Na moim blogu kosmetyki do makijażu goszczą rzadko. Zdecydowanie bardziej wolę recenzować kosmetyki przeznaczone do pielęgnacji.
Ale żeby nie było - maluję się. Co prawda mój makijaż jest subtelny, ale jest! ;)
Pisałam już o podkładach tu i tu i tu, wspominałam o ulubionych korektorach tak więc dzisiaj będzie o 3 kosmetyku bez którego makijaż nie jest makijażem.
Przyznam się, że przygotowanie tej notki, a zwłaszcza zdjęć zajęło mi sporo czasu. Co prawda nie do końca jestem zadowolona z efektu końcowego, ale cóż ... Dzisiaj zaprezentuję Wam moją kolekcję tuszy do rzęs ;)
Może to źle, że mam ich aż tyle, bo czasami nie wiem na który się zdecydować, ale lubię mieć wybór ;p
Tak wyglądają moje rzęsy bez czegokolwiek... (zostawmy to bez komentarza, dobrze ?)
A oto moi faworyci ;)
Moim tuszem numer 1 jest WONDER LASH MASCARA by ORIFLAME!
Nie wiem ile opakować tego produktu już miałam, ale zapewne było ich więcej niż 10. Poważnie! Ten tusz to mój hit chyba od 8 lat. Bardzo lubię ten rodzaj szczoteczki, która jest smukła, giętka i zawiera 2 rodzaje wypustek. Rewelacyjnie rozczesuje moje rzęsy, wydłuża je i sprawia, że rzęsy zachwycają nie tylko mnie, ale i otoczenie.
Tuszem nr 2 jest SEXY PULP YVES ROCHER
Jest to mój ulubieniec ostatniego miesiąca. Mimo, że na początku ogromna szczota mnie przerażała teraz dość sprawnie się nią posługuję. Tusz pogrubia, podkręca i rozdziela rzęsy. Zauważyłam, że tusz ten po ok 10 godzinach lubi się odbijać pod oczami. Mimo to z efektu "pięknych, seksownych rzęs" jestem zadowolona ;) (górne zdjęcie - ja bez tuszu)
Tusz nr 3 to BELL MAXXI LASHES, który otrzymałam od Oluśki
Jest to mój pierwszy tusz firmy Bell. Jego skrzywiona szczoteczka świetnie podkręca rzęsy. Jak najbardziej jestem na tak i przyznam, ze nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobry! Co najważniejsze nie odbija się, nie kruszy i nie osypuje ;) Obecnie jest w biedronce za 10 zł, wart się skusić!
Zdjęcia mówią chyba same za siebie, prawda ? ;)
Tusz nr 4 - Pogrubiający tusz LISELOTTE WATKINS by Oriflame
Ten tusz jest wg mnie dość delikatny. Lubiłam go latem, bo wtedy mój makijaż jest bardzo bardzo naturalny (ograniczam się do kremu tonującego). Czy pogrubia rzęsy ? Hmm może i tak, ale nie jest to spektakularne pogrubienie. Tusz ma gęstą szczoteczkę, która wyczesuje rzęsy i delikatnie nakłada na nie tusz.
dolne zdjęcie to ja bez tuszu ;p
Tusz nr 5 - MAX FACTOR 2000 CALORIE
Na ten tusz chorowałam. Dlatego jak w rossmannie była promocja 40% mniej na kolorówkę od razu pobiegłam po niego. Byłam nim zachwycona! Kilka osób pytało czy nie mam sztucznych rzęs ;) Efekt naprawdę był zjawiskowy: rzęsy pogrubione, maksymalnie wydłużone, rozczesane, podkręcone. Same ochy i achy! Niestety po 2 tygodniach tusz zaczął się kruszyć, zlepiać rzęsy i niemiłosiernie się osypywać. Tak więc efekt wow jest, ale nie na długo ;(
Tusz nr 6 mascara VOLUME DEPLOYE Yves Rocher
Ten tusz ponoć dodaje objętości. U mnie raczej tego nie zauważyłam, ale rzęsy delikatnie pogrubiał, rozczesywał w miarę przyzwoicie. Dość wąska szczoteczka pozwala modelować rzęsy. Niestety dość szybko dawał efekt pandy ;/
Tusz nr 7 CLINIQUE
Ten tusz zapowiadał się świetnie, ale niestety podrażniał moje oczy. Po godzinie oczy niemiłosiernie łzawiły, szczypały i były podrażnione. Dodatkowo ten tusz sprawiał, że rzęsy stawały się ciężkie. Wiem, że to śmiesznie brzmi, ale naprawdę czułam, że moje rzęsy są obklejone i ciążą mi ;/
Tak więc mimo tego, że ładnie stylizował rzęsy - wydłużał je i znacząco pogrubiał, nie polubiłam się z tym panem ;/
Mam jeszcze dwa tusze, które mnie kuszą, ale zapanowałam nad sobą i ich nie otwarłam.
Aż jestem pod wrażeniem mojej słabej silnej woli ;p
Oto nowi przyjaciele:
Rimmel EXTRA SUPER LASH i My secret CURLY LASH
Ufff! Ale się napisałam! ;)
Znacie któryś z zaprezentowanych tuszy ?
Jaka jest Wasza ulubiona mascara ? ;)
2000 Calorie i Wondera uwielbiam! Clinique High Impact polubiłam jak trochę zgęstniał, ale ciągle nie jest to efekt jakiego szukam. Liselotte Watkins mam z Glamour, ale daje zbyt delikatny efekt - lubię mocniej podkreślone 3 rzęsy na krzyż, jakie posiadam :P
OdpowiedzUsuńWonder Lash jest super! dawno go nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie miałam :) Ale wspomnę, że kosmetyki Bell są teraz do kupienia w PoloMarkecie, tak jak ostatnio w Biedronce ;)
OdpowiedzUsuńMoim ukochanym tuszem jest Colossal Volum' Express z Maybelline :) jak potrzebuję użyć czegoś wodoodpornego, to mam ma tę okazję Get Big Lashes z Essence.
każdy ma coś w sobie :)
OdpowiedzUsuńnie znam żadnej maskary, oprócz rimmel z dołu:P
OdpowiedzUsuńi raczej żadna by mi nie pasowała, bo mają szczoteczki z włosi. Bodajże ten pierwszy tusz ma silikonową szczoteczkę? tak?
Masz naprawdę bardzo ładne rzęsy!
OdpowiedzUsuńTen Bell zainteresował mnie. Lubię takie duże szczoteczki!
Lubie różowy z Wibo. Świetny za tą cenę. Z tym Clinique akurat bardzo się polubiłam. Na moich rzęsach spisywał się świetnie a nie mam zbyt gęstych :D
OdpowiedzUsuńz tych wszystkich testowałam Max Factora 2000 CALORIE, miałam kilka opakowań i za każdym razem jestem nim zachwycona, bo uwielbiam efekt rzęs takich drama :D ale znalazłam jego odpowiednik i jest nim Essence, Get BIG Lashes, Volume Curl (ta srebrna wersja) koszt ok 9 zł, efekt taki sam (a może nawet lepszy ? :)
OdpowiedzUsuńTakże polecam przetestować :)
Miałam ten pierwszy z oriflame i jak dla mnie kiepski.
OdpowiedzUsuńMoże to nie wina tuszu Max Factora, a wszechobecnych macantów, którzy lubią otwierać pełnowymiarowe produkty? W grę wchodzą również drogeryjne lampy, które wpływają negatywnie na świeżość i jakość kosmetyków.
OdpowiedzUsuńMiałam inną wersję tuszu Clinque i również czułam każdą nałożoną warstwę. Rzęsy wyglądały nie najgorzej, ale przez to nadmierne obciążenie zaczęły wypadać... Gdy odstawiłam maskarę, problem ustał.
Granatowa wersja Sexy Pulp czeka w kolejce:) Również nie otwierałam maskary My Secret;)
Nie miałam żadnego ;) Chętnie sama bym spróbowała;)
OdpowiedzUsuńDla mnie 2000 calorie był zbyt gęsty. Nie polubiliśmy się. Obecnie mam tusz z Eveline Volumix Fiberblast, też za 10 zł z Biedronki i bardzo go lubię. Wcześniej miałam Maybelline Colossal Volume Express Cat Eyes i tez bardzo go lubiłam, choć cenę ma dość wygórowaną. Przez wiele miesięcy moim ulubieńcem był i nadal pozostaje (choć tuszu już nie mam) Maybelline Illegal.
OdpowiedzUsuńspora kolekcja tuszy. Z tych tu prezentowanych miałam tylko ten z Max Factora.
OdpowiedzUsuńtuszomaniaczka! ja obecnie mam dwa,bo ten z Rimmela oddalam mamie, cos jednak mi w nim nie gra, ten ktory dostalysmy od my secret jest calkiem okej:D ale mascara z Pepco dalej rządzi:D
OdpowiedzUsuńJa mam z tych co pokazałaś Sexy Pulp Yves Rocher - jeszcze nie otwarty, Clinique - na wykończeniu i My secret Curly Lash - także jeszcze nie otwarty. Aktualnie moim nr 1 jest GR Cat Walk.
OdpowiedzUsuńakurat żadnego tuszu z tą jeszcze nie miałam. Efekt z Bell mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuńsporo tych tuszy :) po niektórych faktycznie znakomite rzęsy
OdpowiedzUsuńmoim ulubieńcem jest Super Shock z Avonu :) /K.
OdpowiedzUsuńRóżowy YR uwielbiam :) fajne rzęsy robi :)
OdpowiedzUsuńSpora kolekcja. Moja wygląda podobnie, również jak Ty lubię mieć wybór :)
OdpowiedzUsuńmiałam tylko z tych max factor u mnie się nie sprawdził nie wydłuzał nie pogrubiał tylko tyle że był i rozczesywał w miarę te rzęsy...
OdpowiedzUsuńja mam tylko jeden tusz:) najczęściej kupuję lancome hypnose i mam spokój z wyborem tuszu na pół roku:)
OdpowiedzUsuń