Jakiś czas temu był istny buuum na carmex'y. Każdy miał ten produkt tylko nie ja. Ilość recenzji była ogromna. Zauważyłam, że w sieci przeważały opinie bardzo pozytywne. Można by powiedzieć, że 89% z nich to były same ochy i achy. Skuszona tymi zachwytami kupiłam na początku roku swój pierwszy Carmex w tubce o smaku truskawkowym.
Trafiła mi się wyjątkowa okazja - promocja z 7,99 zł na 3,00 zł. Powód: dość zniszczone opakowanie. Data ważności: do 2015 roku. Nie zastanawiając się od razu wzięłam 2 opakowania.
Po powrocie do domu od razu zabrałam się za testowanie. Pierwsze wrażenie nie należało do pozytywnych: konsystencja klejąca, zapach bliżej nieokreślony - na pewno nie truskawkowy, efekt chłodzący aż za bardzo, jednym słowem byłam rozczarowana. Ale nic to! Przecież może miłość przyjdzie z kolejnym użyciem. Niestety nie przyszła! ;(
A producent tak pięknie zachwalał:
Teraz po 4 miesiącach stosowania mogę napisać, że zaliczam się do tej grupy 11% , które Carmex'ów nie lubią bo jak dla mnie CAMEX to bubel! Na pewno nie sprawdza się w okresie zimowych. Efekt mrowienia i chłodzenia wcale do przyjemnych nie należy. Chociaż może w upalne lato się komuś podoba. Ja tam nie lubię jak mnie usta pieką. Nie zauważyłam żadnego kojenia, nawilżenia, czy ochrony. Wręcz przeciwnie - moje usta po carmex'sie były przesuszone! Niestety ten kultowy amerykański produkt niczym mnie nie zachwycił. Strasznie żałuję, że kupiła dwa opakowanie. Jedno jeszcze nie otwarte leży i czeka na wymianę. Mam nadzieję, że jakaś blogerka z Opola przygarnie ten balsam.
Od razu wyjaśniam, że TO JEST MOJE ZDANIE I MOJE ODCZUCIA, i NIE MUSICIE SIĘ Z NIMI ZGADZAĆ.
Tak więc szanowny "życzliwy" Wojtku, Pyskata Agato i inni darujcie sobie maile do mnie ;)
Pozdrawiam Was przeserdecznie i przesyłam nie carmex'owego buziaczka ;*
Są zwolennicy i przeciwnicy Carmexu i trzeba to zrozumieć ;) ja należę do zwolenników :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Tobie carmex służy ;)
UsuńNie miałam okazji go wypróbować.
OdpowiedzUsuńpewnie prędzej czy później będziesz miała taką okazję ;)
Usuńmiałam wersję słoiczkową i podobnie jak Ty, jestem na nie.
OdpowiedzUsuńusta były w fatalnej kondycji, popękane, suche, koszmar!
No popatrz,a ja myślałam, ze to tylko moje usteczka są jakieś inne. A tu proszę!
UsuńA ja go jeszcze nigdy nie miałam ,ale wydaje mi sie ze również byłabym na nie
OdpowiedzUsuńA może właśnie dla Ciebie byłby ust marzeń spełnieniem ? ;>
UsuńJa też nie lubię. Po prostu wszystko mi w nim nie pasuje :/ Nie wspomnę o tym posmaku. Bleh!
OdpowiedzUsuńPosmak jest okropny! A ja myślałam, ze to amerykańskie cacko będzie super, mega, hiper dobre ;p
UsuńNie probowalam nigdy:)
OdpowiedzUsuńja nie polecam, ale inne blogerki są zadowolone ;)
UsuńA ja lubię carmex :)
OdpowiedzUsuńto dobrze, bo jakby nie miał zwolenników to by go wycofali ;)
UsuńJa również nie znoszę Carmexu.
OdpowiedzUsuńAż jestem zaskoczona, nie nie ja jedna mam takie a nie inne zdanie na jego temat
Usuńnigdy nie próbowałam, ale chyba należę do tej samej grupy co Ty... w ogóle nie lubię słodkich, owocowych, lepkich preparatów :/ więc pewnie z carmexem się nie polubię, szczerze to nigdy jakoś nie miałam ochoty go zakupić :) ale kiedyś muszę się przełamać i zaopatrzyć się w niego
OdpowiedzUsuńWarto sobie o nim wyrobić zdanie. Ja lubię owocowe i słodkie błyszczyki, ale klejące nie mogą być! ;)
UsuńUwielbiam wszelkie balsamy do ust, ale jakoś nie mam Carmexa, moze dlatego, że tak strasznie był promowany przez blogerki ;).
OdpowiedzUsuńAle jeśli trafię na niego to pewnie sama z chęcią się przekonam :)
Tak był, a może nadal jest szał szałów. Spróbuj, bo może a nóż to będzie strzał w 10 ;)
Usuńja też nie zauważyłam żadnych spektakularnych efektów, co do działania, ale uczucie mrowienia lubię :) mimo to - są lepsze (i tańsze!) balsamy!
OdpowiedzUsuńMrowienie to takie dziwne uczucie ;p Zgadzam się - są lepsze balsamy do ust ;)
UsuńLatem miałam, używałam - świetny. Teraz mam inny, ale jeszcze nie odpakowałam go... .
OdpowiedzUsuńMoja współzałożycielka bloga bardzo to cudo uwielbia :D /K.
OdpowiedzUsuńNo tak są gusta i guściki ;)
UsuńJa też jestem na nie. Szczególnie jeśli chodzi o te tubki:/
OdpowiedzUsuńJa miałam ino tubki, ale jakoś nie kusi mnie do innych form carmexu ;/
UsuńU mnie akurat sprawdził się całkiem nieźle, choć ostatnio przerzuciłam się na masełka Nivea... Hmmm... Tylko je zajadać ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych masełek. Muszę sobie malinowe zafundować ;)
UsuńJa jeszcze Carmexa nie używałam.
OdpowiedzUsuńwszystko przed Tobą ;)
Usuńmiałam i też się z nim nie polubiłam..
OdpowiedzUsuńhmm czyli nie jestem jedna na 1000 ;)
UsuńKochana napiszę ci tak,mój pierwszy carmex też był w tubce tylko o zapachy wiśni.Także się z nim abrazo nie polubiłam w ogóle nie nawilżał moich ust i pomyślałam,ale bubel.Potem dostałam do testów carmex w sztyfcie a w tym czasie moje usta były w opłakanym stanie i to właśnie jedynie on potrafił sobie z nimi poradzić.Od tamtego momentu zawsze mam go w torebce.Więc moim zdaniem nie warto go skreślać może wypróbuj inną wersie sztyft słoiczek ;)
OdpowiedzUsuńHm ciekawe to. Ja myślałam, ze carmex to carmex niezależnie od konsystencji. Może faktycznie te tubki są coś felerne, ale mimo to nie ciągnie mnie do słoiczka czy sztyftu. Jednak jak tarfię na podobną promocję to skorzystam ;)
Usuńja też jakoś nie miałam jeszcze okazji go wypróbować, bo zawsze, jak jestem w drogerii to coś mnie odciąga od Carmexa :P
OdpowiedzUsuńmoże w innej formie tzn sztyft lub słoiczek byłby lepszy ? :)
To jakiś znak, że Cie odciąga od niego ;p Może i inna wersja jest lepsza jednak na razie nie mam w planach się o tym przekonać ;p
UsuńKOŃCÓWKA DOBRA !!!! :D I dobrze, tego się należy trzymać ;)
OdpowiedzUsuńMam sztyft, nie zachwycił mnie...
Dostałam próbkę takiej tubkowej wersji i zdziwiłam się,
bo na noc się u mnie sprawdziła... ale w blokach gorąco jest to i ten chłód przyjemny był :)
Kiedyś w przyszłości bliżej nieokreślonej przetestuję go jeszcze raz, ale w innej formie i o innym smaku ;p
Usuńa ja dzisiaj na spotkaniu skubnęłam Ci tą drugą sztukę... hm, zobaczymy jak u mnie się sprawdzi... wiśniowa wersja, która kiedyś testowałam z próbki nie przypadła mi do gustu... a tak poza tym to miło było poznać :))
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie z Twoją recenzją. Sama skusiłam się na zakup Cermexu po przeczytaniu tych wszystkich ochów i achów i okazało się, że zupełnie mi nie podchodzi. Uczucie mrowienia jest okropne i doprawdy nie wiem skąd te opinie o cudownym balsamie, skoro nie jestem w stanie w nim wytrzymać dłużej przez ten "efekt". Czy faktycznie mrowienie jest synonimem leczenia, jak sugeruje jakaś blogerka na yt? Wątpię, skoro nawet zwykły miód wspaniale wpływa na usta. Może i Carmex jest tutaj wyjątkiem, może i szczypie i przez to działa, ale czy moje usta muszą odczuwać, że są leczone? Niech sobie balsam będzie na nich i działa bez żadnych dodatkowych efektów odczuciowych. Pozostaję zwolenniczką rodzimego Tisane, ale ubolewam strasznie, że mieszkając za granica nie mam do niego dostępu. :(
OdpowiedzUsuńJa se tak patrzę i widzę że to z 2013r ja jestem załamana że każdy pisze ze to okropne itp. ludzie pisze to w 2019r i teraz one są bardzo popularne ja dzisiaj (26.12.2019) kupiłam se carmex truskawkowy i jest fajny nie przesusza a wręcz przeciwnie nawilża w 2013r kosztuje 3zł a w 2019r 11zł więc widzicie że te wasze komentarze są zbędne dlatego że teraz każdy je kocha ����
OdpowiedzUsuń