego o jej kosmetykach. Krem kosztował 4,99 zł co prawda jego skład pozostawiał wiele do życzenia, ale wiedziałam, że bardziej sobie nie zaszkodzę.
Producent obiecuje:
Tak, w składzie jest wiele niedobrych składników: parafina, parabeny i wiele innych substancji, których tak naprawdę nie powinno być w kosmetykach antyseptycznych, a już użycie tego produktu do cery trądzikowej to grzech ciężki. Mimo tych wszystkich ostrzeżeń zaryzykowałam i nałożyłam ten krem punktowo na wszystkie paskudztwa. Efekt mile mnie zaskoczył!
Rano moja twarz była ukojona, wszystkie stany zapalne co prawda nadal były, ale już nie były tak zaognione. Krem ten przyspieszył suszenie niedoskonałości i ogólnie łagodził wypryski. Dla mnie okazał się strzałem w 10. Krem nakładałam często na noc, ale nie robiłam tego codziennie. W międzyczasie moja mama podczas prac w ogródku rozcięła dłoń i ten krem bardzo jej pomógł ponieważ wygoił rany w przeciągu 5 dni!
W sumie zużyłam już 2 opakowania, a 2 kolejne zamówiłam w DOZ ;)
Podsumowując: Mimo wielu negatywnych opinii w necie ten krem jest moim wakacyjnym odkryciem. Mimo dość podejrzanego składu pomógł mi w ukojeniu mojej trądzikowej skóry przyczynił się również do szybszego gojenia ran i niedoskonałości. Mimo, że w składzie znajdziemy parafinę nie zapchał mnie. Stosuję go kilka razy w tygodniu nakładam punktowo wieczorem. Rano skóra jest uspokojona, a stany zapalne są mniej zaognione.
Czy macie doświadczenie z kosmetykami HIMALAYA ?
Nie znam marki. Nie mam również problemu z trądzikiem.
OdpowiedzUsuńMoże spróbuje, bo trądzik to nadal mój wróg :)
OdpowiedzUsuńZnam ją od Ciebie, nigdy nie miałam nic tej marki. Może kiedyś... kto wie :)
OdpowiedzUsuńSkład faktycznie straszny, ale zapamiętam go jako ostatnią deskę ratunku :)
OdpowiedzUsuńteż miałam go w łapce kilka razy w Interze ;)
OdpowiedzUsuńja na szczęście nie mam tego problemu... pojawiają się wypryski ale sporadycznie
OdpowiedzUsuńmiałam go , ale kupiłam go na paznokcia a używałam na twarz na prawdę super był :) kupie ponowne zapewne
OdpowiedzUsuńłał, jak tylko go zobacze w sklepie to go kupie :)
OdpowiedzUsuńJa z tej firmy bardzo sobie chwalę odżywkę do włosów, a tego produktu nigdy nie miałam:)
OdpowiedzUsuńMiałam krem nawilżający takie w małym słoiczku i bardzo mi się podobał a na ten pewnie też się skuszę :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tan kremik :) świetnie goi wszelkie małe ranki i podrażnienia. zawsze mam go w mojej podręcznej kosmetyczce ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam ten krem, ale jeszcze czeka na swoja kolejkę;p
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ta firmę :) A kremu... mam już entą tubkę! Odkryłam te kosmetyki w Indiach i nie mam ochoty z nich rezygnować ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę ten krem ale z chęcią bym wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz na oczy widzę ten produkt.
OdpowiedzUsuńPeeling morelowy z Himalaya jest dla mnie najlepszym peelingiem do twarzy :) Po prostu hit ;) Dodam o nim post na blogu jak będę miała chwilkę :))
OdpowiedzUsuńOd nich lubię tylko pasty do zębów :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie tej parafiny się obawiam... hmm może jednak wypróbuję skoro twarz i tak jest jak pizza :D
OdpowiedzUsuń